Wiem, wiem za nami już Sylwester, ale pozwólcie że wrócę jeszcze do Wigilii. Nie wspominałam za bardzo o świętach, więc pozwólcie mi na powrót do tamtego dnia. Muszę wam przecież wyjaśnić pojawienie się nowej postaci na scenie.
Od rana w Wigilię robiliśmy to co wszyscy w miarę normalni ludzie. Tomek dokupywał ostatnie produkty do potraw o których ja oczywiście zapomniałam w świątecznym roztargnieniu i sprzątał mieszkanie a ja siedziałam w kuchni.
-Wróciłem Kochanie- oznajmił przywożąc zakupy. Spodobało mi się to zdanie. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam szeroko, wydawał się być spojony, powiedziałabym nawet, że był szczęśliwy.
-Hej- skradłam mu buziaka trzymając ręce ubrudzone mąką z daleka od jego czarnego płaszcza.
-Jak idzie?- Spojrzał na uszka które usiłowałam lepić.
-Będą krzywe, wielkie i niezgrabne.- Oznajmiłam z uśmiechem.
-Sprawia ci to frajdę?- Wydawał się zaskoczony moim podejściem.
-Pewnie robię świąteczne uszka facetowi którego Kocham w dodatku wiem, że choćby były nie do zjedzenia to je pochwali, czyż nie jest wspaniały? -Roześmiałam się odchylając głowę a on pogłaskał mnie po plecach.
-Wybrałabym ci lepszego, no ale jak się tak przy tym upierasz- wzruszył ramionami.
-Rozbierz się i będziesz mi pomagał.
-Wiesz jak kończą się moje występy w kuchni.
-Nie będziesz robił trudnych rzeczy, nie martw się. -Jeszcze raz go pocałowałam i wróciłam do lepienia.
Pierwsza gwiazdka już dawno była a niebie gdy kończyliśmy przygotowania, ale nie przeszkadzało nam to specjalnie. W końcu nie musieliśmy się do nikogo dostosowywać a kolacja została kolacją a nie podwieczorkiem jak zazwyczaj.
-Pójdę się tylko przebrać, mieszaj te pierogi, bo się skleją.
-Dobrze idź, nie jestem tak głupi na jakiego wyglądam- przekonywał mnie widząc, że nie bardzo chcę go zostawić samego w kuchni.
-Ok, idę i obyś miał rację bo jak jednak jesteś- wystawiłam mu jeszcze język wchodząc po schodach.
-...Karolina go spakowała. Nawet jak się zesika to nie przemoknie bo wpakowała tam folie pod spód. -Usłyszałam Kasjana. Oświeciło mnie No tak, gdzie indziej mógł schować te głupie prezenty jak nie u Kasjana? Jednak jestem głupia.
-Śpi? Nie zdechł mam nadzieję- Tomek trzymał w ręku spore pudełko.
-A co jak się zesikał i utopił przez tą folię Karoliny?- Spytałam nachodząc ich w drzwiach. -Cześć Brunet- uściskałam skamieniałego Kasjana. -Wesołych Świąt. Podziękuj proszę Karolinie, ślicznie to zapakowała.
-Hej, wzajemnie, przekażę- wzruszył ramionami patrząc na Tomka. -Zawsze jest tam gdzie nie powinna- zaśmiał się obejmując mnie ramieniem.
-Jak tam u Ciebie? Jesteś już kurą domową?
-Pewnie, szczęśliwą nawet.
-Dobra ja spadam, rozegrajcie to po swojemu. -Musiał moje czoło i uściskał rękę Tomka.
-Złóż rodzicom życzenia- krzyknęłam za nim.
-Ok- już biegł po schodach.
-Pozwól mi otworzyć, nie będziemy przecież tego trzymać w kartonie. -Błagałam.
-Ok, w sumie to masz rację. -Podał mi karton.
-O rany, ale się podnieciłam- stwierdziłam rozradowana. Usiadłam na sofie i rozwiązałam kokardę. Uniosłam wieko i ...
...i zobaczyłam najsłodszego, szarego, włochatego kocurka. Spał słodko na ręczniku który Karolina wsadziła do środka.
-OMG Słodki- Pisnęłam zachwycona. Na szyi miał zawiązaną czerwoną wstążkę. -Jest cudny Skąd ten pomysł?
-Uważnie interpretuje twoje opowiadania. Może być Kuba, zresztą ty wymyślisz mu najlepsze imię.
-Och proszę to tylko opowiadanie- Zaczęłam się kłócić. -Co za różnica czy Alex ma kota czy nie?
-Kwestia tego, jak dobrze cię znam. -Uśmiechnął się. Stał oparty o blat a ja gapiłam się na śpiącego kota. -A uwierz mi znam cię dobrze.
-I love You so much- Uściskałam go zachwycona. -Burek jest słodki.
-Hahaha, przecież to kot.
-No to Burek będzie idealny. No może Reksio, ale nie Burek. Borek to świetne imię dla kota, tym bardziej, ze jest taki bury, ciemno szary.
-Jesteś nienormalna- roześmiał się głośno.
Byliśmy po kolacji, Leżeliśmy na sofie i rozmawialiśmy, niuchaliśmy choinkę a ja głaskałam znów śpiącego Burka.
-Nie jest rasowy prawda?- Spojrzałam na Tomka.
-Taki lekki mezalians- uśmiechnął się- podobno łotr pers puknął dachowca no i masz Burka i ferajnę.
-Jest słodki, dziękuje- musnęłam usta Tomka.
-Proszę bardzo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz