21 czerwca 2018

#249


-Chcesz jechać ze mną na siłownię, żeby nie nudzić się w domu? -O siódmej trzydzieści mój ojciec budził mnie mimo, że w domu byłam za późno, żeby nawet myśleć o przewróceniu się na drugi bok.
-Jasne, marzę o tym- mruknęłam zaspana kuląc się pod kocem.
-Czemu masz zimne stopy?-, złapał mnie za palce i ogrzał.
-Bo jest mi zimno pod kocem. Zawsze Tomek mnie grzeje. –Opowiedziałam siadając. –Bardzo chcesz ze mną jechać na tą siłownię?
-Jeżu jak śmierdzisz- skrzywił się siadając obok.
-Dobrze się bawiłam- uśmiecham się i przecieram oczy. –Dobra, pójdę z Tobą- wyskakuje z łóżka. Nie jestem pewna, czy mam buty. Bo jakieś dresy albo ostatecznie legginsy się znajdą. –Mówiłam wchodząc od łazienki i nakładając pastę na szczoteczkę do zębów.
-Zrobię śniadanie.
-Smoothie.
-Sruti, dobra niech będzie. –Podniósł się i poszedł na dół. Znalazł mi jeszcze swoje spodenki, po tym jak zobaczył, że wkładam do torby legginsy. –Chcę ćwiczyć a nie gapić się na kolesi gapiących się na ciebie. –Rzucił we mnie wyblakłymi spodenkami.
-Mogą być za duże. –Śmiałam powątpiewać.
-Mają sznurek w pasie. Zawiążesz, będzie ok. –Nie przyjmował odmowy, może dobrze, ostatnim razem  z Tomkiem gapili się na jakiegoś gościa, aż w końcu Tomek na niego gwizdnął i kazał się odpieprzyć od jego żony. No żenada. Może to lepiej.

Rafał z Mirkiem czekali na wejściu, trochę szybkich formalności i mogłam iść do szatni.
-Widzimy się…
-Tato nie zgubię się. Spokojnie, idź ćwiczyć dołączę, albo będę gdzieś na sali. –Powstrzymałam go. Mrugnął mi tylko i poszedł z resztą.

Po wyjściu z szatni stwierdziłam, że szczęśliwie nie ma zbyt wielu ludzi. Jakaś nie brzydka szatynka w legginsach i sportowym staniku molestowała bieżnię, znudzony trener i paru facetów na maszynach.
-Pani pierwszy raz?- Spytał trener.
-Tak i nie, ale dzięki nie potrzebuje pomocy. –Odpowiedziałam i z ręcznikiem przewieszonym przez barki podeszłam do taty podnoszącego hantle. –Widzisz, musiałam zawiązać supeł w pasie- pokazałam mu spodenki, ale dla ciebie wszystko ojcze. – Odwróciłam się na palcach.
-Może być- był jak zwykle wylewny. –Weź te małe hantle, staniesz przede mną.
-Rafał nie stoi przed Mirkiem- uśmiechnęłam się sięgając ciężarki.
-Bo ojciec myśli, że jest za przystojny i kocha na siebie patrzeć- roześmiał się. Ćwiczyliśmy razem ponad godzinę, siłownia powoli się zaludniała, na szczęście dla mnie sala fitness była wolna. Poszłam tam żeby moment odpocząć, miałam porobić brzuszki na macie, ale skończyłam na samym leżeniu. Kleiły mi się oczy, za mną przyszedł Rafał. Też wyraźnie był śpiący.
-Za późno wczoraj wyszliśmy, wiedziałem, że idziemy na siłownię, ale za dobrze się bawiłem.
-Ja też, ale nie miałam bladego pojęcia, że dziś mamy tu przyjść. Już mnie muli, chce mi się spać. –Popatrzyłam na zegarek. –Dziewiąta siedemnaście- oznajmiłam. –A ja już jestem po pełnym treningu.
-Jeszcze kardio i trochę maszyn- przerwał mi gdy miałam zamiar pokimać. –Rusz się, bo zaśniesz. –Stanął szybko. –No już- wyjął z pode mnie matę. –Nie ma opieprzania się, trzeba robić rzeźbę- szczerzył się bo zabijałam go wzrokiem. –Trenujemy!!!- Wydarł mi się nad głową. –Sadło samo się nie zgubi. –Wybiegł, ale zdążyłam mu wjechać butem w dupę.
-Sam jesteś sadło.

Siedziałam na maszynie, znacie tą na której trzeba szeroko rozkładać nogi? Jak nie to trudno, ale ćwiczenie polega na stałej walce żeby rozłożyć nogi. Waliłam już trzecią serię, która wg. mojego ojca była totalnie konieczna. Pisałam smsa do męża, nie przerywając gdy poczułam na sobie czyjeś spojrzenie. Automatycznie odwróciłam się z szyderczym uśmiechem do Rafała, ale on był w swoim pakerskim świecie. Rozejrzałam się więc i moje spojrzenie spotkało się z facetem siedzącym trochę na lewo ode mnie. Nie był bezczelny, ale też nie udawał, że nie patrzy jak ludzie zazwyczaj robią. Prychnęłam pod nosem, przewróciłam oczami i wróciłam do ćwiczeń.
-Kolego, ćwiczysz to ćwicz- usłyszałam za chwilę ojca, stojącego zaraz obok mnie. Facet chyba szybko zrozumiał, że nie ma szans i odwrócił głowę. –Będzie mi tu molestował córkę wzrokiem. –Burczał.
-Tato- uśmiechnęłam się rozbawiona, -wszystko ok.
-Nie, nie znoszę takiego zachowania. Robię tak też jak kogoś obcego tak molestują. Siedzi ci taki frajer i wyobraża sobie. Odrobina szacunku. –Burzył się.
-Tyle jego- mrugnęłam do niego.
-Tak się zaczyna stalking- tata był wyraźnie wkurzony. Nie skomentowałam, żeby go nie nakręcać, ale wyraźnie moja sytuacja była podwalinami jego irytacji.

-No cześć Ślicznotko, wstałaś?- Spytałam Oli wychodząc o 10 z siłowni.
-Godzinę temu, ale nie dzwoniłam, bo ty wczoraj imprezowałaś.
-Super było, a teraz chętnie cię zabiorę na śniadanko jak chcesz. –Zaproponowałam.
-Ja też mam propozycję, kupiłam bilety do teatru, ale Marek nie chce iść. Pójdziesz ze mną?
-Jasne, z największą przyjemnością. Zróbmy tak, dojadę do domu, przebiorę się i podjadę po ciebie. Chcę zobaczyć to nowe miejsce z bajglami na starym mieście. Później się kimnę a na koniec pójdziemy do teatru, ok.?
-Ok., ale powiedz mi ty z imprezy wracasz?- Zdziwiła się.
-Złotko, właśnie skończyłam trening z tatą, wracam z siłowni.
-Boże, kiedy ja miałam na to siłę- westchnęła.
-Nie stękaj, szykuj się. Będę za pół godziny.

-Tak wychodzisz?- Mama najwyraźniej miała dzisiaj na później do pracy bo jak wróciliśmy i pobiegłam się przebrać to siedziała jeszcze w szlafroku z filiżanką kawy.
-Wychodzę, umówiłam się z Olą.
-Nie powinnaś tak wiązać włosów- stwierdziła mierząc mnie. No cóż byłam znów w domu, oceniające spojrzenie mamy nie zestarzało się ani o minutę.
-Mamo cały świat wiąże włosy z nieogarnięty koczek, kłóć się ze światem.
-Nie kłócę się. Powinnaś nosić rozpuszczone włosy, masz małą głowę włosy by cię wypełniły.
-Życie, głowa jak szpilka, przeżyję. –Wzruszyłam ramionami wkładając płaszczyk.
-Nela trencz do trampek, to nie pasuje- mama nie zamierzała odpuścić.
-Tato, może być?- Stanęłam w progu kuchni.
-Jesteś śliczna- krzyknął nie odwracając się.
-Widzisz, tacie się podoba- cmoknęłam ją przelotnie, mimo, że podniosła mi ciśnienie.

                Między liśćmi przemykały snopy ciepłego światła gdy po śniadaniu podjechałyśmy do parku na spacer z Zosią i Olą. Żona mojego brata prowadziła wózek a ja trzymałam w ramionach moją bratanicę. Nie było zbyt ciepło, nie żałowałam, że wzięłam szalik, w sumie to może nawet czapką bym nie pogardziła. Ola za to wyglądała na zadowoloną, wysokie temperatury w ciąży wkurzały ją wyjątkowo, teraz miała zaróżowione policzki i kręcone włosy rzucone na ramiona. Była uroczą ciężarną babką, ciąża jej służyła.
-Ty jesteś w ciąży w ogóle?- Postanowiłam się z nią podroczyć bo od dłuższego czasu milczała. Nie przeszkadzało mi ale skoro można się z kimś podrażnić… znacie mnie.
-A co piłka ci nie podpowiada?
-Nie bardzo.
-Może to niskie IQ
-Może- wyszczerzyłam się. Wygrała, nie dała się ze sobą pobawić.

*********************************************

Tak, wiem, dawno mnie nie było, miałam zakaz stanowczy zakaz korzystania ze wszystkiego. Jestem już wolnym człowiekiem. Postaram się co nie co opowiedzieć, tyle ile mogę. 

Oby się wam podobało. 

Buziaczki 

Nela 💗💕💜