23 stycznia 2015
Refleksja
Brak zrozumienia, odrzucenie i to znienawidzone uczucie samotności. Sama w mieszkaniu, sama w głowie, sama... to takie dziwne. Uwalniają się pokłady agresji, które były uśpione, znalazłam dziś świetne miejsce, rano poszłam na spacer, sama ze swoimi myślami, przemierzałam miasto unikając starówki jak diabeł święconej wody. Z rana odrobinę siąpiło, przelotny deszczyk trochę mnie zaskoczył, ale nie zamierzałam wracać do pustego domu zanim nie ułożę sobie myśli przed pracą. Przyznam że trochę się zgubiłam, ale to dobrze, trafiłam na salę treningową, może już czas wrócić do odrzuconych treningów walki wręcz? Może potrzebuje wyładowania negatywnych emocji na macie? Zapach potu i wypełniające uczucie zmęczenia oraz upajająca satysfakcja gdy się uda, kto by za tym nie tęsknił? Ostatnie miesiące, może nawet dwa ostatnie lata zepchnęły na bok wszystkie te pasje. Sport, walkę, nawet matura zablokowała mi drogę do asystowania Oli przy lekcjach tańca i uczeniu angielskiego dzieci z problemowych rodzin. Nie żebym żałowała, niczego nie żałuje i nie przekreślam, ale może już czas zgłosić się do jakiegoś wolontariatu i zagospodarować swój czas? Znaleźć swoje miejsce i pomagać innym, w końcu to coś w czym jestem dobra, tak przynajmniej wszyscy twierdzą, przyjaciele nie mogą kłamać, nie moi. Dawno nie mówiłam im, że ich Kocham, żałuje, powinnam częściej o tym wspominać, są dla mnie ważni, nie zapominajcie nigdy o swoich przyjaciołach.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz