23 stycznia 2015

Bita śmietana

Słońce wisiało wysoko na niebie, dziewczyny wybrały się na zakupy tylko ja zostałam z chłopakami, którzy przepchali się na trawie grając w nogę. Siedząc w wiklinowym fotelu pisałam trochę i co jakiś czas rzucałam okiem na pokrzykujących i zadowolonych chłopaków. Po pewnym czasie zrobiło się podejrzanie cicho, rozejrzałam się a Panów nie było. Muszę nadmienić, że dzień wcześniej zakupy Panów zaowocowały kartonem sprężonej bitej śmietany, która była przeterminowana. Rozejrzałam się uważnie i zapisałam plik. Wyłączyłam laptopa i schowałam do torby. Coś było nie tak, nagle sobie poszli i nic nie powiedzieli? Nie, nie, oni nie robią takich rzeczy. 
-Nelusiu- Paweł przytulił się do moich pleców, tak nagle, że podskoczyłam. Nim się obejrzałam miałam na dekolcie bita śmietanę. 
-No i co zrobiłeś blondynie?!- Oburzyłam się. 
-Hehehe- rechotał idąc przez trawnik za domkiem. 
-O nie, to ci nie ujdzie na sucho- cofnęłam się do kuchni po drugi pojemnik. –O nie…-jęknęłam widząc pozostałą szóstkę przy kartonie ze śmietaną. Podnieśli głowy, i było już za późno na cokolwiek jak stado bawołów biegnących przez sawannę ruszyli w moją stronę. –Nie, nie!!! Mogłam krzyczeć do woli i zdzierać gardło, to, że byłam w kostiumie i szortach tylko ich sprowokowało. Biegaliśmy przez jakieś pół godziny smarując się tą śmietaną i wpadaliśmy, co jakiś czas do domu, żeby złapać kolejny pojemnik. Zabawa była przednia. Pod koniec śmietanowej bitwy znalazły nas dziewczyny. Stały na ganku z rękoma wspartymi na biodrach i patrzyły na nas jak na niesforne dzieci. Zastygliśmy. Tylko Kuba ciągle smarował moją głowę resztką śmietany ze swojego podkoszulka. 
-Jakub!- Krzyknęłam na niego. Zaskoczeni Panowie nie śmieli się poruszyć przyłapani na dziecinnej zabawie, przez swoje dziewczyny. 
-Yyy… bo my tu tego- zaczął Paweł. 
-To wszystko ich wina. –Odłączyłam się od chłopaków i wskazałam na nich palcem. –To oni zaczęli, ja tylko się broniłam. –Zrobiłam niewinną minę. 
-Zostawić cię tylko z nimi samą to totalnie głupieją. –Podsumowała Kleo. 
-Ale…-zaczęłam, się bronić… 
-Nel, przy nas takich rzeczy nie robią. 
-Ja po prostu wyzwalam w nich dziecięco urwisowski instynkt- ucieszyłam się. 
-Niewidzialni- pokręciła głową rozbawiona Roksana. 
-Nel- zamachał na mnie Konrad.- podeszłam i złożyliśmy ręce jedna na drugiej stając w kręgu. 
-Kto jest najlepszy?- Spytał Kasjan. 
-My! 
-Kto? 
-My! 
-Kto? 
-NIE-WI-DZIAL-NI!!!- Krzyknęliśmy zadowoleni z siebie. 
-Wyglądacie jak…-szukałam słowa. –Jak… 
-Duże słodziutkie bezy!- Podrzucił Łukasz. –Jak ty- rozmazał śmietanę na moich policzkach? Byłam nią ubrudzona od palców stóp aż po końcówki włosów, całe włosy sklejone śmietaną. Nie powiem nie łatwo było to zmyć. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz