23 stycznia 2015

Dylematy

Siedzę w salonie brunetów i pije kawę, jestem nieogarnięta, nie pomalowana, poczochrana i zaspana. Pod spodniami dresowymi i bluzą mam piżamkę. Ziewam szeroko i spoglądam na telewizor słuchając informacji jednym uchem. 
-A ta?- Pyta Karolina znów zmieniając sukienkę. 
-Super. 
-Tamta też była super i trzy poprzednie też, możesz mi wreszcie powiedzieć, co myślisz? 
-Ta jest super, tamte też były super, wyglądasz dobrze we wszystkich są dobrze dobrane, bo wszystkie wybrałam ja, podobają mi się, co mam ci powiedzieć? Zawsze Ci wybieram sukienki. 
-To którą włożyć? 
-Czarną. 
-Czemu czarną? 
-Bo ty pięknie wyglądasz w czarnym. 
-Też jej to powiedziałem –oznajmił brunet przechodząc przez oparcie sofy i siadając koło mnie. Uśmiechnęłam się szeroko widząc, jaki jest zmarnowany. –Nie masz na sobie bielizny?- Spytał zadowolony. 
-Idź się, lecz- burczę podciągając spodnie. 
-Ja myślę, że to zdrowe- jeździ mi palcem po plecach sprawdzając czy góry też nie mam. –Nie masz nic na sobie. 
-Mam piżamę i dres, spadaj. 
-No przecież mi się podoba- śmieje się. –Przesuń się i zrób miejsce- bezceremonialnie przepycha mnie na brzeg sofy i kładzie się za moimi plecami. Ziewa, drapie się po głowie i zabiera mi kawę. –Czemu ona jest taka mleczna? 
-Bo to kawa z mlekiem studencie. 
-Ale tam kawy nie czuć. 
-To powąchaj swoją od mojej się odczep- zabieram mu kubek. 
-Ej! Nie, no! No! Oddaj! 
-Zrób sobie. Kubek mój, idź sobie zrób, jest z kłapouchem? Jest! To jedyny kubek w twoim domu i był kupiony dla mnie, więc, o czym my tu rozmawiamy? Moja kawa mój kubek, mój gust. 
-Dobra, nie gadaj tyle, bo jeszcze niewiele rozumiem. Chodź lepiej do mnie- pociągnął mnie za ramię i przytulił się do moich pleców. 
-Możesz się czasem ubierać? Krępuje mnie, że masz na sobie tylko spodnie a czepiałeś się mojego braku bielizny. 
-Taa, ty się krępujesz a jak zakładasz spódniczkę i wszyscy się za tobą oblizują to już się nie krępujesz. Leż cicho i nie przeszkadzaj mi się relaksować. –Swoim starym zwyczajem oparł czoło o kość u dołu mojego karku i zaczął mruczeć. Nie cierpię tego! 
-Przestań- odsunęłam się. 
-Leż- przycisnął mnie mocniej, nie było sensu się szarpać, mogłam tylko marudzić, więc marudziłam, ile tylko dusza zapragnie. –Lubię jak jesteś taka grzeczna- Ciągle leżał za moimi plecami tylko, że tym razem obejmował mnie delikatnie i nie mruczał na moje plecy. 
-No a ta?- Karolina przebrała się po raz enty. 
-Co mówiłaś coś? –Kasjan spojrzał na nią odrywając się od telewizora. A ja ledwo otworzyłam powieki, żeby spojrzeć. 
-NO!!! -Tupnęła nogą i spojrzała na nas rozzłoszczona. –Możecie mi poświęcić moment a nie tylko się gzić cały ranek? 
-Gziłbym się z Tobą, ale ty się tylko ubierasz. –Wyszczerzył się brunet. 
-To pocieszasz się dziewczyną przyjaciela? 
-Ona jest wymiarami zbliżona do ciebie tylko ty mi nie wkładasz poczochranej głowy w telewizor jak oglądam. 
-Sam masz poczochraną głowę i się nie czepiaj- mruknęłam. –Weź włóż ta czarną jeszcze raz i włóż turkusowe pantofle. Dobrze w tym wyglądałaś. Tylko zamiast tego żakietu włóż ten czerwony i dam ci moja kopertówkę. 
-Przyniesiesz mi?- Zrobiła minę w stylu „proszę, zrób to dla mnie” 
-No nie wiem, wygodnie mi tu- Złapałam bruneta za rękę i otuliłam się nim jak starym wyliniałym kocem. 
-A mówiłem, że Ci się spodoba- ucieszył się obejmując mnie ciasno. –Ale weź ten łeb, bo mi zasłaniasz. 
-Są reklamy! 
-Może ja lubię reklamy? Może mi się podoba ta reklama, ale jeszcze o tym nie wiem, bo mi wsadzasz ten poczochrany łeb w telewizor. 
-Turlaj się Brunet, sam jesteś poczochrany. Idź zjedz kota to piwnicy ty, ty… kierowco szkolnego autobusu. –Karolina nas wyśmiała. –Przyniosę Ci zaraz- zapewniłam spoglądając na nią. 
-Dobra to ja idę się ubrać w coś wygodnego. –Poszła do pokoju Kasjana. 
-To co robimy?- Spytałam odwracając się przodem do jej chłopaka. 
-Dobiorę się do Ciebie- zadowolony przyciągnął mnie do swojego torsu i uściskał. 
-A to ja już wiem, czemu Karolina taka zła ostatnio była jak ty tak sobie wyobrażasz dobieranie się do kogoś- Wyszczerzyłam się i przytuliłam do niego dalej kimając. 

-Nela?- Usłyszałam Tomka. 
-No?- Mruknęłam zaspana. 
-Pięknie- położył łokcie na oparciu spoglądając na nas z góry- człowiek się uczy a tu maturzystka leży i śpi z moim najlepszych przyjacielem. –Otworzyłam powiekę i uśmiechnęłam się spoglądając na szatyna. 
-Ja tu tylko siedziałam to on mnie gził i dobierał się do mnie- cieszę się jak nienormalna. 
-Wypraszam sobie, z takim poczochranym łbem to ty możesz, co najwyżej mi podłogi umyć- ripostuje brunet tym razem leżący już na plecach i ciągle oglądający telewizor, ale ciągle obejmujący mnie jedną ręką. Ja natomiast leżałam koło niego, z głową na gołym torsie i usiłowałam się wyspać, bo Karolina przed chwilą zebrała swoje rzeczy i poszła a mi się wcale ruszać do pustego domu nie chciało. W przypływie genialnego pomysłu Tomek wcisnął się na sofę przegniatając bardziej bruneta niż mnie a ja po chwili „wesołej” szamotaniny wylądowałam na ziemi. 
-Buu ale mnie wyrolowoaliście. 
-Weź ten łeb bo mi zasłaniasz!- Oberwało się Tomkowi. 
-Zostaw go z tym telewizorem, bo przecież zaraz się popłacze- wstałam i wystawiłam rękę do Tomka. 
-Idziemy do nas?- Spytał podnosząc się. 
-Zależy, co masz do zaproponowania.-Objęłam go za szyję. 
-Zależy co ty masz do zaproponowania. 
-Nie mam na sobie bielizny- uśmiechnęłam się zadowolona z siebie. 
-Serio?!- Złapał mnie za tyłek i przyciągnął do siebie przesuwając dłonie po plecach aż do szyi. –Nie masz nic na sobie! 
-Co wy z mi tu, nie jestem naga. 
-Ale zaraz będziesz- przerzucił mnie sobie przez ramię i ruszył w stronę drzwi. –Do zobaczenia wieczorem!- Krzyknął Wychodząc z domu brunetów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz