-Nie idźmy dziś nigdzie- Tomek wziął prysznic po pracy i skulił się na sofie w luźnych dresach.
-Mieliśmy iść z Niewidzialnymi do klubu- wychylam się "zrobiona" z łazienki.
-Wiem, ale tak bardzo mi się nie chcę.
-Zadzwonię do Kasjana- oznajmiam i wykonuje szybki telefon. Mój biedny zmęczony mąż patrzy z wdzięcznością.
-Zrób mi miejsce-układam się obok niego i wtulam się w jego imponujący tors. -Musimy pogadać- zaczynam otulona jego ramionami.
-Rzucasz mnie przez jedne balety?-Chichocze jak chłopiec, uwielbiam ten dźwięk, podnoszę się na łokciu i całuje go czule.
-Kocham Cię- uśmiecham się. -Mam sprawę do obgadania. Byłam u cioci- znów moszczę się u jego boku i opowiadam mu o propozycji jaką złożyła mi ciocia.
-Gadaliśmy, zgadzam się. Kiedy mam być?- Zadzwoniłam do cioci zaraz jak zdecydowaliśmy. -Mam kilka spraw do uzgodnienia, nie chcę tak wielu rzeczy jak mi proponujesz, ale jestem za.
-Super, cieszę się. Widzimy się w Poniedziałek w restauracji?
-Tak- odpowiadam słysząc domofon.
-Myyyyy!- Słyszę gdy Tomek podnosi słuchawkę, przyjechali wszyscy. Wpuszczamy ich niechętnie, bo myśleliśmy że dadzą nam odpocząć.
-Mahomet nie chciał- Kuba rozkłada ramiona, ma na sobie dres jak cała reszta.
-Mieliście rację, odpoczniemy- Roxie uśmiecha się promiennie.
-Będziemy milczeć całą noc. -Deklaruje Łukasz.
-No na bank- prycham.
-Rozkładajcie się i zmówcie jedzenie ja nic nie robię.
Rzeczywiście spędziliśmy relaksujący wieczór z przyjaciółmi to pierwszy taki milczący wieczór, od czasu do czasu mały tylko zakwilił, ale Paweł świetnie go obsługuje więc syn nie lamentował mi za długo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz