Wróciłam zmęczona z pracy, otworzyłam drzwi i owiał mnie genialny zapach. Wciągnęłam powietrze do płuc jeszcze raz rozkoszując się cudowną wonią.
-Zjesz obiad?- Spytał Przemek.
-No coś ty! Robisz obiad?!
-No, a co?- Spytał zdezorientowany. -Nie chcesz?
-Nie, chcę! Tylko czemu ty gotujesz? Jesteś gościem.
-Kleo poszła sobie trzy godziny temu, miała coś do załatwienia a ja siedziałem sam, musiałem się czymś zająć, zrobiłem zakupy i zacząłem gotować.
-Jesteś Kochany- musnęłam jego policzek- ał kujesz.
-Sama mówiłaś, że tak lepiej wyglądam.
-Od kiedy ty się tak mnie słuchasz?- Spytałam rozpinając białą koszulę. -Idę się umyć.
-Umówisz się dziś z Hartmanem?- Spytał gdy wróciłam przebrana.
-Nie, myślałam, że może moglibyśmy wyskoczyć do kina.
-Nie mogę- spojrzał na mnie i zaczął tłumaczyć- umówiłem się z Niewidzialnymi, dzwonił Konrad i mówił, że idą na piwo. Pomyślałem, że będziesz mogła wyjść gdzieś z Hartmanem.
-Jesteś słodki, że tak o mnie myślisz, ale poradziłabym sobie, potrafię odstawić wszystko na bok jeśli mnie potrzebujesz, a Tomek wie ile dla mnie znaczysz i wcale się nie gniewa. -Siedziałam przy barze patrząc jak nakłada obiad na talerze.
-Rany co to?
-Kurczak z ziołami i pieczone ziemniaki.
-I może jeszcze surówka.
-Z sałaty lodowej, może być?
-Jak długo zostaniesz? Będę ci płacić za obiady.
-Najpierw spróbuj, później będziesz chwalić. -Roześmiał się i podał mi talerz.
-Jakie to pyszne! -Zachwycałam się.
-Wychodzę!- Krzyknął Przemek. Wyjrzałam przez balustradę schodów i spojrzałam na niego.-WOW, ale wyglądasz. -Komplementował.
-Dzięki- uśmiechnęłam się- zapniesz mi tylko sukienkę?
-Pewnie- przytaknął wbiegł po schodach na górę i pomógł mi się ubrać. -Powiem ci, że jesteś śliczna.
-Daj spokój to tylko nowa sukienka.
-Jesteś piękna- powtarzał patrząc prosto na mnie.
-Przestań- zawstydziłam się, nie lubiłam gdy tak się we mnie wpatrywał ktokolwiek poza Tomkiem. Przemek podał mi sweterek i byłam gotowa do wyjścia. Zeszliśmy razem. Pod bramą czekali chłopcy, brakowało tylko Tomka, więc wyściskałam wszystkich i porozmawiałam z nimi chwilę korzystając z okazji.
-Przepraszam- Tomek wyskoczył z samochodu. -Zagapiłem się i za późno wyjechałem- tłumaczył podchodząc.
-Co ty sobie myślisz, że ile będzie na ciebie czekać- oburzył się Paweł.
-Jak by nas nie było to czekałaby sama!- Wyrzucał Kasjan.
-"Zagapiłem się" co za kretyńskie wyjaśnienie!- Szturchnął Tomka Łukasz.
-Jesteś wreszcie- rzuciłam mu się na szyję i zaczęłam całować. -Nie gniewam się, wcale, tylko ich musisz przeprosić- uśmiechnęłam się szeroko. Postawił mnie i podniósł rękę do góry tak żebym mogła się obrócić.
-Ślicznie wyglądasz.
-Dzięki, ty też niczego sobie. -Przytuliłam się do szatyna.
-To co, idziemy?- Patrzył na mnie, nie zwracał uwagi na kumpli.
-Pewnie, już się nie mogę doczekać. -Ścisnęłam jego dłoń- a Przemuś masz klucze?
-Dzisiaj śpi u mnie jak już zapijemy nie będzie wracać- zapewnił Kasjan puszczając mi oczko.
-Chyba ci gorzej, wracaj do domu- spojrzałam na Przemka, który tylko kiwnął głową.
-Baw się dobrze- dał mi buziaka i wsiadł do samochodu Łukasza.
-Gdzie jedziemy?- Spytałam gdy reszta pojechała a ja ciągle stałam z Tomkiem na chodniku pod blokiem.
-Na kolację a później coś wymyślimy.
-A może zrobimy coś w domu? Zróbmy zakupy i zostańmy u mnie albo jedźmy do ciebie.
-Z mamą?
-Pewnie, zjemy z nią coś a później będziemy się wylegiwać w sypialni, mama będzie mogła dalej pracować a my jeszcze zobaczymy.
-Dobra, podoba mi się. Chcesz się przebrać?
-A nie podobam ci się?
-Bardzo, ale może wolisz dres.
-Nieee, jeszcze mnie nie będziesz kochał jak będę brzydka.
-Jesteś głuptasem.
-Trochę, ale przyznaje się do tego a to już pierwszy krok do wyleczenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz