23 stycznia 2015

Wrocław

We Wrocławiu wylądowałam wczesnym popołudniem, złapałam taksówkę i pojechałam prosto do jego mieszkania. Obiecał zostawić klucze u sąsiadów i nie zapomniał, gdy tylko odświeżyłam się po podróży zamówiłam kolejna taksówkę i wybrałam się do niego do pracy. Wiedziałam, że niedługo kończy i chciałam zrobić mu przyjemność, starałam się też porządnie wyglądać, żeby jego znajomi z pracy wzięli mnie na poważnie. 
-Cześć Słonko!- Rzuciłam mu się na szyję szczęśliwa, że znów go widzę. 
-Dobrze, że jesteś. -Tulił mnie i uśmiechał się szeroko. -Jedźmy do domu, mamy do pogadania. 
-Kończysz za 10 minut, poczekam. 
-Nie trzeba. 
-Na pewno? 
-Na pewno- ucałował delikatnie moje czoło i obejmując poprowadził do windy. -Wszyscy się na ciebie gapili w tej czerwonej garsonce. 
-Chciałam ładnie wyglądać. 
-Udało ci się- przytulał mnie a ja powoli łapałam oddech. 

* * * 

-Więc dziś upijamy się na smutno?- Spytał. 
-Ja nie mam innego nastroju- wzruszyłam ramionami będąc bliską płaczu. 
-Nic się nie zmieniło? 
-Wytrzymam- zapewniłam zaciskając zęby i zabierając kieliszek różowego wina które mi nalał. -Mmm pyszne, zawsze miałeś dobry gust. Co w pracy? 
-Nie zmieniaj tematu- spojrzał na mnie poważnie. -Nie obchodzi mnie czy chcesz o tym rozmawiać. Jak wam się układa? 
-Nie wiem, na prawdę nie wiem co ci powiedzieć. 
-Prawdę. Fakty. Słucham. 
-Nie rozmawialiśmy od tygodnia, widujemy się w pracy, robię mu kawę, przynoszę dokumenty. 
-A czujesz? 
-Co? 
-Co do niego czujesz? 
-Wiesz co do niego czuje!- Warknęłam z wyrzutem. 
-Ale? 
-Skąd mogę wiedzieć czy mogę mu ufać? Zresztą, on też nie wydaje się zdecydowany na żadną z opcji. Mam wrażenie, że on nie wie czy chce ze mną być. -Siedziałam przy wyspie w jego dużej kuchni, miałam na sobie czerwoną sukienkę i szpilki, popijałam wino i wpatrywałam się w blat, bałam się, ze jak spojrzę na zielone oczy to będę zbyt szczera. 
-No- mruknęłam,- to tyle. 
-Nela?- Zmusił mnie do spojrzenia na siebie- chcesz, żebym z Tobą pojechał na ślub Marka? 
-Nie chcę, żebyś był moim zaworem bezpieczeństwa. 
-Ja tam będę ty tam będziesz, nie będę niczyim zaworem, po prostu nikogo ze sobą nie wezmę. 
-A co jeśli się pogodzimy? 
-A co jeśli on nie przyjedzie, albo się nie pogodzicie?- Tu mnie miał. 
-Nie wiem- nalałam sobie więcej wina. 

* * * 

Leżałam na pościeli i nie mogłam się zmusić do zaśnięcia. Przewracałam się na boki, po drugiej stronie mój towarzysz chrapał już od dawna. Usiłował mnie nawet relaksować wygłupami i świetnie mu szło dopóki nie zasnął. Wstałam i poszłam na balkon, był o wiele większy od mojego, a pod spodem miasto tętniło życiem. Nienawidziłam czekać a teraz? Musiałam być cierpliwa, nie można zatrzymać przy sobie nikogo na siłę. Czasem nasze uczucia się zmieniają, a czasem po prostu poznajemy kogoś kogo darzymy większymi uczuciami niż poprzednią osobę. Rozpłakałam się. 
-Nie przejmuj się, będzie dobrze. Masz mnie- zapewnił Przemek przytulając mnie, po raz kolejny dzisiaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz