Wokół wszyscy rozmawiają tylko o studniówce. Tipsy, sukienki i solarium, ostatnie poprawki sukienek, nowe buty i biżuteria. Ułożenie planu dnia kręci się wokół przygotowań.
-Jedenasta?
-Mam matematykę.
-Nie mam innej wolnej godziny.
-No dobra, to pójdę do lekarza- stwierdza koleżanka siedzącą na ławce obok, po chwili już skrobie pospiesznie w zeszycie datę i godzinę wizyty lekarskiej na zwolnieniu. Dziwnie pokrywa się z wolną godziną manikiurzystki.
-Słuchaj dasz to wychowawczyni?- Pyta z nadzieją.
-Ok, nie ma problemu -zapewniam wsadzając kartkę do książki. –Lekarz, co? -Uśmiecham się.
-Później nie znajdzie terminu a zobacz- pokazuje mi paznokcie obgryzione do krwi.
-Ała- jęczę na ich widok.-Co ty w domu jeść nie dostajesz? Chcesz kanapkę? –Śmieje się, przewraca tylko oczami.
-Wczoraj byłam u lekarza, myślałam, że mam guzek w piersi.
-No i co?
-Fałszywy alarm- wyjaśnia spokojnie. –Nawet nie chcę myśleć jakbym wyglądała w sukience z takim dekoltem bez piersi. –Śmieje się w duchu, sukienka ważniejsza niż życie.
-Oj Wiki- kręcę głową- leć już, bo masz czterdzieści minut, żeby dojechać do centrum- poganiam ją.
-A ona gdzie?- Pyta Kamil wracając ze sklepiku z moją kawą i mijając się z wybiegającą ze szkoły dziewczyną.
-Na tipsy- wyjaśniam uśmiechając się.
-Ewa też wczoraj była- dosiadł się do nas Mateusz.
-Co masz?- Uśmiecham się szeroko mieszając łyżeczką w jego kubku.
-Pomidorową. Uprzedzam pytanie, nie poczęstuje cię- śmieje się chłopak.
-Łee to ja idę- mruczę zawiedziona.
-Siedź, tak jest dobrze, jak wstaniesz to przyjdzie ruda- Kamil spojrzał na mnie błagalnie.
-Ok, Rudej to mogę pograć na nerwach- zaśmiałam się gładząc go po ubrudzonym policzku.
-Buzi- nadstawił się.
-No nie wiem- udałam onieśmieloną.
-Takie prawdziwe przyjacielskie buzi.
-Ok- musnęłam delikatnie policzek przyjaciela. –Co teraz?
-Tulimy! -Rzucił się na mnie.
-Za dużo przebywasz z młodszą siostrą- roześmiałam się rozbawiona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz