25 stycznia 2015

Bromance

Ponieważ był to jeden z nielicznych wieczorów przed ślubem którego nie mieliśmy zapchanego planowaniem wybraliśmy się na piwo, żeby wyluzować. Zajęliśmy wielką lożę w naszym ulubionym pubie. Kasjan poszedł nam zmówić drugą kolejkę gdy usłyszeliśmy głośny pisk a brunet rozłożył ramiona, żeby złapać jakąś laskę rzucającą mu się na szyję. 
-Kasjan!- Pocałowała jego policzek. 
-Co to za suka?- Jak terminator namierzyłam laskę, potrzebowałam tylko informacji od męża. 
-Sandra- rzucił krótko a ja już wiedziałam o co chodzi. Jedyna dziewczyna która rzuciła Kasjana. Rzuciłam porozumiewawcze spojrzenie Karolinie, ale ona siedziała skubiąc rękaw bluzki. 
-No weź- skarciłam ją jak dziecko. –Idź jej pokaż kto rządzi. 
-To mój pokaz pokładów zaufania, on ma ułożone w głowie- zapewniła mnie brunetka. Odwróciłam znów głowę w stronę Kasjana uśmiechającego się szeroko i dyskutującego ze swoją ex. Wyraźnie był nią oczarowany i będąc szczerą było czym, dziewczyna była wyjątkowo ładna. Jeśli chodzi o urodę to spokojnie mogłaby konkurować z Karoliną. Rozbawiona właśnie klepała bruneta po przedramieniu. Wiedziałam dobrze kim jest bo tą historię słyszałam parę razy. Byli parą prawie przez cały ogólniak, później jej rodzice zdecydowali się po jej maturze wyjechać do Kanady i mimo, że brunet zapewniał, że zamieszka z nią i zrobi wszystko żeby została a jej rodzice wyrazili na to zgodę a ona zwiała. Zerwała z nim ze strachu przed dorosłością i koniecznością dbania o samą siebie, wolała zostawić zakochanego w niej faceta i pojechać z rodzicami. Kasjan podobno długo nie mógł jej odżałować emocjonalnie. Sama Karolina twierdziła, że zdarzało mu się przez sen wspominać o niej we wczesnych etapach związku Mamb, stąd alergia która włączyła mi się na jej widok. 
-Co ona się tak szczerzy- warknęłam tak, że tylko Tomek mógł usłyszeć. 
-To w porządku laska. Serio- zapewnił mnie mąż, ale że siedziałam na brzegu nikt nie mógł mnie powstrzymać przed wciśnięciem nosa w nie swoje sprawy. 
-Wezmę alkohol- odezwałam się do Kasjana stając bokiem do niej. 
-To twoja dziewczyna?- Zainteresowała się Sandra przekrzywiając głowę i uśmiechając się miałam ochotę odwinąć się bo jej mowa ciała była jasna. „UWODZENIE! UWODZENIE! UWODZENIE!” 
-Nie, tylko okazjonalnie uprawiamy sex, ale jest zaspokojony-objęłam bruneta i pocałowałam jego policzek. -Prawda Kochanie? -Zawachlowałam rzęsami. 
-To Niewidzialna. –Odpowiedział jej śmiejąc się pod nosem z mojej odpowiedzi. 
-Jest was więcej?- Spytała zaskoczona. –Mi nie wolno było bo Niewidzialni to mężczyźni. 
-Mam penisa- zapewniłam robiąc poważną minę. Kasjan znów parsknął ale z całej siły uszczypnął mnie w tyłek za zgryźliwość. Jak to bolało! Ała. 
-Wiesz, w pewnych warunkach w końcu trzeba zrobić wyjątek, nie można ignorować oczywistych talentów- wyjaśnił jej. 
-Może się jeszcze z nimi bijesz?- Uśmiechała się do mnie, ale już sto razy sztuczniej. 
-To moje ulubione zdanie. Chcesz spróbować?- Szczerzyłam się przekrzywiając i przesuwając palcami po jej przedramieniu jak ona kiedy kokietowała mojego przyjaciela. 
-Nie, ja nie dostałam tytułu, nie ma potrzeby sprawdzać.- zapewniła szybko.
-Widzisz Kasjan- spojrzałam na niego wydymając wargi- nikt nie chce mi pozwolić na demonstrację mojego męstwa. 
-Spokojnie, jeszcze znajdzie się dziś jakiś pijany natręt- zapewnił całując mnie delikatnie w policzek. 
-Jesteście wszyscy?- Spytała za wszelką cenę chcąc podtrzymać rozmowę choć założę się, że już spostrzegła chłopaków wcześniej, bo jej oczy zezowały w odpowiednią stronę. 
-Jak zawsze, tylko teraz jest nas więcej-Kasjan uśmiechnął się do niej. –Jest Nela- wskazał mnie-Jest dziewczyna Konrada Sylwia, jest narzeczona Mlodego Kleo. 
-Hahaha, śmieszne imię serio?- Parsknęła ściskającym dupę z nadmiaru uroku śmiechem. 
-Zawsze lepiej niż coś pospolitego- rzuciłam od niechcenia. 
-Jest Paweł z Roksaną, w ogóle Paweł ma rocznego syna-sprzedał jej wiadomość a ona wyszczerzyła się rzucając nic nie wnoszące: 
-Serio? A co u Tomka?- Zainteresowała się a mi włączył się moduł suka. 
-Świetnie, szczęśliwie żonaty. –Zapewnił ją brunet. 
-Tak? Komu się to udało? Kaśka go w końcu dorwała? 
-Kaśka nie, ale trafił o wiele lepiej. Mimo, że lubię Kaśkę to mogę cię zapewnić, że jest szczęśliwy i bardzo zakochany. –Odezwałam się bo nie wytrzymałam. 
-Poznam tą szczęściarę? –Rozejrzała się jakby obojętnie. 
-Nela-wystawiłam rękę. –Ja jestem tą szczęściarą. 
-Serio?- Znów rzuciła bo nie miała nic lepszego do powiedzenia. –Jesteś Niewidzialna i jesteś żoną Tomka? 
-Jak mówił Kasjan, walczysz do końca. Wyznaczasz sobie ambitne cele i nie poddajesz się, ani nie uciekasz a zyskujesz przyjaciół za których warto umrzeć i boskiego męża. –Wyjaśniłam jej pijąc w oczywisty sposób do jej tchórzostwa. 
-Wolałbym żebyś użyła słowa „żonę” w cytacie- spojrzał na mnie i się uśmiechnął. Byliśmy takim uroczym duetem. 
-Będąc przy tym, co ty zyskałeś?- Spytała go przygryzając wargę. 
-Tu ci się coś zaczepiło pociągnęłam ją za brodę tak żeby puściła wargę a ona udawała że ją to rozbawiło i zaśmiała się jak byśmy były przyjaciółkami dotykając mojego przedramienia. 
-Zawsze tak mam, nie mogę się oduczyć- machnęła ręką mętnie się tłumacząc. 
-Ja w pierwszy dzień świąt się żenię z najwspanialszą kobietą na świecie- Kasjan patrzył na nią uważnie, ale było widać, ze rozpiera go duma. Ona natomiast wyglądała na zawiedzioną. Sięgnęłam za plecami Kasjana po swojego drinka jedną rękę ciągle trzymając na jego brzuchu i celowo wychyliłam się tak, żeby podwinąć jego koszulkę. Oblizała się, wiedziałam że tak będzie. 
-Gratuluję- ocknęła się po chwili. –To świetnie. Wszyscy teraz tatusiejecie?- Spytała. 
-Dzięki. 
-Nie wręcz przeciwnie, po ślubie dopiero wychodzą z nich piekielnie seksowni mężczyźni. Wszystko później jest lepsze. –Zapewniłam ją. –Trzeba tylko wytrwać do tego momentu. Do tego znów potrzeba jest odwaga. –Znów byłam sugestywna. 
-Pijesz do czegoś? –Wydawała się już podirytowana. 
-Nie ma sensu zajmować się nic niewartymi starymi sprawami. –Pokręciłam gorliwie głową. 
-Ty naprawdę masz ból dupy na mój widok, serio?! –Obruszyła się. 
-Może ale to ja mam ich na co dzień od lat a ty? Ty zostajesz tu sama bo my zabieramy alkohol i idziemy do wartych naszej przyjaźni ludzi. 
-Serio tak sobie pójdziecie?- Patrzyła na Kasjana jakby oczekując, że stanie w jej obronie. 
-Miło było cię poznać Sylwia –wiedziałam że pomyłka ją zirytuje. 
-Sandra- wycedziła przez zęby. 
-Na razie, miłego pobytu-Kasjan uściskał ją i wziął tacę z alkoholem. 
-Na razie-usiadła na stołu przy barze i przywołała barmana. 

-Co za suka- burknęłam ale byłam zadowolona z efektu. 
-Z kogoś innego wyszła suka- spojrzał mi w oczy prostując się po postawieniu tacy z alkoholem na stole. 
-Takie tam wiesz- potarłam paznokcie o koszulkę i spojrzałam na nie. 
-Zrób mi miejsce idę do mojej cierpliwej przeszłej żony. –Kasjan klepnął Konarda. Siedzącego mu na drodze i zaczął się przeciskać na siłę. Zsunął całą ławkę blisko siebie i pochylając się nad wszystkimi złapał Karolinę za buzię i głośno pocałował. –Jesteś wspaniała, że tak we mnie wierzysz. Jak dobrze mieć wierzącą w ciebie żonę. –Spojrzał na Tomka. 
-Gorzej jak żona twojego przyjaciela musi wcisnąć swoje trzy grosze -opowiedział mu szatyn obejmując mnie w pasie. 
-Z nią było zabawniej- zapewnił Kasjan w końcu przeciskając się do Karoliny. –Boże jak ja cię Kocham- przytulił brunetkę i znów zaczął ją całować. –Jesteś taka piękna, kochana i cierpliwa. –Zapewniał a Karolina topniała jak lody w słońcu. 
-Co za suka, dobrze, że nie poszłaś. –Zapewniłam mlaskającą brunetkę. 
-W sumie- podciągnęła się na rękach i wyszła z za ławki tyłem. –Nikt mi nie zabroni. –Wzruszyła ramionami i poszła do baru. Zamówiła drinka i czekała w między czasie zaczepiła ją ta flądra. 
-Daj jej się pobawić- Tomek szepnął trzymając mnie w pasie. 
-Serio? Przyjacielska pogawędka. –Kasjan nie wierzył, ze rozmawiają. Teraz on się denerwował. 
-Cierpliwość- skarcił go Tomek. –On ci zaufała. 
-Zen- odezwał się Kasjan chodź wyraźnie się stresował. –Gówno nie zen- też się wyfiksował z loży i poszedł w ich stronę w samą porę żeby złapać lecącą na twarz Karolinę. 
-Ona jej podstawiła nogę!- Oburzyłam się. 
-Wściekłość wow- skwitował Paweł patrząc jak Karolinie oczy płoną chęcią zemsty, laska jednak zwiała tak szybko na ile pozwalały jej szpilki. 
-Z kim ty się spotykałeś- pokręciła głową patrząc na mokrego od drinka Kasjana. 
-Z takimi laskami które nic nie znaczyły, krążyłem we mgle póki nie poznałem ciebie. –Zapewnił ją a my ryczeliśmy ze śmiechu z powodu jego wydymanego romantyzmu. 
-Ok.- Przekonał ją. –Teraz możesz mnie pocałować- stanęła na placach. 
-Mogę, ale najpierw pójdę pod suszarkę- wskazał toaletę. 
-Nie- jęknęła zawiedziona. 
-No dobra- pochylił się i dotknął tylko jej ust. Całował ją chwilę póki nie westchnęła a my patrzyliśmy na to rozbawieni i zachwyceni ich miłością. 

Dzień przed wigilią podjechałam po pracy do brunetów żeby odebrać od ślubne stroje. Kleo uszykowała wszystko łącznie z niezbędnikiem. Byłam zachwycona jej zapobiegliwością pomyślała o wszystkim. 
-Weźmiesz mnie?- Brunet włożył buty gdy ja żegnałam się z jego narzeczoną. 
-Gdzie? 
-Do mojego przyjaciela. Mamy dziś umówioną poważną rozmowę o życiu, małżeństwie i wszystkich tych rzeczach. –Oznajmił. 
-No dobra, to Cię wezmę, ale w aucie jest ciasno, nie wiem czy uda ci się mnie doprowadzić do orgazmu. –Pokręciłam głową. 
-Zdziwiłabyś się co umie zrobić- wyszczerzyła się Karolina. 
-Nie ważne- rechotaliśmy już z brunetem. Wzięliśmy wszystko po co przyjechałam i zeszliśmy do auta. 

-Kochanie! Przywiozłam ci… 
-Kasjan!- Mój mąż rzucił się na bruneta jakby go nie widział od miesięcy. Powiesił mu się na szyi i uściskał, zresztą z wzajemnością. Szczerzyli się jak dzieci. Byli tymi samymi facetami którzy imprezowali ze mną w akademiku. Boże oni naprawdę się kochali, parzyłam jak zadowoleni są i nie mogłam uwierzyć, że tak rzadko to zauważam. 
-Tomasz- brunet pogłaskał go po głowie po ostatnim uścisku. 
-Bromance -skwitowałam –Jesteście uroczy. –Poszłam do łazienki wziąć prysznic. Wiedziałam, że chłopaki będą siedzieć we dwójkę i dyskutować do późna, przemyślałam sprawę pogadałam z Przemkiem i poszłam do kuchni poczynić ustalenia. 
-Żona, esencja najlepszych rzeczy w życiu- Tomek wyciągnął do mnie rękę gdy tylko weszłam do środka ubrana w puchaty szlafrok. Chwyciłam jego dłoń i pocałowałam go delikatnie, lekko podpity był bardzo uroczy. –Jesteś taka piękna- rozwiązał pasek od szlafroka i przytulił mnie sadzając sobie na kolanach. 
-Dzięki- nie mogłam oderwać spojrzenia od jego twarzy. –Ty też nie najgorszy. 
-Kasjan chyba u nas zostanie- wskazał przyjaciela. 
-Tak też pomyślałam, dlatego śpicie… 
-Tak, tak Kochanie na sofach- pokiwał gorliwie głową. 
-Nie, ja położę się z Przemkiem a wy weźcie sypialnie. Brunet nie może być połamany. –Tłumaczyłam mężowi. 
-Okres ochronny na brunety- śmiał się mój uroczy pijany mąż. 
-Coś w tym stylu. Kleo ma zadbać o Karolkę a wy musicie jakoś sobie poradzić we dwójkę moi czarujący najlepsi przyjaciele. 
-Poradzimy sobie- Kasjan wychylił resztkę swojego alkoholu i pokiwał głową. Był chyba odrobinę mniej „trafiony” niż Tomek. 
-Bawcie się dobrze, przy męskich rozmowach o życiu i małżeństwie, a ty się nie upij do końca jak twoje rady mają być dobre- ucałowałam jeszcze raz szatyna. 

Dwie godziny później tłukli się z czymś w kuchni, ponieważ ja pisałam z laptopem na kolanach w łóżku Przemka, to na niego padło sprawdzenie sytuacji. Wrócił po dziesięciu minutach rozbawiony i położył się obok mnie. 
-Podgrzewali kurczaka- wyjaśnił. –Zgłodnieli przy piciu jak zwykle. 
-Nie mogli dać znać, coś bym im na szybko zrobiła. 
-Nie, Tomek akurat tłumaczył jak ważne jest czasem danie żonie odetchnąć. Później jest w lepszym nastroju- zielone oczy Przemka aż skrzyły się z rozbawienia. –Spoko wrzuciłem im frytki i kurczaka do piekarnika, na pewno się najedzą. Ustawiłem timer, będzie dzwonił to wyjmę. 
-Dzięki- pogłaskałam go po ramieniu i znów zatopiłam się w przelewaniu historii na kompa. 

- Żona, żona, żona- Tomek klęczał przy łóżku i chuchał we mnie niepotrzebnie jeszcze gładząc mnie po twarzy. 
-Tak?- Otworzyłam jedno oko, była druga pięćdziesiąt. Jakoś godzinę temu zasnęliśmy z Przemkiem a oni truli tyłek. Kasjan oczywiście kucał tuż za Tomkiem. 
-O której musimy wstać? –Wyglądali na przejętych. 
-Za siedem godzin, obudzę was, możecie iść spokojnie spać. –Zapewniłam. 
-Idźcie spać już- burknął Przemek przyciskając mnie mocniej do siebie. Leżał za mną i obejmował mnie w pasie. Grzejąc lepiej niż bernardyn. 
-Ty mu żony nie molestuj- Kasjan pogroził mu palcem. 
-Za późno- uśmiechnął się szeroko Przemek. 
-Idźcie spać Tomek, musicie się wyspać- powiedziałam spokojnie przesuwając się do krawędzi łóżka i całując oboje. 
-Ok.- pokiwał głową patrząc jak Przemek wciąga mnie znów w swoje ramiona. Zebrali się i poszli do sypialni śmiali się jeszcze głośno z czegoś i dyskutowali jak na najlepsze przyjaciółki przystało. 
-Faceci po pijaku są żałośni- stwierdził mój przyjaciel zagarniając moje włosy żeby mu nie wchodziły w nos- jak ty to wytrzymujesz? 
-Kocham ich jak ciebie, no męża bardziej- uśmiechnęłam się zamykając oczy. 
-Walili tak alkoholem. 
-Nie było to najgorsze stężenie- zapewniłam. 
-Ja mam wrażenie, że ciągle tu wisi ten smród- pogłaskał mnie po włosach. –Już suche, otworzę okno niech się trochę przewietrzy. –Wstał i sekundę później był znów. Poprawił poduszkę, obciągnął moją podwiniętą koszulkę, dał mi buziaka i przytulił się do moich pleców. 
-Śpij dobrze- mruknęłam znów rozespana.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz