Kasjan z Młodym na życzenie dziewczyn wymieniali blat w
kuchni w mieszkaniu które wynajmowali. Właściciel wyłożył kasę na materiał, a
oni zgodzili się dla wygody swoich pań odwalić całą robotę. Wiedziałam, że będą
to robić, ale nie bardzo czułam potrzebę kontroli nad tym projektem.
Sprawdziłam za to czy Kleo zjadła swoje drugie śniadanie. Zadzwoniłam i tak
długo ją męczyłam póki nie byłem pewna, że nie bajeruje.
-To może wpadniesz do nas po pracy?- Spytała nim się
rozłączyłyśmy
-Zobaczę jak się wyrobię, jeśli wyjadę zgodnie z planem
to mogę cie zabrać z pracy.
-No dobra, byłby super. –Zgodziła się zadowolona.
Stanęłam więc na głowie, żeby się wyrobić i równo o piętnastej stanęłam na
parkingu pod jej biurem. Wyszła po jakichś dziesięciu minutach z kolegą z
pracy, rozmawiali o czymś a ona wyraźnie usiłowała się od niego uwolnić. Teraz
wiedziałam czemu Łukasz na niego narzeka, ewidentnie przyczepił się do niej.
-Kleo!- Krzyknęłam wysiadając i machając jakbym chciała
dać znać, ze jestem.
-Hej- wyszczerzyła się podchodząc.
-Dawaj bo czekam, mamy plany. –Ponagliłam ją w nadziei,
że facet się odpieprzy.
-Cześć Tytus- przedstawił się.
-Cześć Nel- uścisnęłam jego dłoń. –Jedziemy?- Nie
poświęciłam mu większej uwagi.
-Jasne.
-Łukasz mówił, że coś planuje na wieczór, już ci
zazdroszczę- zaczęłam łgać. –Masz ten nowy katalog sukien ślubnych, czy ci
podrzucić?- Cisnęłam oczywiste tematy mające dać znać kolesiowi, że ma się
odczepić bo jest zajęta.
-Może namówisz koleżankę- zwrócił się do Kleo, z
niewiadomego powodu ciągle sądził, że ciągle jest nam potrzebne jego
towarzystwo.
-Na co?- Przewróciłam oczami w stronę przyjaciółki nim
odwróciłam się w jego stronę.
-Chcieliśmy iść jutro na drinka po pracy, zamykamy duży
projekt, Kleo miała sporo zasług.
-Możesz iść przecież Słonko, to świetny pomysł. Łukasz
przecież chciał poznać twoich znajomych. –Uśmiechnęłam się.
-Młody nie może, pracuje.
-To może ja Tobą pójdę?
-Nie ma sensu Nela, odpuszczę tym razem, nie chcę żeby
twoja ochrona musiała iść z nami.
-Nie zrobiłem jakiejś gafy mam nadzieję, nie jesteś
Beyonce, czy coś?- Spytał mnie nagle zbyt zainteresowany.
-Nie, mam na głowie jednego natrętnego typa i pozwolenie
na broń, w związku z tym mój ojciec, ex komandos, postanowił dać mi ochronę,
żebym nikogo nie zastrzeliła za naprzykrzanie się. Rozumiesz?
-Jasne, jasne- pokiwał głową.
-Myślisz, że mógłbyś nam dać zamienić parę słów, mamy
sporo do przegadania w sprawie ślubu a ja mam niewiele czasu.
-Jasne- powtórzył kolejny raz. –Na razie Kleo-pomachał
mojej przyjaciółce. –Trzymaj się- spojrzał jeszcze na mnie.
-Na razie, miło było cię poznać- pomachałam mu wsiadając
do auta i odjeżdżając. –Młody ma racje to frajer. Ślini się na ciebie tak że
zaraz zalej nas tsunami. –Prychnęła rozbawiona patrząc na mnie jak bym wyolbrzymiała.
-Co za różnica.
-Burczy Ci w brzuchu? –Spytałam mierząc ją czujnie.
-Nie, no mówiłam Ci zjadłam. Kasjan dzisiaj miał gotować,
jak znam życie będzie jakaś smażenina, więc spoko. Zaraz zjem coś znów, nie
martw się. Nie było tak źle z tym jedzeniem, nawet byli pod wrażeniem, że mam
swoją. –Uśmiechnęła się.
-Co poza tym?
-Ok., nie wiem dobrze. Żyję. –Odpowiedziała jak zwykle.
–Młody jest czarujący, wiesz? Jego ewidentnie też jara to, że weźmiemy ślub.
Rozważam uderzenie w strunę jego ojca.
-Uuu no to nie będzie miło- poprawiłam się w fotelu. –Ale
co chcesz?
-Mamy wziąć ślub, a ja nawet nie wiem jaki jest ten
facet. On nawet nie wie o moim istnieniu ani nic, w końcu nigdy nie uchylał się
od płacenia alimentów, może nie jest tak źle. Może tylko Łukasz ma taki jego
obraz, bo jest rozżalony. Chciałabym spróbować się z nim spotkać. Jakby nie
było gdyby nie ten facet to nie byłby go na świecie. Może udałoby mi się ich
jakoś pogodzić.
-Nie rozpędzaj się, ok. Wiesz, że on nie znosi tego
tematu. Nie naciskaj tylko proszę.
-Wiem przecież. –Obruszyła się.
-Wybacz, nie złość się- poklepałam ją po nodze. –Chcę
dobrze. –Zadzwonił mój telefon. –Co tam Misiu?- Odebrałam połączenie od mojego
głównego ochroniarza.
-Czeka na ciebie u Kleo pod blokiem.
-Mam tam nie jechać? Poprosić chłopaków żeby zeszli?
-Nie, podjedź, zobaczymy czego chce. Jeśli się przyczepi,
zadzwonimy na policję.
Podjechałyśmy pod blok, zaparkowałam i już widziałam jak
stoi na chodniku i czeka. Michał podszedł do moich drzwi i je otworzył, po
drugiej stronie samochodu wyrósł Wiktor i poczekał aż Kleo wysiądzie.
-Jak Wam mija dzień?- Spytałam zaglądając do bagażnika i
wyjmując ciasto. Zahaczyłam o cukiernię w drodze do Kleo.
-Fenomenalnie- zapewnił mnie Michał. –Nie dyskutuj,
prosto do wejścia.
-Wiktor zabierz najpierw Kleo- poprosiłam.
-Nela- przyjaciółka chwyciła mnie za rękę, ale wyrwałam
się. Chciałam zminimalizować jej kontakt z nim, za nic nie chciałam, żeby facet
wpływał też na ich życie.
-Pani Hartman… -zaczął gdy tylko podeszliśmy.
-Moje podopieczna, nie życzy sobie kontaktu z Panem.
–Oznajmił Michał.
-… nie odpowiedziała Pani ma ją korespondencję. Liczyłem
na rewanż.
-Proszę odejść, albo wezwiemy Policję.
-Nel, nie pozbędziesz się mnie tak, potrafię być cierpliwy.
-Pani Hartman, chce tylko spokoju, proszę odejść.
-Nic o niej nie wiesz- Facet powoli tracił zimną krew.
–Porozmawiaj ze mną!
-Żadnych komentarzy. Proszę odejść bo naprawdę wezwiemy
policję. To co Pan robi to łamanie prawa.
-Nie odpuszczę ci ty mała zdziro. –Wysyczał. Arek
otworzył nam drzwi od wewnątrz i poczekał aż wejdziemy z Wiktorem.
-Cześć Śliczne, co słychać?- Zamknął za nami drzwi od
klatki i przywołał windę.
-Wspaniale, dzień jak co dzień- odpowiedziałam mu
przyglądając się Kleo.
-To naprawdę przytłaczające i niemiłe- znów złapała mnie
za rękę. Patrzyłam na nią beznamiętnie, przytuliła mnie mocno zanim jeszcze
dojechałyśmy na odpowiednie piętro. –Nie daj się.
-Nie żartuj. –Uśmiechnęłam się blado. –Dzwonimy na
policję?- Spytałam chłopaków.
-Najpierw odtransportujemy was, zejdziemy na dół i
zadecydujemy.
-Cześć!- Krzyknęłyśmy wchodząc do mieszkania.
-Nie wyglądajcie przez okno, lepiej niech nie wie które
to. –Pouczył mnie Wiktor.
-Jasne- kiwnęłam głową, znałam dryl. Teraz poczekają aż
zamknę drzwi i zejdą na dół.
Michael Buble który śpiewał w mieszkaniu gdy weszłyśmy,
nie zagłuszał krzyków pod domem, trudno był rozpoznać pojedyncze słowa, ale
kłótnia była agresywna. Westchnęłam zdejmując szalik i wchodząc głębiej do
korytarza. Karola siedziała w objęciach Kasjana na krześle a brunet mruczał jej
do ucha tekst piosenki. „And
don't forget who's takin' you home And in whose arms you're gonna be”
-Kochanie- śmiała się trzymając go za buzię. -Jesteś
uroczy.
-Ty jesteś urocza- skradł jej buziaka i dopiero wtedy
mnie zobaczył. –W czym mogę ci pomóc? Teraz świadczę już mężowe usługi
specjalne. –Spytał a mi było głupio, że ich podglądałam. Sama nie lubiłam gdy
ktoś obserwował nachalnie mnie i Tomka.
-Sorry, po prostu
fajnie się na was patrzy, cieszę się, że zorganizowała ci tak szybko ślub.
Poprawiło ci się. Zdecydowanie bardziej ci do twarzy w kagańcu- wyszczerzyłam
się.
-Gdyby mnie odchodziła twoja opina pewnie bym się
przejął. –Droczył się ze mną przez cały czas tuląc do siebie żonę. Karola była
w siódmym niebie, gdy ją ściskał i nie zmierzała sobie przeszkadzać, mimo, że
jej facet właśnie przechodził w fazę głupoty. Miał mi coś odpowiedzieć, ale
ktoś zadzwonił do drzwi. Miałam nakrzyczeć na Kleo, że otwiera kiedy ten świr
jest w pobliżu, ale za drzwiami stał Arek.
-Złapaliśmy go i dzwonimy na Policję, potrzebujemy cię.
–Oznajmił bez wstępów. –Pamiętasz co masz mówić?
-Prawdę, co się dzieje. –Odpowiedziałam.
-Czego masz nie mówić?
-Że się nie boje, że jestem bohaterem i że chętnie go
skopię jak mi pozwolą i że gardzę ochroną.
-Świetnie, to idziemy- znów owinęłam szyję szalikiem.
-Uważaj, na nią- Kasjan stał już w progu pokoju gdy
wychodziliśmy.
-Jestem podwładnym Pułkownika- odpowiedział mu zamiast
wyjaśnień i zapewnień.
Kolejne spotkanie z policją nie należało do najmilszych,
Panowie nie do końca rozumieli o co tyle krzyku, skoro facet chodzi za mną. Mam
przecież ochronę i nic mi się nie stało, więc po co im produkować niepotrzebne
wezwania. Nic takiego według nich się nie stało. Na szczęście Michał jest już
ekspertem jeśli chodzi o kontakty z Policją, wyjaśnił im sprawę w paru
niemiłych słowach, strasząc przy okazji upierdliwym prawnikiem, który jak się
przypadkiem zdarzyło jest moim mężem. Faceci na szczęście zaczęli
współpracować, spisali wszystkie zeznania, nie męcząc mnie zbytnio, bo Michał
napastliwie odpychał ich wszelkie lekceważące pytania. Czułam się jakbym była
wewnątrz tornada, z pozoru wszystko było spokojnie, ale we wszystkich nas
buzowały emocje. Mój prześladowca siedział w radiowozie i składał swoje
zaznania, za pewne się wymigując a ja byłam od niego odgrodzona Wiktorem i
Arkiem stojącymi uparcie zaraz obok mnie tworząc kokon bezpieczeństwa.
Rozumiałam czemu tata tak wierzył w Michała, miał sporo jego umiejętności a
przy okazji chłodniejszą głowę, nie pozwalał sobie na wybuchy mimo że wiele
spraw go wkurzało, był bardzo bystrym facetem i szybko kojarzył fakty. W sumie
całość sprawy mnie relaksowała, teraz był nasz czas na zacieśnianie pętli na
szyi Pana Góreckiego. Teraz to może on poczuje jak to jest z nami igrać.
Chłopaki zabronili mi chociażby spogląda na niego, mam go traktować jakby nie
istniał. Okazało się jednak, że musimy zrezygnować z łażenia za nim, bo on też
może oskarżyć chłopaków o stalking a nie chcemy mieszać w potencjalnych
dowodach i zeznaniach.
-Odbiorę cię, zadzwoń jak będziesz potrzebować. –Michał
odstawił mnie na miejsce.
-A co z Arkiem?
-Moje kompetencje nie są wystarczające?- Uniósł brwi i
uśmiechnął się szeroko.
-Dopiero zdecyduje- droczyłam się z nim. –Ok., zadzwonię.
Dzięki za wszystko. –Odezwałam się gdy staliśmy na progu.
-Drobiazg, byłaś zaskakująco zdyscyplinowana.
-Chciałabym, żeby to wszystko skończyło się tak szybko
jak tylko się da. Będę współpracować.
-Super, to damy ze wszystkim radę- poklepał mnie po
ramieniu. -Co tam hałasuje? Zaniepokoiły go odgłosy dochodzące z mieszkania.
-Chłopaki remontują kuchnię- wyjaśniłam i żegnając się na
razie weszłam do mieszkania. Zastałam
dziewczyny siedzące przy stole w kuchni. Chłopaki akurat rozbierali stare
szafki. Obaj byli profesjonalnie przygotowani, wliczając w strój pasy na
narzędzia i okulary ochronne na oczy.
-Cześć Robole- powitałam ich. Kasjan zastygł z młotem w
ręku.
-Jak poszło?- Czekali na moją odpowiedź.
-Dobrze, a jak wam idzie?
-Dziewczyny się ślinią, szafki nie stawiają oporu, myślę
że szybko nam pójdzie z nową zabudową- zapewnił mnie Młody gdy dosiadałam się
do dziewczyn.
-Na co czekacie? Do roboty- ponagliłam.
-Jaki on jest seksowny- jęknęła Karolina a Kasjan
uśmiechnął się pod nosem, chciało mi się z nich śmiać, choć gdyby to był Tomek
to pewnie też by mi się podobało.