24 stycznia 2015

Nie znoszę zakupowych wózków

Wyszłam od Kleo i stwierdziłam, że zrobię zakupy w markecie niedaleko, bo jak podjadę pod dom to już nie będzie mi się chciało nic kupować. Rozmyślałam nad potrzebnymi rzeczami, pakowałam do koszyka wszystko co miało mi się przydać w najbliższych dniach. Stanęłam przy kasie wyrzuciłam wszystko z koszyka i wybijałam palcami rytm palcami na rączce. Ktoś wjechał mi wózkiem w tyłek, ale udawałam, że nie poczułam. Tak samo przy drugim i trzecim razie. Nie znoszę tego, serio to mnie doprowadza do pasji jak ktoś mnie tak szturcha tym koszem. Za czwartym razem nie wytrzymałam i odwróciłam się, żeby spytać "Czy może mnie Pan/Pani nie molestować tym wózkiem?!" 
-Jak zakupy?- Spytał PRZEMEK! 
-O mój BOŻE!-Wydarłam się na cały sklep i popchnęłam wózek na bok rzucając mu się na szyję! -Cześć Niezdaro- całował mój policzek i tulił mnie do siebie. -Tęskniłem za wami, wziąłem parę dni wolnego. Cieszysz się? Mogę u Ciebie spać? 
-Przemuś- Oparliśmy się o siebie czołami. -Tak bardzo się cieszę, nie wypuszczę cię teraz z domu. Będziesz mnie przytulał cały dzień. 
-Zajrzymy do Kleo? 
-Właśnie co ty tu robisz? 
-Miałem zajrzeć do Kleo ale zobaczyłem, że idziesz do sklepu, to pomyślałem, że cię trochę wkurzę tym wózkiem, zawsze cię to nieziemsko drażniło. - Śmiał się. 
-Do Kleo teraz przyjechał Młody, lepiej im nie przeszkadzaj. 
-A no w sumie racja jak się zeszli to pewnie mają lepsze rzeczy do roboty. 
-A ty nie masz? 
-No wiesz moje dziewczyny za mną tęsknią, ale kupiłem im nowe baterie i jakoś sobie poradzą. 
-Czekaj to ile ich jest bo się zgubiłam. 
-Ja ci wyjaśnię- pogłaskał mnie po plecach. -Ruda Paulina z nogami do nieba, architekt Marta starsza o 3 lata, studentka prawa Ania, blond Karolina z niesamowicie sprawnym językiem i Magda policjantka. 
-Pięć lasek, jak ty je przed sobą ukrywasz? 
-A po co miałbym je ukrywać? To nie moje kochanki, przecież nie jestem żonaty. 
-Jak tak można współżyć? 
-Na wiele różnych sposobów- wyszczerzył się. 
-No dobrze egzystować, zboku, tłumacz jak to działa. -Doszliśmy do kasy, zapłaciliśmy, Przemek zapakował wszystko i zaniósł do mojego samochodu. 
-Więc tak, czasem widuje je razem, czasem osobno, wszystkie są świadome tego, że nie są jedyne i wszystkie są bardzo zadowolone. Tylko Marta nie pisze się na spotkania z resztą, no ale ona jest jak wino i dobrze się z nią czasem ukulturalnić. 
-To chore- stwierdziłam ruszając. 
-Nie, to przyjemne. 
-Puszczasz się. 
-Nawet nie wiesz jakie to przyjemne. 
-Jesteś zdzirą. 
-Mów jeszcze- jęknął i wybuchnął śmiechem. 
-Poniżej krytyki. Przemek, tak chcesz się zakochać skoro zaspokajasz 5 kobiet na raz. Skąd ty w ogóle masz na to siłę?! 
-No nie pokażę ci bo szanuje twój związek z Hartmanem. 
-Takiej zdziry nie chcę. Zaśmiałam się. -Zakochaj się. 
-Raz byłem zakochany i ona nie była tego warta, teraz dobrze się bawię. 
-Jęczenie zranionego faceta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz