-No weźcie, chodźcie na piwo.- Namawiała mnie Kleo.
-Kotku, mam sesje i jestem zmęczona, daj mi spokój. -Jęczałam siedząc z Burkiem na kolanach i miziając go delikatnie.
-No, ale wszyscy idą, a wy nie pójdziecie?
-S-E-S-J-Ę, ty zresztą też.
-Dwa piwa i pójdziesz do domu- namawiała. -To pierwsze nasze wspólne wyjście od dawna, mi i Łukaszowi bardzo zależy na waszej obecności.
-Proszę- jęknęłam bezbronna.
-Błagam Nelluś.
-Półtorej godziny nie dłużej i wracam do domu i to Tomek pije.
-Dobrze! Dziękuje!- Pisnęła i rozłączyła się nim zdążyłam zmienić zdanie.
-Tom urobiła mnie, ale nie pije i wracamy niedługo!- Krzyknęłam na całe mieszkanie.
-Gdzie idziemy?- Spytał wciągając koszulkę, on już był gotowy.
-Jesteś uszykowany- jęknęłam niedowierzająco.
-Przecież to było jasne, że Kleo cię urobi. Na co cie wzięła? Na pierwsze wyjście z Łukaszem od dawna? -Patrzyłam na niego z otwartymi ustami i nie wierzyłam, że byłam taka głupia. -Nie martw się, nie jesteś naiwna, tylko masz dobre serduszko- pocałował mnie i zabrał syczącego Burka. Kot nie przywykł jeszcze do nikogo poza mną, sądzę, że to dlatego, że głównie ja go karmie i pozwalam mu zjadać moje kwiatki a Tomek zawsze zwali go z parapetu jak przegina.
-Uważaj, żeby cie nie podrapał i znajdź okulary, proszę.
-Mamy wieczór, nie będę chodził jak dziwak w okularach.
-Ok, ok- poddałam się.
Oczywiście nie udało nam się wyjść po półtorej godzinie, atmosfera była super i świetnie się bawiliśmy. Pod koniec chłopcy się trochę posprzeczali i Kasjan oznajmił, że wychodzi. Wyszła więc i Karolina a my z Roksaną powlekłyśmy się jak zawsze za konfliktem. Staliśmy przed klubem gadając i sprzeczając się odrobinę, ale jakoś doszliśmy do ładu, zaczęliśmy się śmiać akurat gdy jakiś kark po fajce postanowił się odlać pod płotem i akurat wracał gdy wybuchnęliśmy głośnym śmiechem.
-Co się wam k*rwa nie podoba? -Warknął podchodząc wypinając pierś i gapiąc się na nas. Skakał wzrokiem po nas i ni stąd ni zowąd spróbował przy przyłożyć Kasjanowi z główki.
-O co Ci chodzi?- Brunet zrobił unik i też się wyprostował, był szczuplejszy, ale wyższy od kolesia, który prężył się przed nim.
-Weź mu daj w mordę od razu- przewróciłam oczami- dobrze wiedziałam, że Brunetowi wystarczy kilka ciosów.
-Co się odzywasz suko, waruj- odwrócił się w moją stronę i dopiero teraz zauważyłam jak mocno rozszerzone ma źrenice.
-Bo co?- Wcale mnie nie przerażał w środku miałam jeszcze sześcioosobowe plecy a ja i Kasjan nawet osobno dalibyśmy sobie z takim śmieciem radę.
-Bo ci k*rwa pokażę gdzie twoje miejsce? Kumasz?
-Kum, kum. -Stałam z rękoma założonymi na piersi. Wyciągnął tylko ręce w moją stronę i zrobił dwa kroki. Zamachnęłam się i dałam mu w twarz z całej siły.
-Chyba przywyknę do tego gipsu. -Stwierdziłam zadowolona gdy zwijał się z bólu. -Co k*rwa pokazać Ci twoje miejsce? -Spytałam kucając. -Nie odpowiedział. Kasjan złapał go za kurtkę i postawił.
-Spadaj -rzucił obojętnie a facet wrócił do klubu.
-Ilu ich było?- Spytałam dziewczyn.
-Jeden- odpowiedziała mi Karolina.
-Przy stoliku pytam. Ilu ma kumpli?
-Czterech razem z tym?- Spytała Roxie niepewnie.
-K*tas rozbryzgał mi wargę na gipsie- potarłam białą powierzchnię, zaplamiona kropelkami krwi.
-Ostro mu wyjeb*łaś. Nie spodziewał się takiej odpowiedzi. -Zaśmiał się.
-Nie cierpię takich prostaków. Będzie taki baran łaził po mieście i się woził i myśli, że nikt mu nie spuści wpi*rdol. Może to go stęperuje.
-Wszystko ok?- Spytał Tomek wychodząc ze środka z Konradem i Pawłem.
-Tak. Czemu nie?
-Widzieliście coś?- Karki przy stoliku się zbierają i jakaś cizia piszczy. Ktoś kolesiowi chyba nieźle wpierdzielił. -Wyjaśnił Paweł.
-No, ciekawe kto- zaśmiał się Kasjan przytulając Karolinę i patrząc na mnie ścierającą plamy z gipsu.
-Boli mnie ręka- mruknęłam.
-Weźmiesz jakieś leki jak wrócimy, chcesz jechać?
-Jakbym się tak zamachnął złamaną ręką w taki wielki łeb to też by mnie bolało- Kasjan ciągle sugestywnie gapił się na mnie.
-To ty?- Paweł oderwał się od całowania Roksany.
-Przyczepił się naćpany, o czym mieliśmy dyskutować?- Spojrzałam przepraszająco na Tomka.
-Wiesz, że ma gips- szatyn jednak patrzył na Kasjana.
-Daj mu spokój, każde z nas odpowiada za siebie.
-Idą- oznajmiła Karolina wyglądająca z za Kasjana. Była ich piątka i dziewczyna. Stanęli na wprost nas, byli szerocy w barach i przyćpani. Za nimi wyszli jednak Piotr, Kuba i Łukasz. Staliśmy spokojni po obu ich stornach, Specjalnie trzymałam rękę tak, żeby wiedzieli, że to ja jestem tą z gipsem.
-Wróciliście po drugą lekcję?- Spytał Tomek i zrobił krok do przodu. -Sądziłem, że moja kobieta już pokazała wam wasze miejsce. -Mało nie dostałam orgazmu z wrażenia. Uwielbiałam gdy się tak zachowywał. Kuba i Piotr ruszyli w ich stronę, razem z Łukaszem okrążyli ich i stanęli koło nas.
-Jeszcze jakiś problem? Jeśli nie to życzę udanej nocy- szatyn czekał aż się odezwą. Wsiedli do dwóch samochodów i odjechali, bez słowa, zebrali się i pojechali a ja jęknęłam zachwycona dopadając Tomka.
-Muszę cie rozebrać, już- przyssałam się do jego warg- jesteś najseksowniejszym samcem alfa jakiego znam. Nici z nauki, znów nie będę spała całą noc- pocałowałam go o mruczałam o swoim bezgranicznym uwielbieniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz