24 stycznia 2015

After party

Po imprezie wróciliśmy z komandosami do domu. Całą bandą zdecydowaliśmy, że ciągle mamy ochotę na zabawę. Wstąpiliśmy więc do monopolowego(czy co nie za każdym razem tak się zaczyna)? Wpadliśmy do domu jak burza i odkopaliśmy grę w którą zawsze gramy z Niewidzialnymi, zasady są proste. Za pionki służą kieliszki, oczywiście pełne, do zestawu jest zwyczajna kostka do gry a cała plansza usłana jest zadaniami, albo pytaniami na które trzeba odpowiedzieć. A i zapomniałam jeśli ktoś wyrzuci 6 na kostce dostaje do wypicia całe piwo. Mówiłam, że można dostać od tego niezłego kaca? 
Rżeliśmy patrząc jak mój własny ojciec odwala jezioro łabędzie na stoliku do kawy przy akompaniamencie heavy metalu. 
-Nie wytrzymam-Rafał leżał w przejściu między sofą a stolikiem. 
-Wstawaj i rzucaj- zachęcił mój ojciec, nawiasem mówiąc ubrany już tylko w same bokserki, część z facetów trafiła już na pola które nakazywały zrzucić garderobę. Łamacze języka i łamigłówki matematyczne rozwiązywaliśmy niemal do rana bawiąc się przednio. 
-Opuszczam Was Panowie- podniosłam się koło piątej i zabrałam swój kieliszek z planszy. –Znacie już zasady, nauczyłam was jak się bawić nie zapaskudźcie mi tylko łazienki, bardzo was proszę. 
-Czemu się zmywasz? Słaba głowa? -Podpuszczał Michał. 
-Nie, jestem umówiona na dziewiątą na śniadanie z przyjaciółmi, muszę się trochę przespać i wytrzeźwieć. –Odpowiedziałam znów wyłaniając się z kuchni i posyłając mężowi buziaka. –Nie daj się Kochanie. 

Rano obudził mnie telefon. Boże, jak Kongos potrafili być irytujący z samego rana! Podniosłam się na łokciach i spojrzałam na Tomka chrapiącego jak rolnik w trakcie żniw. 
-Obróć się- walnęłam go łokciem. –No obróć się- przepchnęłam go na bok własnym ciałem bo miał mnie gdzieś. Chrapał jeszcze moment, więc zatkałam mu nos i poczekałam aż podskoczy przestraszony i wyrwany ze snu. 
-Co jest, co jest, co jest?- Otworzył oczy podskakując jak ryba wyjęta z wody. 
-Przestań chrapać- burknęłam gramoląc się już do szafki nocnej po mojej stronie łóżka skąd dochodziło radosne „come with me now!!!” Chwyciłam telefon i spojrzałam na zdjęcie Kleo. –Nie spóźniłam się jeszcze- oznajmiłam zsuwając się z łóżka na ziemię. 
-O matko, jaka ty jesteś skacowana- przeraziła się. –Powiedz coś jeszcze- poprosiła podczas gdy ja usiłowałam podnieść głowę w paneli. 
-Już idę pod prysznic, dzięki za pobudkę. 
-Nie ruszaj się, przyjedziemy po ciebie. –Nie możesz tak jechać. Zostawiłaś samochód u Mamy? 
-Tak, kluczyki są… 
-…w komodzie w przedpokoju. Wiem, Przemek odbierze mnie i podjedziemy po ciebie, masz dodatkowe pół godziny- oznajmiła i się rozłączyła. Przyjrzałam się sobie. Siedziałam przy łóżku w sportowej bieliźnie z rozwalonym koczkiem na czubku głowy. Z bliska pewnie zobaczyłabym wory pod oczami, ale to dotrze do mnie dopiero po prysznicu. Podniosłam się powoli i zarzucając na siebie szlafrok podreptałam do kuchni. 
-Hello- Michał siedział na krześle i pił wodę z butelki. 
-Siemka- potarłam buzię rękoma. –Weź sok, lepiej uzupełnisz mikroelementy- wyjęłam ze spiżarki karton i rzuciłam w jego stronę –i zjedz coś lodówka jest pełna. 
-Nie zaserwujesz śniadania?- Wydawał się ciut rozczarowany. 
-Wybacz, nie jestem gosposią, ja tylko użyczam lokalu, wy dbacie o swoje potrzeby- uśmiechnęłam się i zabierając musującą w szklance aspirynę poszłam do łazienki. 

Prysznic trochę mnie orzeźwił i chyba nawet trochę pozwolił wytrzeźwieć. Wyszczotkowałam świeżo wysuszone włosy, nałożyłam olejek arganowy na końcówki i w czystej bieliźnie wyszłam do sypialni. Usiadłam przed toaletką i zaczęłam się malować. Parę minut później zobaczyłam, że Tomek wierci się w łóżku. 
-Hej-szepnął ugniatając poduszkę i przyglądając mi się. 
-Cześć- uśmiechnęłam się. -Masz aspirynę przy łóżku- wskazałam palcem. 
-Wiem. 
-Skąd? 
-Wiem. 
-Ale skąd? 
-Zawsze o mnie pamiętasz. –Uśmiechnął się i przymknął oczy. –Idziesz na śniadanie z Kleo i Przemkiem? 
-Skąd wiesz? 
-Przemek wczoraj nic nie powiedział Kleo, zadbaliście żeby miała wspaniałe przyjęcie, nie spodziewam się, że będziecie ją dłużej trzymać z dala od jego problemów. Poza tym powiedziałaś nam czemu kładziesz się wcześniej spać przed odejściem od planszy. 
-Jaki ty jesteś inteligentny- podeszłam do łóżka i położyłam się obok mojego męża. Otulił mnie ramionami i pocałował mój obojczyk. Spojrzał mi później w oczy i odgarnął moje włosy na bok. Zamruczał patrząc na mnie. 
-Rozmazałaś tusz- przejechał delikatnie kciukiem po mojej dolnej powiece. –Ale i tak jesteś śliczna. –Leżałam na boku podparta na łokciu patrząc w dół na jego twarz. On jedną rękę miał zarzuconą na moje ramiona a drugą ułożył na moim biodrze. 
-Dzięki- cmoknęłam jego nos. Zaczęłam się powoli podnosić żeby zacząć się ubierać. 
-Czemu zawsze jak jesteś skacowana to tak się stroisz?- Spytał gdy po poprawieniu makijażu wyjęłam z szafy białe spodnie i marynarkę. 
-Żeby nie było aż tak widać, że nie jestem w formie. Poza tym, może skoczę do restauracji, moi pracownicy nie powinni widzieć mnie w takim stanie. –Wciągnęłam luźny szary t-shirt odpowiadając i zaczęłam szukać cielistych czółenek. –Trzymaj się- mrugnęłam i zapięłam marynarkę wychodząc z sypialni. 
-Wstał?- Tata stał w korytarzu w samych bokserkach i ziewał szeroko. 
-Ledwie się przebudził, pośpijcie jeszcze. –Cmoknęłam jego policzek. –Dobrze się czujesz? 
-Świetnie. A ty? Ładnie wyglądasz. 
-Żeby zrekompensować kaca- wyszczerzyłam się. –Lecę- wyciszyłam szybko telefon gdy znów rozbrzmieli Kongos.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz