-Coś ty robiła po powrocie do domu? Jakaś orgia, upadłaś z tarasu w Burdż al-Arab i przejechał cię walec- uśmiechnięty szeroko Przemek spoglądał we wsteczne lusterko gdy wsiadałam do samochodu.
-Jedziemy dupku, nie nabijaj się ze skacowanej kobiety- pocałowałam go na powitanie.
-Fakt, śmierdzisz wódą-przyznała mu rację Kleo. –No ale wyglądasz super- osłodziła cios komplementem.
-Dzięki. –Przyjrzałam się jej profilowi jadąc w milczeniu. Kierowała Przemka z dużą pewnością siebie, nauczyła się już miasta tak dobrze jak i ja. Byłyśmy tu już tak długo, nie wiem nawet kiedy ten czas poleciał. –Będziesz miała męża- w nagłym przypływie radości rzuciłam się jej na szyję gdy stanęliśmy na światłach.
-To takie cudowne- zapiszczał Przemek i dołączył się do mnie. Rechotaliśmy jak dzieciaki.
-Będę, ale zostawiłam mojego przyszłego męża w łóżku samego bo wczoraj byliście bardzo tajemniczy a ja chcę wiedzieć co się dzieje- oznajmiła gdy parkowaliśmy. Właściwie to Przemek parkował.
-Nie, słuchaj, nie rozumiem jak kobieta może robić coś takiego mając męża- przerwałam Przemkowi w połowie wypowiedzi.
-Jak nie jest szczęśliwa- na głos gdybała Kleo.
-Nie, Kleo. Jak jesteś nieszczęśliwa to bierzesz rozwód. W naszym świecie robi się to gładko i szybko.
-No tak, ale jak po drodze spotykasz kogoś nowego…
-To… -znów przerwałam przyjacielowi i uśmiechnęłam się delikatnie wiedząc, że zaczyna się ciut irytować- informujesz o tym nowego przystojnego, mądrego i dojrzałego faceta w którym nie można się nie zakochać. -Patrzyliśmy na siebie rozbawieni. Wiedział dobrze, że poprawiam mu humor. –Kumasz? Imaginujesz sobie? -Mówiłam do jego czoła. Śmiał się gdy zaczęłam od początku. –Jesteś wartościowym fajnym, przystojnym facetem, nie wiem co jest nie tak z dziewczynami we Wrocławiu, ale to już na szczęście przeszłość. Dziewczyny w Krakowie są lepsze.
-Jak to?- Kleo wyglądała na zdziwioną. –Znalazłaś mu żonę? –Wybuchnęliśmy śmiechem, mało nie zaplułam garnituru swoim Americano.
-Nie, jeszcze mi się nie dostała moja działka- Przemek poprawił się w swoim krześle.
-Podać Państwu coś jeszcze? –Podeszła do nas sympatyczna kelnerka.
-Dziewczyny?
-Ja chcę coś słodkiego. –Kleo wyciągnęła kartę i przejrzała spis.
-Nam też weź- podpowiedział jej Przemek spoglądając na mnie porozumiewawczo.
-Cappuccino, duże dla mnie- spojrzałam na kelnerkę z uśmiechem. –W każdym razie-zwróciłam na siebie uwagę Kleo. –Namawiam go, żeby przeprowadził się tutaj. Może tu pracować, pomieszka ze mną, będzie super, nie?
-No jasne, byłoby genialnie gdybyśmy znów byli razem. –Spojrzała na kelnerkę. –Nie szuka Pani męża? Mamy przyjaciela do przehandlowania. O której pani kończy? Co robi Pani po pracy? -Uśmiechała się szeroko. Obserwowałam z za ciemnych okularów jak dziewczyna się rumieni i spogląda nerwowo na mojego przyjaciela.
-Ja już jestem umówiona- szepnęła skrępowana. –Przepraszam, ale jakbym nie była to Pan jest naprawdę przystojny.-Uśmiechnęła się łobuzersko.
-Dziękuję- teraz to Przemek musiał przyjąć na klatę komplement. –Pani też jest śliczna.
-Ok. Skoro już przyrumieniliście Panią to ja poproszę… -zamówiła szybko i wróciliśmy do rozmowy.
-No więc ja uważam, że w takiej sytuacji to ten jej głupi mąż powinien ją strzelić w łeb a nie poważnych ludzi w pracy nachodzić. –Dokończyłam swoją wcześniejszą wypowiedź.
-No takich gadek to nie wstawiaj, nikogo facet nie powinien bić- Przemek kontrargumentował.
-Jak laska jest głupia i się puszcza a przy okazji kłamie i miesza w czyimś życiu to powinna dostać w ryj i jeśli mi tylko pozwolisz to zajmę się tym z miłą chęcią- Kleo stała po mojej stronie w tym wypadku. Rzuciłam Przemkowi rozbawione spojrzenie.
-Kumasz, wczoraj ukarała chłopaków moimi rękoma, ale teraz to ona się bije. –Śmieliśmy się jak głupi, nawet na Kleo przeszła nasza głupawka.
Po śniadaniu poszliśmy na spacer. Ciągnęłyśmy Przemka bulwarem wiślanym i wyciskałyśmy z niego kolejne informacje.
-To gdzie ty ją właściwie poznałeś, że ona mogła Ci wkręcić wszystko?
-Na siłowni. Zrezygnowałem teraz z karnetu, żeby na nią nie patrzeć.
-Bez sensu, to szmata powinna się chować- Kleo była dziś w walecznym nastroju. Ja obejmowałam Przemka a ona szła obok nas oburzając się co chwilę.
-Na szczęście twoja forma jest nadal całkiem niezła –pogłaskałam go po twardym brzuchu.
-Wiem, że poprawiasz mi nastrój, żeby mi samoocena nie padła, wiem. –Przycisnął mnie mocniej do siebie i spojrzał mi w oczy. Był to dość skomplikowany proces bo musiał podnieść swoje okulary, później moje i przystanąć na moment. –Działa całkiem nieźle mimo wszystko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz