Pogoda była paskudna, ja miałam pracować do późna a Tomek biegał po sądach i ze spotkania na spotkanie. Wieczorem miał jechać do Poznania jutro reprezentował tam jakiegoś klienta. Jechał z nim oczywiście Wiktor, ale to ze mną dostawali piątego stopnia szału bo sądzili, że skoro Tomka nie będzie i koleś może to zauważyć, to może się chcieć pokusić o złożenie mi wizyty. Miałam to gdzieś co prawda, od kiedy miałam Arka przyspawanego do tyłka i codziennie walczyłam nie miałam powodu do bania się kogokolwiek z gołymi pięściami czy nożem. Do restauracji szłam na popołudnie, bo z rana była normalna zmiana cioci a ja miałam zostać na popołudniową imprezę, przynajmniej do wydania posiłku i jutro mieć wolne. Szliśmy chowając się pod parasolem, trzymałam się ramienia Arka i dyskutowałam o jakiejś mało ważnej rzeczy.
-Szykuj się, że po pracy wyskoczymy na jakiegoś drinka- zapowiedziałam wchodząc do restauracji.
-My? Dlatego, że twój mąż wyjeżdża?- Zaczął się śmiać.
-Nie ja i dziewczyny babski wieczór, ale że zatruwają mi życie twoje obowiązki służbowe to pójdziesz ze mną. –Wyjaśniałam mu wchodząc do biura.
-Cześć Neluś- uśmiechnęła się ciocia odwracając głowę od komputera. –Panie Arku- przywitała i mojego goryla gdy ja odwijałam szalik omotany wokół szyi.
-Hej- pocałowałam jej policzek. –Co u Ciebie?
-Świetnie, zrelaksowałam się wczoraj, byłam na masażu, widziałam się z twoją teściową i mamą Kasjana. –Opowiadała i wyglądała na zadowoloną.
-Dobrze się bawiłaś?
-Poszalałyśmy trochę, wieczorem poszłyśmy z Wojtkiem na drinka, nie wiedziałam, że on jest taki sympatyczny z Darkiem zawsze tacy konkretni są.
-Bliźniaki mordercy, wiem- przytaknęłam grzebiąc w szufladzie za napadówką.
-Masz coś przeciwko żebym wyszła już teraz?
-Nie, czemu?
-Umówiłam się z nimi na obiad.
-Tutaj?
-Nie, idziemy gdzieś. –Odpowiedziała wymijająco.
-Wojtek nie lubi naszej kuchni? Ostatnio kebab teraz chce iść gdzie indziej?- Obruszyłam się.
-Nie Kochanie, bywasz bardzo rządząca, myślę że on chce spotkać się spokojnie z Agnieszką bez kontroli i dać się sprawą rozwijać w swoim tempie. –Wyjaśniała spokojnie a ja gapiłam się na nią zła.
-Teraz to ja jestem potworem?- Nie wierzyłam. –On nie chce się widywać mamą przy mnie? Bo co ma coś do ukrycia? Jak by chciał ją traktować porządnie to ja bym nie miała mu nic do zarzucenia.
-Widzisz Kochanie, aż się żarzysz ze złości, odpuść mu trochę. Nie starczy ci, że twój tata mu ufa?
-Bo świetnie strzela! Wojna to nie to samo co miłość.
-Byłam z nimi wczoraj i uwierz mi był jak najbardziej w porządku. –Zapewniła mnie.
-Nie chcę o tym dłużej gadać ciociu, Wojtka złapię sama. –Pokręciłam głową i zapięłam marynarkę wychodząc na salę. Tuż za drzwiami stał czujny Arek. Łaził za mną i wyglądał jakby cały czas się dusił.
-Czego się tak męczysz? O co chodzi? –Warknęłam wreszcie wkurzona.
-Jesteś wściekła na szefa bo rwie twoją teściową?
-On nie ma jej rwać, on ma być spełnieniem jej marzeń, albo spieprzać z jej życia. Tata nie jest od zastąpienia w żaden sposób. On musi się pogodzić z tym i dopasować, unikanie mnie i Tomka nic nie ułatwi. Może zapomnieć dupek.
-To dość duże wymagania.
-To dość poważna i uczuciowa kobieta, która zasługuje na porządnego gościa, a nie chcącego się zabawić rozwodnika. Jeszcze nie jestem pewna czy on jest wart.
-Czasem nawet przygodny sex jest fajny. Zwłaszcza jak się miało dużą przerwę w sprawach emocjonalnych.
-Nie waż się bronić tego dupka i nie radź mi co robić z własną matką. –Przerwałam mu bo byłam zmęczona tym fanklubem Wojtka.
-No i rozumiecie, on unika mojej restauracji bo ja go pilnuje!- Oburzałam się rozmawiając z dziewczynami i opowiadając o Wojtku.
-Daj sobie już z tym dzisiaj spokój- przekonywała Roksana. –W końcu mamy czas dla siebie. –Pogładziła mnie po plecach. –Twoja mama to mądra babka nie da się, na pewno da znać jak coś będzie nie tak.
-Może masz rację, może ja za mało jej ufam, ale nie chciałabym żeby ktoś ją skrzywdził. Po tacie tak bardzo cierpiała.
-Wszyscy cierpieliście –Karola położyła rękę na mojej. –Nie martw się to twardzielka.
-No dobra dość o tym jak twój mąż?- Spytałam brunetki a jej oczy błysnęły światłem jak z latarni morskiej.
-Niesamowity!- Roześmiała się. –Nie sądziłam, że coś może się zmienić. Mieszkamy jak mieszkaliśmy, dalej jesteśmy ze sobą, ale on jest taki tym podjadany. Miałaś rację, brzdęk obrączki jest najwspanialszy. Zawsze mam radochę jak to słyszę. –Śmiała się z samej siebie ale było widać, ze promieniej szczęściem. –On chyba też już wie, bo wczoraj rozmawiał ze mną po obiedzie i klepał widelcem o rękę tak że co chwila uderzał o obrączkę. –Wyglądała na odrobinę speszoną. –Sex, sex jest świetny.
-Mówiłaś to już wcześniej- Zarzuciła jej Kleo.
-No dobrze, wiemy że Kasjan jest nienasyconą sex maszyną-Roksana pociągnęła kolejnego łyka swojego drinka.-Ale czy coś się zmieniło.
-Są ciszej- wyrwała się Kleo.
-Chyba jest mniej niecierpliwy- zamyśliła się Karolina- nie żebym nie lubiła go takiego, ale chyba widzimy się trochę inaczej. Nie spieszymy się nigdzie mamy całe życie. Dla niego to chyba było odkrycie. –Wzruszyła ramionami.
-Zaraz wracam- podniosłam się bo skończyło mi się wino. Arek wstał równo ze mną –Ktoś coś chce?
-Ja chętnie jeszcze jedno piwo z sokiem- zgłosiła się Kleo.
-Musisz iść ze mną?- Spojrzałam na towarzyszącego mi mężczyznę.
-Tak- odwrócił mnie w miejscu łapiąc za ramiona i popchnął przed sobą. –Nie rzucisz mnie przyjaciółkom na pożarcie, poza tym za dużo tu ludzi, żebym cię spuścił z oka a my siedzimy przy stoliku po środku sali, też ciężko opanować wszystkie strony.
-Możemy się przesiąść. Jeśli wszystko nie jest zajęte. –Tłumaczyłam gdy staliśmy przy barze.
-Sorry- koleś wpadł na moje plecy.
-Spoko- rzuciłam obojętnie i miałam zacząć dyskutować z Arkiem, ale facet chyba chciał coś powiedzieć.
-Postawić ci drinka?- Wychylił się z za mojego ramienia.
-Nie dzięki.
-Serio, będzie fajnie. Jestem wyjątkowo zajmujący- namawiał pewny siebie.
-Nie wątpię- dalej stałam do niego tyłem.
-Nie bądź taka…
-Odwróć się i odejdź- przerwał mu Arek. –Pani już Ci powiedziała że nie jest zainteresowana. –Tłumaczył a ja zamawiałam napoje.
-Bo co?
-Bo ci tak mówię.
-Właśnie się przestraszyłem. –Miał zamiar mówić dalej, ale Arek wyjątkowo zgrabnie ominął mnie, otwartymi rękoma uderzył go w uszy i przycisnął jego głowę do blatu.
-Nie masz się bać, masz się odpieprzyć. –Oznajmił i kładąc mi rękę na plecach popchnął mnie delikatnie w stronę stolika.
-Dobre to było- roześmiałam się kiwając głową z uznaniem. –Chcesz jeszcze kogoś stłuc?
-Nie będzie miał żadnych obrażeń, taki trzask w uszy ogłusza odrobinę, ale nie ma po tym uszczerbku na zdrowiu. Nie, nie chcę.
-Wiesz, że to nie było zagrożenie. Dałabym sobie radę.
-Irytuje mnie jak facet nie potrafi zrozumieć prostego nie. –Wzruszył ramionami. –Nic więcej.
-Tam się zwolnił stolik, przesiądziemy się? –Spojrzałam na dziewczyny bo grupka ze stolika w samym koncie sali wyraźnie się zbierała.
-Musimy? Lubię tu siedzieć i jest bliżej baru- Roksana negocjowała.
-Wiem, ale to słaba pozycja do obserwacji i ten tu za mną jest wrażliwy na tym punkcie. Nie jest w stanie fizycznie zasłonić mnie swoim ciałem z czterech stron. –Przewróciłam oczami.
-No dobra- podniosły się dla świętego spokoju i przesiadły.
-Lepiej?
-Znacznie lepiej, dziękuję Pani Hartman- zwrócił się do mnie i usiadł na stołku plecami do mnie, obserwując salę.
-Tak będzie siedział jakby nas nie znał?- Kleo chyba była zawiedziona.
-Pracuje-odparłam krótko. Chciał mieć mnie bezpieczną i widok na salę w ten spokój czuł, że efektowniej pracuje. Mi to pasowało. –Tata?- Wygrzebałam komórkę z jeansów.
-Cześć, co u Ciebie? Bezpiecznie w domu?
-Nie wyszłam z dziewczynami na drinka.
-Przecież Tomka nie ma- oburzył się.
-No i? Arek jest ze mną Wojtek mi go nie odpuszcza bo chce wiedzieć gdzie jestem. Serio tato ten typ wykorzystuje sytuację, nawet na obiad z mamą poszedł gdzie indziej.
-Coś masz chyba ból dupy Słonko.
-Jasne, że mam ból dupy tato!
-A jak Arek?
-B jak Ból.
-C jak czekać nie będę, gadaj.
-Dobrze, jest spoko. Chyba nie narzeka na mnie za bardzo. Wiktor jest taki bardziej posępny z Arkiem jest ok. Przystosował się chyba do mojego stylu, czasem się spieramy, ale jest profesjonalny do bólu. Przed chwilą nawet przy barze… -zaczęłam ale dostałam pstryczka w nogę.
-Myślałam, ze go wykorzystam żeby zlał natrętnego gościa, ale sama sobie poradziłam.
-Nie powinnaś Nela, on jest od czego innego. Osobista ochrona to nie zazdrosny mąż ani chłopak. –Skarcił mnie jak dziecko.
-No przecież ci powiedziałam że nic nie zrobił. Teraz to ty masz ból dupy.
-Nie, ostrzegam tylko. On wie jak być profesjonalistom.
-No to świetnie, u ciebie dobrze- nie chciało mi się wysłuchiwać jego fachowych mądrości.
-Tak, jadę do domu właśnie.
-Głośnomówiący?
-Oczywiście. Dobra, kończę bo wjeżdżam do garażu, trzymaj się Kochanie i ucałuj dziewczyny.
-Pa tato. –Rzuciłam i odłożyłam telefon na stolik. –Następny do fanklubu tego dupka- wzniosłam oczy do nieba i wzięłam dwa wdechy. –Całusy od taty- zwróciłam się do dziewczyn a one pokiwały głowami. Wyciągnęłam rękę do tyłu i poklepałam Arka po przed ramieniu. –Miałeś rację.
-Zawsze mam, tylko ty nie zawsze słuchasz. –Nabijał się ze mnie, ale byłam wdzięczna za ostrzeżenia. Nie chciałam, żeby tata suszył głowę jemu albo mi, to była bzdura a ja wiedziałam jak wkurzający potrafi czasem być mój ojciec. Paplałyśmy z dziewczynami o głupotach i było przecudnie, miło było czasem zamienić się w kobietę, kochałam te dziewczyny i uwielbiałam to, że tworzyłyśmy tak zgraną i szczęśliwą rodzinę wszyscy razem. Skończyłyśmy trochę po północy. Arek rozwiózł nas do domów i uparł się żeby przeszukać mieszkanie zanim mnie zostawi samą bo Przemek miał być na popijawie na mieście z chłopakami.
-Proszę- weszłam do mieszkania, zamknęłam za sobą drzwi i pozwoliłam mu się pokręcić idąc za nim krok w krok. Sukcesywnie przesuwał się z pomieszczenia do pomieszczenia zamykając nawet okna.
-Drzwi balkonowe to nie najlepszy pomysł- stwierdził zamykając je w pokoju Przemka.
-To czwarte piętro.
-To drzwi, masz okno do wietrzenia. Proszę chociaż na razie nie zostawiaj ich otwartych, póki twoja sprawa się nie załagodzi.
-Jasne, dostosuję się.
-Musisz za mną łazić?- Roześmiał się. -Nie grzebię nigdzie.
-Wiesz teraz jak to jest jak ja mam cię za plecami cały dzień? Wiem, ze nie szperasz, w życiu bym cię o to nie podejrzewała. Co do… -urwałam bo weszliśmy do mojej sypialni a na łóżku leżała bielizna i karteczka. Nie przejęłabym się pewnie gdyby to była zwykła sportowa bielizna, ale to był koronkowy gorset i figi z falbankami na pupie Podeszłam do łóżka i złapałam za kopertę. Otworzyłam ją szybko zwijając jednocześnie bieliznę i chowając pod koc.
„Skype jak wrócisz? Możesz też czekać na mnie w domu po powrocie. Kocham Cię Żona- TT” –Kurwa- wyrwało mi się.
-To mąż, czy powinienem na to rzucić okiem?- Arek starał się być jednocześnie taktowny i skuteczny.
-Nie, to mój mąż spoko, ale chyba kopne go w jajka jak wróci, sama się wystraszyłam. –Przyznałam. –Może to dobrze, że się upierałeś, żeby wejść bo sama mogłabym spanikować.
-Sprawdzę resztę i spadam, ty chyba masz randkę- uśmiechnął się i zniknął mi z oczu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz