We Wrocławiu wylądowałam wczesnym popołudniem, złapałam taksówkę i pojechałam prosto do jego mieszkania. Obiecał zostawić klucze u sąsiadów i nie zapomniał, gdy tylko odświeżyłam się po podróży zamówiłam kolejna taksówkę i wybrałam się do niego do pracy. Wiedziałam, że niedługo kończy i chciałam zrobić mu przyjemność, starałam się też porządnie wyglądać, żeby jego znajomi z pracy wzięli mnie na poważnie.
-Cześć Słonko!- Rzuciłam mu się na szyję szczęśliwa, że znów go widzę.
-Dobrze, że jesteś. -Tulił mnie i uśmiechał się szeroko. -Jedźmy do domu, mamy do pogadania.
-Kończysz za 10 minut, poczekam.
-Nie trzeba.
-Na pewno?
-Na pewno- ucałował delikatnie moje czoło i obejmując poprowadził do windy. -Wszyscy się na ciebie gapili w tej czerwonej garsonce.
-Chciałam ładnie wyglądać.
-Udało ci się- przytulał mnie a ja powoli łapałam oddech.
* * *
-Więc dziś upijamy się na smutno?- Spytał.
-Ja nie mam innego nastroju- wzruszyłam ramionami będąc bliską płaczu.
-Nic się nie zmieniło?
-Wytrzymam- zapewniłam zaciskając zęby i zabierając kieliszek różowego wina które mi nalał. -Mmm pyszne, zawsze miałeś dobry gust. Co w pracy?
-Nie zmieniaj tematu- spojrzał na mnie poważnie. -Nie obchodzi mnie czy chcesz o tym rozmawiać. Jak wam się układa?
-Nie wiem, na prawdę nie wiem co ci powiedzieć.
-Prawdę. Fakty. Słucham.
-Nie rozmawialiśmy od tygodnia, widujemy się w pracy, robię mu kawę, przynoszę dokumenty.
-A czujesz?
-Co?
-Co do niego czujesz?
-Wiesz co do niego czuje!- Warknęłam z wyrzutem.
-Ale?
-Skąd mogę wiedzieć czy mogę mu ufać? Zresztą, on też nie wydaje się zdecydowany na żadną z opcji. Mam wrażenie, że on nie wie czy chce ze mną być. -Siedziałam przy wyspie w jego dużej kuchni, miałam na sobie czerwoną sukienkę i szpilki, popijałam wino i wpatrywałam się w blat, bałam się, ze jak spojrzę na zielone oczy to będę zbyt szczera.
-No- mruknęłam,- to tyle.
-Nela?- Zmusił mnie do spojrzenia na siebie- chcesz, żebym z Tobą pojechał na ślub Marka?
-Nie chcę, żebyś był moim zaworem bezpieczeństwa.
-Ja tam będę ty tam będziesz, nie będę niczyim zaworem, po prostu nikogo ze sobą nie wezmę.
-A co jeśli się pogodzimy?
-A co jeśli on nie przyjedzie, albo się nie pogodzicie?- Tu mnie miał.
-Nie wiem- nalałam sobie więcej wina.
* * *
Leżałam na pościeli i nie mogłam się zmusić do zaśnięcia. Przewracałam się na boki, po drugiej stronie mój towarzysz chrapał już od dawna. Usiłował mnie nawet relaksować wygłupami i świetnie mu szło dopóki nie zasnął. Wstałam i poszłam na balkon, był o wiele większy od mojego, a pod spodem miasto tętniło życiem. Nienawidziłam czekać a teraz? Musiałam być cierpliwa, nie można zatrzymać przy sobie nikogo na siłę. Czasem nasze uczucia się zmieniają, a czasem po prostu poznajemy kogoś kogo darzymy większymi uczuciami niż poprzednią osobę. Rozpłakałam się.
-Nie przejmuj się, będzie dobrze. Masz mnie- zapewnił Przemek przytulając mnie, po raz kolejny dzisiaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz