23 stycznia 2015

Day after

Bolała mnie głowa. Słyszałam w uszach swój puls, drapało mnie gardło a oddech mógł spokojnie zabijać. Otworzyłam oczy i sprawdziłam gdzie jestem, mimo niewyobrażalnie klejących się powiek zarejestrowałam elementy wystroju salonu Kuby. Jęknęłam żałośnie ze zmęczenia i z powodu bólu głowy. Zaśmiałam się jeszcze, bo Tomek spał obok na stole zwinięty w kłębek i odwróciłam się na drugi bok przytulając się do czyichś nóg. Sprawdziłam jeszcze czyje, okazało się, że Pawła więc podczołgałam się i przytuliłam do niego. 
-Roksana? 
-Nie, Nela, przeszkadza ci? 
-Nelusia- zaśmiał się nie otwierając nawet oczu. Przytuliłam ułożyłam głowę na jego torsie i znów się kimnęłam. 

* * * 

Wzięłam prysznic i otulona ręcznikiem wyszłam na korytarz. 
-Następny!- Oznajmiłam. 
-Pod prysznic wepchnęła się Karolina, a ja grzecznie powędrowałam do pokoju Kuby, żeby się ubrać. Powoli wszyscy odzywaliśmy. Na dole reszta już jadła śniadanie. 
-Co zjesz?- Spytał Kuba. 
-Nic- pokręciłam głową nalewając sobie kawy do kubka. Wzięłam łyka i ją też odstawiłam, zamiast tego rozpuściłam dwie aspiryny i pochłonęłam w zastraszającym tempie. 
-Czy ktoś tu ma kaca?- Spytał Łukasz. 
-Czy ktoś tu chce się pozbyć zębów?- Mruknęłam przytulając się do Tomka.
-Jesteś śliczna taka wymęczona- zaśmiał się przyglądając mi się uważnie. 
-Dzięki- zamruczałam wtulona w niego. 
-Do mnie tez się tak przytulała, jak spałeś- pochwalił się Paweł. 
-Masz klatę jak szczur czoło, ale i tak była wygodniejsza niż twoje kościste nogi- burknęłam. Zaczęli się z niego śmiać. 
-Jeszcze się policzymy jaszczurko. 
-Raz, dwa, trzy. 
-Co ona liczy?- Spytał Tomka. 
-Liczy się z Tobą- wyśmiał go szatyn. 
-Bardzo zabawne- blondyn podniósł się i wymierzył mi klapsa. 
-Tak bij się ze mną jak mam kaca, to takie męskie. -Złapałam go za szczękę i pocałowałam w policzek. -Żartowałam tylko- wyjaśniłam. 

* * * 

-Cześć córciu- usłyszałam w słuchawce entuzjastycznie nastawionego tatę.
-Cześć tato. 
-Jak się bawiliście wczoraj? 
-Bosko. 
-Kac? 
-Morderca. Umrę a wy? 
-Masz kaca? 
-WIELKIEGO tato, język na czole, suchy jak papier ścierny i w dodatku ledwo żyję. 
-Zaczynam, żałować, ze nie mam nad tobą kontroli. 
-To niesprawiedliwe, bo chłopaki nie maja kaca a ja mam! 
-Kuba robił drinki? 
-No... pyszne. 
-A co teraz robisz? 
-Leżę na sofie u siebie i daje sobie przynosić herbatę. Oglądamy z Tomkiem i Przemkiem film. 
-Ok, to lecz się i więcej nie imprezuj. 
-Dobrze. 
-Co mówił tata?- Spytał Tom. 
-Że klim lepszy na kaca niż herbata. Jest tam zimne piwo? 
-Nie, ty już nie pij kłamczucho- roześmiał się szatyn. Siedział koło sofy na której leżałam ledwo żywa. 
-Kochasz mnie? 
-Pewnie. 
-To dobrze, bo chyba umrę. 
-Dasz radę- Przemek poklepał mnie po ramieniu co tylko wzmogło ból głowy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz