24 stycznia 2015

Mój brat- ojciec.

Po terapii Przemka umówiłam się z bratem i jego żoną. Dotarłam do restauracji parę minut przed nimi więc złożyłam zamówienie dla nas wszystkich. 
-Jestem, cieszysz się?- Marek wszedł do środka ze swoją śliczną kluską. 
-Pewnie- ucałowałam go. –Nie masz wózka?- Spojrzałam na małą śpiącą spokojnie opartą o tors mojego brata i ubezpieczaną przez nosidełko. Wszystkie baby już zaczęły się odwracać. Tak Panowie jeśli marzycie o uwielbieniu kobiet, to noście ze sobą niemowlę jako gadżet, na pewno się uda. 
-Nie, Ola obskakuje okoliczne sklepy, nie będę się jeszcze z wózkiem ciągał. Ja i Zośka lubimy się przytulać- zdjął bluzę i okrył dodatkowo małą. –Zamówiłaś coś? 
-Wzięłam Ci white americano jak zwykle. Nie zamówiłam nic małej. 
-Mała tylko NAN. Świata za mlekiem nie widzi- uśmiechnął się spoglądając na córkę. 
-Posłuchaj, powiem ci coś i to będzie ten jeden raz i zapamiętaj to, bo nie będę się rozpływać więcej. –Zaczęłam poważnie, żeby nie było. –Uważam, że to jak się opiekujesz małą to twój zasrany obowiązek i nie szczam po kostkach jak reszta tych babek wokół, ale nigdy nie sądziłam, że zobaczę cię tak szczęśliwego z dzieckiem i to tak szybko. Jesteś świetnym ojcem jak do tej pory, Ola się rozpływa i chwali cię cały czas. Widziałam jak wczoraj kąpałeś małą z pełnym zaangażowaniem jak Ola kimnęła i chociaż byłeś przesłodko osrany to jestem pod wrażeniem. –Zakończyłam mój wywód a Marek siedział zdębiały. Chwilę myślał, a ja też jakoś siedziałam zaskoczona, że potrafię być dla niego taka miła. 
-Dzięki- wydusił w końcu. 
-Cała przyjemność po mojej stronie. –Zapewniłam uśmiechając się do niego. –Czy moja bratowa przyjdzie do nas, bo kawa jej wystygnie. 
-Kupię jej nową- stwierdził zwyczajnie, ale spojrzeliśmy na siebie i jęknęliśmy niby zachwyceni. 
-Słodko-zaintonowaliśmy razem. Chichotaliśmy rozbawieni gdy kelnerka przyniosła nam moje zamówienie. 
-O czekoladowe- Marek dorwał się do moich lodów. 
-W sumie to zjedz, jakoś mi ochota odeszła. 
-Jesz normalnie?- Zaczął wywiad, czujnie mi się przyglądając. –Wiesz, że dużo razy dawałaś z tym dupy. 
-Tak wiem, wszystko ok. –Zapewniłam. –Nic mi nie jest. 
-A jak czujesz się po zabiegu? 
-Ok.- bąknęłam. –Nic mi nie jest jeśli to może mi poprawić sytuację to wytrzymam. 
-A co Ci powiedział lekarz? 
-Że lepiej to wygląda. Tomek chodził cały w nerwach, nie mogłam na niego patrzeć. 
-No wiem, ja też byłem przerażony. Wcale mu się nie dziwię. 
-Niewidzialni go pilnowali te trzy dni jak ja leżałam. 
-Podobno nie wychodził z twojej sali. 
-No tak a oni z nim. Aż mnie to wkurzało- spojrzał na mnie zdziwiony więc zaczęłam tłumaczyć. –Wiesz jak przychodzi do ciebie lekarz i pyta o twoją macicę to niekoniecznie chcesz odpowiadać przy tylu facetach, nawet jeśli są twoimi przyjaciółmi. 
-A o to chodzi. –Zorientował się. –Sorry siostra, też mam się wypchać dżemem. 
-Nie, nie o to chodzi, po prostu nie ma o czym gadać. – Zaakceptował to i nie wypytywał więcej. 
-To dlatego tak reagujesz na wzmianki na temat braku twojej ciąży? Nie chcesz to nie mów- dał mi od razu zawór bezpieczeństwa. 
-Chyba tak, ostatnio jakoś wszyscy chcą wiedzieć dlaczego nie mam dzieci. Nie mam i już, muszę? Pracuję, Tomek też, mamy wystarczająco obowiązków, chciałbym mieć dzieci, ale też chce się rozkoszować ich wychowaniem jak ty a nie martwić się o czas. 
-Jasne- wziął dużą porcję lodów do ust i zapił kawą. –Pyszne, chcesz- wystawił pucharek w moją stronę. 
-Nie- przejechałam dłońmi po zarumienionych ze złości policzkach. Wzięłam dwa głębokie oddechy, żeby odzyskać równowagę. 
-Widzę, że chcesz- szczerzył się. 
-No dobra- pogmerałam w naczyniu i spróbowałam. 
-Mówiłem, że dobre- roześmiał się gdy przymknęłam oczy delektując się. –Wychodzi na to, że dobrze ci idzie ta cała kuchenna rewolucja, co? Chyba dobrze się bawisz. 
-Lubię to, jasne. Dużo się uczę o gotowaniu i tak dalej, żeby mieć wiedzę i móc wszystkiego przypilnować pracowników. – Przerwałam na moment, bo Zośka się przebudziła. Patrzyłam jak Marek głaszcze ją i jak do niej cicho mówi uspokajając ją i jak z jej buzi znika grymas na dźwięk jego głosu. Piękna sprawa, takie dzieci są przesłodkie, mała zwinęła piąstki i wsadziła jedną do buzi gdy Marek ją połaskotał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz