Obudziłam się o 5 jak mam w zwyczaju. Poleżałam godzinę
przed telewizorem i zeszłam na dół słysząc krzątającą się mamę.
-Cześć- ziewnęłam.
-Czemu tak wcześnie wstałaś?- Zdziwiła się. Była w
puchatym żółtym szlafroku. –Nie śpisz do popołudnia?
-Rynek jest już gotowy na moje zakupy o tej porze. Zrobić
Ci śniadanie mamo?
-Nie Nelly, odpoczywaj.
-Mamuś proszę, nie mogę się obijać. Daj mi coś zrobić.
-Wypij ze mną kawę i zjedz coś- zaproponowała. Zjadłam
więc z nią owsiankę dyskutując o wszystkim jak to z mamą a później zamknęłam za
nią drzwi gdy po trzeciej zmianie stroju wychodziła do pracy.
Spędziłam przedpołudnie na robieniu fotoksiążki, co
planowałam już od dawna a później zabrałam Agenta na spacer po parku. Wróciłam
na tyle wcześnie, żeby móc spokojnie wyszykować się na spotkanie z Kamilem i
Mateuszem.
-No co tam?- Spytałam odbierając telefon od Rafała.
-Co robisz wieczorem nie pracujący leniu?
-Nie twój zakichany biznes.
-Myślałem o jakimś jedzeniu i kinie. Chcesz iść?
-Nie. –Zrobiłam pauzę dając mu czas żeby spanikował.-Jestem
umówiona na podwieczorek z kumplami a później może się upiję. Chyba, że chcesz
iść z nami i nie będziesz nudny.
-A gdzie się umówiliście?- Podałam mu adres i wsiadłam do
taksówki.
-Jak dobrze was widzieć!- Pisnęłam podbiegając do kumpli.
–Cudownie- cieszyłam się gdy się ściskaliśmy na chodniku.
-Wreszcie jesteś- Kamil robił minę jakby był
zniecierpliwiony- ile mamy czekać.
-Jestem punktualnie!
-Zamknij się już- trącił go Mateusz- on się spóźnił, bo
umówiliśmy się na przystanku. Roześmiałam się patrząc jak gderają.
-Nie macie nic przeciwko, że Rafał do nas dołączy?
–Upewniłam się.
-Nie, spoko. Gośka też będzie- odpowiedział mi Mateusz.
-Wow! To się dalej dzieje, teraz to musisz się spowiadać-
chwyciłam Kamila pod ramię i ruszyłam w stronę. –Musi być w niej coś czego ja
nie zobaczyłam. –Przyglądałam się jak usiłuje sformułować myśl, gdy Mateusz
poczochrał jego dokładnie ułożone włosy.
-Kamil kocha jej uwielbienie, przecież nie intelekt- chichotali
obaj jak dziewczynki.
-To tak, że ona jest inna w domu, czy jak jesteśmy we
dwoje. Lubię z nią być, mi jest dobrze, mogłaby tylko trochę stonować z
zachowaniem rodem z Jersey Shore jak wychodzimy.
-Zobaczymy co da się z nią zrobić.
Usiedliśmy
w browarze na Siennej, Wyszak nie był jeszcze pełen więc mogliśmy wybrać sobie
miejsce na luzie. Nie trzeba było polować. Dostaliśmy menu zaczęliśmy oglądać,
gdy mój telefon zawibrował. Rzuciłam okiem na wyświetlacz, alert z banku.
Otworzyłam i zobaczyłam, że dostałam przelew od Tomka. Za duży, żeby był
przypadkowy, może pomylił odbiorcę.
-Sorry, dryndę do Tomka- wybrałam numer męża.
-Co się stało?- Spytał Mateusz.
-Dostałam duży przelew, chyba się pomylił.
-Korzystaj- zachęcił jeszcze Kamil nim usłyszałam Tomka.
-Co jest Złotko?
-Pomyliłeś się wysłałeś mi przelew.
-Nie bardzo mogę teraz gadać.
-Ok., zaraz ci odeślę tą kasę.
-Nie, poczekaj. – Słyszałam jak szura krzesłem i zamyka
drzwi. –Zrobiłem specjalnie przelew. Chcę żebyś się rozerwała, poszalała i
zadbała o siebie. Odwal sobie wszystkie zabiegi kosmetyczne i co tylko zechcesz
za masaże. Ja będę w weekend, to sprawdzę czy rzetelnie wydajesz kasę.
-Mąż, ja mam za co balować. Przecież…
-Za swoje to nie to samo.
-Tomek, bez sensu. Nie ma przecież moje twoje. –Jęknęłam.
-Przestań się stawiać. Masz puścić kasę jasne? Będziesz
się dobrze bawić.
-Bez ciebie?
-Właśnie, bez rwania facetów. –Zaśmiał się. –Muszę
kończyć, mam spotkanie. Kocham Cię.
-Ja ciebie też. –Odpowiedziałam rozłączając się.
-No i?- Kamil czekał na wyjaśnienia.
-Mam się dobrze bawić- wzruszyłam ramionami.
-Uuuuu- zawyli razem –zarumieniłaś się!- Oskarżył mnie
Mateusz.
-Zamknijcie się. –Odpowiedziałam uśmiechem i zabrałam się
za przeglądanie karty. Zamówiliśmy posiłek i oglądając jak sala zapełnia się w
niedzielny wieczór gadaliśmy o wszystkim co nas minęło. Śmieliśmy się z głupot
jak dzieciaki z ogólniaka którymi byliśmy dawno temu. Chłopaki planowali
przeprowadzkę, akurat znaleźli w miarę fajne mieszkanie, więc może uda im się
to zrobić w tym miesiącu. Byli zapaleni do pomysłu, a że tak bardzo się nawzajem Kochali,
mniej więcej jak Kasjan sam siebie, to planów i pomysłów było tysiące i
wyglądało na to, że ten pomysł wypali, już tłumaczyli mi jak w kuchni będzie
wyglądać wymalowana Gwiazda Śmierci.
-A co za meble chcecie do tego dobrać?- Spytałam bo
wydawało mi się to oczywiste, że coś mają.
-Jak to?- Spojrzeli na mnie zdziwieni.
-No nie wiem, krzesła szafki, naczynia nawet.
-No wygodne- wzruszył ramionami Mateusz.
-Jak nie macie planu to mogę pomóc, możemy się przejechać
do Ikei czy coś.
-Serio? –Mateusz złapał okazję.
-Pewnie, nie mam nic innego do roboty. –Zapewniłam.
Miałam
tylko chwilę czasu na rozmowę z mężem na Skypie gdy wychodziliśmy z Wyszaka,
chłopaki opili się piwa, ale nie wybrali nic do jedzenia, musieliśmy znaleźć
inne miejsce. Na szczęście wokół rynku była cała masa knajp. Na pewno nie tak
jak w Krakowie w tym porównaniu Szczecin wysiadał. Tomek był już w domu, miał
brać prysznic i kłaść się spać gdy ja dopiero zaczynałam wieczór.
-W takim razie wyłącz dźwięk w telefonie to będę ci wysyłać na bieżąco Snapy.
–Zaproponowałam. Wydawał się zmęczony, dlatego nie chciałam przeciągać.
-Ok., baw się dobrze Sarbie, daj mi coś ekscytującego na
rano.
-Nie martw się. Śpij dobrze. – Ucałowałam kamerkę
telefonu i mrugnęłam do męża przed rozłączeniem się. –Zdecydowaliście się
wreszcie? –Spytałam podchodząc do chłopaków stojących po środku chodnika.
-Może Niebo? –Kamil nie był przekonany, ale uśmiechnięty od
ucha do ucha.
-Może być Niebo- przewróciłam oczami. –Idziemy- zarządziłam,
bo ewidentnie nie mogli się ogarnąć po tym ciemnym piwie. –Tak?- Odebrałam
telefon.
-Gdzie jesteście?- Chciał wiedzieć Rafał.
-Idziemy na kolację do Nieba.
-Ja chciałem cię zabrać do nieba później- oznajmił z
dedykowaną sobie pewnością siebie.
-Zamówić Ci coś? Będziesz niedługo?- Upewniłam się
ignorując jego pajacowanie.
-Jasne, wiesz co lubię- rzucił i rozłączył się. Kilka
sekund później, wchodziliśmy do restauracji. Jedna z kelnerek znała chłopaków
więc dostaliśmy stolik i karty w ekspresowym tempie. Nie czekaliśmy też długo
na posiłek.
-Obecny- oznajmił Rafał podchodząc do naszego stolika.
-Zamówiłam ci makaron, bo potrzebujesz czasem
węglowodanów- odkryłam jego talerz.
-Wow, jesteś cudowna- musnął mój policzek- właśnie na to
miałem ochotę. – Usiadł obok mnie i odjął ramieniem. –Jak leci?
-Spoko, może być, na tyle na ile bezużyteczna mogę czuć
się dobrze.
-To dobre rozwiązanie Tomek i tak dużo wytrzymał, ja bym
cię wysłał na samym początku.
-Nie jestem…
-Wiem, wiem że umiesz się bronić, ale widzisz, że ten
świr ma obsesję.
-Żeby się nie rzucał na Tomka, jak mnie nie będzie.
-Nie bój się Wojtek się nim zajmuje. –Pogładził mnie po
plecach.
-Będąc przy starych zgryźliwych komandosach, co
powiedział ci mój ojciec?- Patrzyłam mu prosto w oczy, zabłysły nagle jak
choinka na jakieś wspomnienie. Zaczął się głośno śmiać, odchylił się w krześle
i wył ze szczęścia.
-Że jak cię dotknę nie jako przyjaciel i będę próbował
się wpieprzyć w miejsce Tomka, to pierwszy mnie dopadnie. –Oznajmił z szerokim
uśmiechem.
-Co mu powiedziałeś?- Za dobrze znałam ojca, żeby nie
wiedzieć, że skoro ostrzegł kogoś i ktoś się wycofał to nie informowałby mnie o
tym.
-Że sama bronisz czego kochasz i nie będzie miał nic do
gadania- Byłam zdezorientowania do tej połowy zdania, po co w takim razie tata
o tym wspominał?- jak już mnie pokochasz. No i żeby się cieszył, bo ściągnę cię
do Szczecina to będziesz blisko i żaden świr nie będzie za Tobą biegał i że będziesz ze mną bezpieczna bo jestem silniejszy i
lepiej przeszkolony niż jakiś mecenas.
-Tomek jest świetnie wyszkolony!- Oburzyłam się. Chłopaki
po drugiej stronie stolika wypłakiwali oczy z radości. –Nie podpuszczaj mojego
ojca mendo! –Dźgnęłam go łokciem w żebra.
-No co? Tak śmiesznie się oburzył, nie mogłem sobie
darować. Sama wiesz, że tłumaczenie mu, że szanuje twojego męża, nic by nie
pomogło.
-Pewnie nie, ale nie dyskutowałabym wtedy przy kolacji z
rodziną o moich majtkach.
-A rozmawialiście?- Był szczerze uradowany.
***
Bardzo proszę o informacje zwrotne od Was, bardzo mi miło jak macie jakieś przemyślenia na temat moich wypocin. Buziaki, miłego tygodnia!
Nela