-Pozdrowienia od Ady- oznajmił Przemek wchodząc do
kuchni.
-Dzięki, co u niej?- Zainteresowałam się nakładając
kolację na talerze.-Zawołaj tylko Tomka proszę.
-Ok. –Szatańsko się uśmiechnął, odwrócił głowę z stronę
drzwi i rozdarł papę na cały Kraków- TAAATOOO!
-Miałam na myśli podejście do gabinetu- uniosłam brew
patrząc na zadowolonego przyjaciela.
-Co tam?- Mój mąż pojawił się po chwili.
-Mama mówi, że kolacja gotowa. Zbiła już tamtego Pana,
dużo się siłowali w parterze. –Przemka nie opuszał dobry humor.
-Pachnie świetnie- pochwalił Tomek. –Pomóż mamie wyjąć
sztućce- pogonił Przemka do roboty.
-To co u Ady?- Chciałam znać jakieś plotki.
-Super, zrobiliście na niej świetne wrażenie. Konrad z
Sylwią przypadli jej bardzo do gustu. Dogadała się z nimi.
-Długo z nią rozmawiasz.
-Bo to takie mielenie wszystkiego przez słuchawkę jak z
Tobą, mogę w międzyczasie posprzątać i wszystko inne, ona też tak robi.
-Bardzo cię lubi.
-Ja ją też- odpowiedział normalnie.
-Przemek…
-Nie, nie rób love story, to dobry ziomek.
-Chciałam tylko wiedzieć- uniosłam ręce w geście
poddania.
-Nie nooo- Magda jęknęła z samego rana po zalogowaniu się
do systemu kasowego.
-Co?- Wyszłam z biura, bo często zdarzały nam się awarie.
Nic wielkiego, ale wkurzało mnie to coraz bardziej.
-Nie odpalimy już tego chyba- odezwała się patrząc na
krzaczki zamiast normalnego podglądu sali. Byłam wkurzona, bo mimo kilu prób,
niewiele się mi zmieniło a system zarządzał całym przepływem informacji w
restauracji, bez tego byliśmy zmuszeni do przyjmowania płatności jedynie w
gotówce i noszenia kartek z zamówieniami na kuchnię. Do dupy, wszystko było
utrudnione i zniechęceni klienci.
-Coś pomóc?- Zainteresował się Arek. No tak, zapomniałam
wrócił na posterunek. Moje dni spokoju się skończyły.
-Nie, chyba że jesteś komputerowym ninją. –Oznajmiłam
wybierając numer do Młodego.
-Chyba nie. –Pokręcił głową.
-Co jest?- Spytał od razu Łukasz.
-Padł mi system w restauracji, mógłbyś rzucić okiem?
-Powinnaś zadzwonić do serwisu. Mogę przyjechać, ale
stracisz jakąś gwarancję.
-Młody, ja już dawno jestem po gwarancji. Potrzebuje
pomocy, bo ten serwis to ciecie.
-Ok., mogę być za dwadzieścia minut, bo jestem na mieście
u klienta.
-Kocham Cię- rzuciłam rozłączając się.
-O Pani! Kto to tak Pani spierdolił- Młody grzebał w moim
systemie kasowym zdziwiony.
-No weź!- Obruszyłam się. –Nie mów, że tak źle.
-Nasyfione jak po gotowaniu Kasjana- uśmiechnął się.
–Zrobię ci to chyba- oznajmił. Otworzyliśmy już restaurację, nie mogliśmy sobie
pozwolić na czekanie, ale praca była wkurzająco trudna. Zdarzyli nam się
klienci, którzy rezygnowali przez brak możliwości uregulowania należności
kartą, jeszcze przed złożeniem zamówienia. Kelnerki miały za zadanie informować
wszystkich na wejściu. Mimo to znalazł się jakiś niezadowolony z niewiadomego
powodu Niemiec. Usiłowałam mu wyjaśnić wszystko, ale mój niemiecki był bardzo
podstawowy. Zaskoczył mnie za to Arek który nagle podniósł się od stolika gdy
po raz koleiny zaczęłam się plątać i płynnie wyjaśnił mężczyźnie o co chodzi.
Używając przy tym słów których na sto procent w życiu nie słyszałam.
-Myślisz, że możesz pozwolić mu zrobić przelew na twoje
konto, żeby płatność była uregulowana? –Spytał mój stu procentowo profesjonalny
ochroniarz.
-Jasne, przeproś go proszę jeszcze raz i powiedz, że
zaraz mu wydrukuje numer konta.
-Ok., leć ja się nim zajmę. –Zapewnił i wrócił do
pogawędki z moim klientem.
-Jesteś wielki- zaskoczona dyskutowałam z Arkiem za
barem.
-No to akurat widać- Młody był ewidentnie skory do
żartów.
-Mam na myśli, ze jego język jest wspaniały- spojrzałam
na narzeczonego przyjaciółki, zdębiał co
mnie usatysfakcjonowało. –Nie wiedziałam, że mówisz po niemiecku.
-Bo to ja mam wiedzieć wszystko o Tobie a nie ty o mnie-
uśmiechnął się.
-No, chyba działa- Magda podeszła do mnie gdy rozmawiałam
ze stałymi gośćmi.
-Serio? Bardzo przepraszam muszę wracać do obowiązków.
-Młody mówi, że działa.
-Zrobiłeś?- Spytałam zaskoczona.
-Wątpiłaś?- Szczerzył się dumny ze swojego wyczynu.
-Działa!- Usłyszałam Magdę logującą się. –O jak szybko
działa! Genialnie! Nie mogliśmy tak od początku? Taki jesteś zdolny- stanęła w
progu mojego biura. –Nie chcesz…
-Magda, zobacz czy nie ma cię na sali, zostaw Młodego w
spokoju. Nie ten adres.- wzniosłam oczy do nieba. –Myśliwa.
-Pędzę Szefowo.
Mieliśmy dziś imprezę, więc spędziłam cały dzień w pracy,
kimnęłam się nawet chwilę w biurze, bo potrzebowałam odetchnąć. Jak do tej pory
mieliśmy dobrą passę i nikt mnie nie gnębił, mieliśmy nadzieję, że tak zostanie
na dłużej.
-Zamknąłem, jesteśmy sami, potrzebujesz czegoś?- Spytał
Arek koło czwartej.
-Nie, jeszcze z pół godzinki. Skończę formalności i
możemy spadać. –Zapewniłam przekładając papierki. Miałam niestety najwyżej
piętnaście minut spokoju, bo ktoś dobijał się do drzwi jakby się paliło.
Wściekłam się, zdążyłam już wyłączyć podgląd monitoringu chwyciłam kastet i poszłam
na salę zobaczyć o co chodzi. Lepiej jeśli ten dupek siedzi w domu.
-Kochanie?- Tomek wyglądał na ciut zdziwionego.
-No co?! –Warknęłam napastliwie.
-Po co ci ten kastet?
-Żebyś mi nie przeszkadzał- wzniosłam oczy do nieba.
–Czemu tak walisz?
-Bo nikogo nie widziałem, a staliśmy już chwilę z
Wiktorem.-Wyjaśnił a nasza ochrona już spokojnie siedziała przy stoliku
nieopodal którego stał mój mąż.
-Bezsensowne wyjaśnienie. –Stwierdziłam. –Pocałuj mnie i
daj spokój.
-Nie tak szybko- objął mnie w pół i uśmiechnął się.
–Zostaw ten kastet, bo się nie boję. Serio, napadłabyś na niego, mógłbym cię z
tego nie wybronić. Jesteś dość groźna, jak na taką małą babkę.
-Jestem i jak trzeba będzie to skopię twój tyłek. Puść
mnie, muszę skończyć.
-Nie, pójdziemy do domu- zarzucił mnie na swoje ramię.
-Chyba cię powaliło koleś! –Oburzyłam się. –Puszczaj. Bo
ci kastetem w nery przyłożę.
-Idziemy- zarządził a chłopaki podnieśli się od stolika i
tak mu przyłożyłam w nery, nie kastetem ale zawsze. Niech sobie nie myśli.
Najpierwsza?
OdpowiedzUsuńOwszem :D
OdpowiedzUsuńjupi :D
Usuńmój M. się zna na tych wszystkich informatycznych sprawach (na szczęście!) i nie jeden raz naprawiał mi coś przez telefon ;)
a co do restauracji, to jak system padnie na pewno jest uciążliwe...i jak nie można płacić kartą to się zwykle okazuje, że pod ręką akurat nie ma gotówki...dobrze, że Młody dał sobie radę z systemem :)
to Cię trochę Tomek nastraszył :D
Gdyby chodziło o domowy komputer to też bym to zwaliła na Tomka, ale to nie to samo co windows.
UsuńZirytował mnie ten mój mąż!
no domyślam się, że to nie było takie "proste" jak przy windowsie ;)
UsuńNieładnie! :P ;*
Magda jest rewelacyjnie niereformowalna:D ona to nikomu nie odpuści:D
OdpowiedzUsuńCzyli nie szykuje się nowa para jednak?
Dobrze mieć przyjaciela informatyka (ja mam 2 i znajduję im zajęcie średnio raz w tygodniu)
Prawda, ona zawsze jest czujna.
UsuńJaka para?
Nikomu nie ufam w tych sprawach tak jak Młodemu i wiem, że jestem w dobrych rękach.
Sweet Angel: Jakie to kochane jak Przemek mówi do Was Mamo i Tato! :D
OdpowiedzUsuńMagda mi trochę moją Miśkę przypomina :D
Czwarta w nocy to była, tak? Chyba bym zawału dostała, gdyby ktoś tak nagle zaczął się dobijać, zwłaszcza w tej sytuacji. Dobrze, że to był Tomek! ;)
No nie wiem, ja czuje, że się starzeję jak tam mówi.
UsuńNo, wiesz dopiero powypuszczałam pracowników po imprezie goście mieli zostać do północy, ale w sumie wyszli dopiero po 1 i to grubo, więc tak się czas rozciągnął.
Jakby nie był, to nie miałabym litości.
BLONDE ANGEL: widze, że Młody to typowo geniusz informatyczny :) aa co do Magdy to serio, świetna dziewczyna, hit za hitem leci jak tylko się w historii pojawia :D i każdy facet to nieprzyjaciel :D pisz troszkę częściej, chora jestem, nie mam co czytac :(
OdpowiedzUsuńOn załatwia nam wszystkie takie sprawy. Bo on jest najmądrzejszy.
UsuńMagda to łowca.
Chętnie, ale ja też jestem i nie mam siły :D
jest gdzieś możliwość pobrania Anioła całego ? Odwiedziłam ostatnio go i zatęskniłam za nim, a nie zawsze mam możliwość połączenia z internetem więc jako ebook był by jak znalazł.
OdpowiedzUsuńMadzia