18 września 2015

#242 Wakacyjna impreza babci.

-Nie bardzo mam co na siebie włożyć- stwierdziłam stojąc pod szafą. Patrzyłam na swój mały zapas sukienek ale nie mogłam nic wybrać.
-Jak to nie ?- Tomek wkładał jasne spodnie od garnituru.
-Normalnie nie- pokręciłam głową, -wszystko już miałam na sobie, zresztą twoja babcia i tak nigdy nie będzie zadowolona.
-Więc nie ma po co starać się ją zadowolić, włóż bikini- poradził z łobuzerskim uśmiechem. –A to?- Wyjął krótki kombinezon na który parę dni temu namówiła mnie Kleo. Nie byłam zbytnio za kombinezonami, ale w tym nawet nieźle wyglądałam i moja przyjaciółka nie zamierzała mi odpuścić póki się do niego nie przekonam.
-Twoja babcia będzie wkurzona- popatrzyłam na niego, ale nie wydawał się przejęty.
-Jak na babciowe garden party to chyba się nadaje, nikt poza nią nie będzie miał ci tego za złe. –Zapewnił. –Załóż, nie widziałem cię w czymś takim, co jest skandalem, bo jesteś moją żoną.
-Nie dramatyzuj- przewróciłam oczami niby zniecierpliwiona, ale bawiło mnie jego podejście. Wskoczyłam szybko w kombinezon. Wyglądał całkiem elegancko do tego sandały na koturnie i wiszące kolczyki i powinno być dobrze, może nawet babcia nie będzie miała tysiąca powodów żeby mnie skrytykować.
-Osom! Wyglądasz super!- Zapewnił mnie mąż. Uśmiechnęłam się szeroko jak zawsze gdy mówił mi miłe rzeczy. 

-Cześć- Tomek ucałował babcię po przekroczeniu progu.
-Witaj wnusiu, jaki ty jesteś przystojny- zmierzyła go. W jasnych spodniach i koszuli faktycznie wyglądał zabójczo. Rozumiałam jej zachwyt. –Nela!- Na mnie wytrzeszczyła oczy. –Co to jest?
-Co?- Udawałam głupią.
-Roboczy kombinezon, z wysokimi butami? Tomek, jak ty na to pozwoliłeś?
-Babciu, miło cię widzieć- ucałowałam mamę teściowej. –Jak się czujesz? –Uśmiechnęłam się promiennie.
-Chyba mi słabo, niestosownie wyglądasz. Powinnaś włożyć sukienkę. –Natychmiast postanowiła podzielić się ze mną swoim zdaniem.
-Babciu pogódź się, musisz mieć czarną owcę, w końcu jestem tylko tą śmieszną dziennikarką która nie pisze. –Zapewniłam z szerokim uśmiechem.
-To przecież nie moja wina, że wybrałaś takie studia- napuszyła się zła.
-No skoro na studia nie miałaś wpływu, to niestety musisz też zrozumieć że będę z dumą nosić kombinezon- znów przelewałam się słodkością.
-Babciu, chyba przesadzasz, ślicznie wygląda, bądź proszę miła dla mojej żony. Przykro mi, jak się tak nieładnie do niej odnosisz- Tomek usiłował być miły.
-Nie będę udawać, że mi się podoba- uniosła wysoko podbródek, jak zawsze gdy była mną zdegustowana.

-Już się od tego pedalstwa poprzewracało w sejmie- dziadka spotkałam już w ogrodzie. Był w pełni swoich nienawistnych mocy.
-Dzień dobry- zagadnęłam podchodząc do niego i jego dwóch byłych współpracowników. Tomek poszedł zorganizować nam jakiś alkohol bo na trzeźwo byśmy tego nie znieśli.
-Witaj Nela- uśmiechnął się grzecznie- co słychać?- Zmierzył mnie krytycznie spojrzeniem. Jak żona nie zamierzał ukrywać, że nie podoba mu się mój strój mimo, że nie wypowiedział jeszcze nic na głos.
-Świetnie dziękuję- zapewniłam. –A jak u ciebie dziadku? Dobrze się czujesz?
-Może być- stwierdził obojętnie.
-No dobrze, nie zajmuje już Panów- skinęłam grzecznie i postanowiłam się oddalić.  W oddali zauważyłam Sebastiana z dziewczyną.
-Żona- odwróciłam się jakoś zbyt posłusznie na to zawołanie, aż sama się skarciłam w myślach. –Bardzo jesteś posłuszna- pochwalił mój mąż.
-Wiem, twoi dziadkowie są uroczy. Uroczy staruszek akurat rozmawiał o pedalstwie- wzięłam dużego łyka Jacka Danielsa którego przyniósł mi mąż. –Nie było nic mocniejszego?
-To ma 40% mogę ci jeszcze przynieść wódkę.
-Nie, będę często zmieniać szklanki jak alkoholiczka. –Uśmiechnęłam się.
-Dasz radę, nie będziemy tu długo- zapewnił patrząc mi prosto w oczy.
-Tylko mnie nie zostawiaj na długo, bo nie wiem jak długo mogę być miła.

Siedzieliśmy przy stoliku z Sebastianem i jego nową dziewczyną i z każdą kolejną chwilą miałam ochotę kopnąć kuzyna mojego męża.
-Podnieś wzrok jak mówisz do mojej żony, to nie jest aż tak głęboki dekolt. –Warknął Tomek wstając do toalety. –Wybacz Wiola- przeprosił dziewczynę, za szeptanie w towarzystwie i poszedł.
-Sebastian mówił, że prowadzisz restaurację na rynku, to musi być fajna praca- dziewczyna uśmiechnęła się do mnie nieśmiało.
-Lubię to robić, w zasadzie jestem szczęściarą, że trafiła mi się taka szansa. –Miałam zacząć się rozwijać, ale przerwał mi Sebastian.
-To nie taka zaskakująca szansa, gdyby moja ciotka miała restaurację na rynku to bym się nie dziwił. Szansa to byłaby gdybyś dostała tą pracę po wysłaniu tam CV. –Miałam ochotę wytargać go za te brązowe kłaki.
-Rzeczywiście to byłoby większe szczęście, nie zapominaj jednak, że ja nie ostrzyłam sobie zębów na ten biznes . Moja ciotka ma też dwoje dzieci, które mogłyby to robić gdyby chciały.
-I zrobią to jak będą miały ochotę a ty zostaniesz z niczym. Bez pracy, bez restauracji.
-Sebastian, nie ma chyba powodu, żebyś był taki cyniczny- Wstawiła się za mną Wiola.
-Nie twój interes- odparował- Boże wiem już czemu nie mam laski na stałe, to takie irytujące. –Przewrócił oczami.
-Wiola, masz ochotę na drinka?- Wstałam bo miałam go już serdecznie dość, zawsze był odrobinę irytujący, ale im starszy tym gorszy. W dodatku jego partnerka wydawała się też zirytowana jego towarzystwem, postanowiłam go zostawić samego, niech się marynuje w swoim debilizmie.
-Chętnie- ruszyła za mną wyraźnie zła.
-Nie bierz tego kieliszka- skarciłam ją szybko widząc babcie.
-Jak się bawicie dziewczynki?- Spytała ciągle nie patrząc na mnie poniżej podbródka.
-Bardzo dobrze- przytknęła jej szybko Wiola.
-Wyśmienicie- zawtórowałam jej sarkastycznie.
-Bardzo się cieszę. Smakował wam obiad?
-Był pyszny!- Wiola aż rwała się do akceptacji.
-Był lepszy niż urodzinowy- zapewniłam babcię która przypaliła rybę w swoje urodziny.
-Miłego popołudnia- zaciskając szczękę odeszła uśmiechać się fałszywie do kogo innego.
-Wzajemnie- pospieszyła z odpowiedzą dziewczyna Sebastiana. –Przeraża mnie ona- wyszeptała wychylając kieliszek szampana. Roześmiałam się, potrzebowałam prawdziwego rozbawienia jakie zaserwowała mi ta dziewczyna tym jednym zdaniem. Oczyszczający śmiech wypełnił mnie. Widziałam w jej zachowaniu bardziej przestraszoną siebie sprzed paru lat.
-Boże, ja też się bałam- jęknęłam ocierając łzę z kącika oka. –To wasze pierwsze starcie?
-Myślę, że to będzie nasze jedyne starcie, jeśli Sebastian dalej będzie się tak zachowywać. –Przyznała i szybko się spłoszyła. Chyba wystraszona tym, ze mu przekaże.

-Nie martw się, nic mu nie powiem. –Zapewniłam wycierając łzy i sprawdzając czy makijaż mi nie spłynął.




Wiem, że ktoś (Blondyna ;D) na 100% spyta o kombinezon więc dorzucam linka