24 stycznia 2015

Impreza z byłą? Czemu nie?!

-W genach mamy to, czego nie ma nikt inny, Zjeżdżają do nas z wielu świata stron. Tu dobra wódka i dobre dziewczyny,Szukaj u nas idealnych żon.-Kręciłam się wokół Tomka po naszej nowej kuchni. -My, Słowianie, wiemy, jak nasze na nas działa, Lubimy, jak poruszasz tym, co mama w genach dała. To jest ta gorąca krew, to jest nasz słowiański zew!-On zjadał kolację, oczywiście na stojąco a ja tańczyłam wyszykowana na imprezę. Miałam już na sobie obcisłe jeansy i botki na wysokich obcasach. -Żuj mąż bo Kaśka się wkurzy. 
-Kaśka zniesie moje spóźnienie jak jej wyjaśnię, pod warunkiem że jej nie powiem że jadłem tak długo bo moja żona używała mnie jako rury. 
-Nie muszę używać cię jako rury, mogę cię po prostu tu rozebrać i zgwałcić, mam prawo. Jesteś moją własnością- roześmiałam się bo popukał się w czoło mając pełną buzię . 
-Co u Roxie?- Chciał wiedzieć po przełknięciu. 
-Super, mały jest słodki. Ja się z nim bawiłam a ona się kimnęła. Zabraliśmy go z Młodym i Piotrkiem na dwie godziny na spacer, spał prawie cały czas Roxie się kimnęła a później wróciliśmy, zrobiliśmy jej obiad, ona nakarmiła Filipa a ja z chłopakami pomogłam jej uprzątnąć bałagan w mieszkaniu. Mało nam figurek ze złota nie zaproponowała w zamian. 
-Piotrek go nosił po jedzeniu i tak go poklepywał aż go mały ospawał.- Roześmiałam się.-Serio, jest przesłodki i trudno się od niego oderwać. Leżałam z nim po obiedzie jak zagadywałam Roxie i nie potrafiłam go przestać całować i głaskać. 
-Chcesz mieć dzieci? Planowaliśmy na 2014, jeśli tylko zechcesz. Ja jestem gotów. -Patrzył na mnie poważnie. 
-Schlejmy się- pocałowałam jego policzek i wsadziłam pusty talerz do zmywarki, -pogadamy rano- uśmiechał się pobłażliwie. -Nie możemy mieć dzieci póki tak na mnie patrzysz, bo patrzysz jak na rozwydrzone dziecko. 
-Bo się tak zachowujesz- pocałował mnie i chwycił za kitkę. -Pójdziesz w rozpuszczonych włosach, nie chcę widzieć tej gumki na twoich włosach póki nie zmęczysz się tańcem. -Wyglądał na wściekłego, wiedziałam że to tylko poza. Zdjął moją gumkę i rozsypał włosy na ramiona. -Taka masz być pociągająca jak na prawdę seksowna żona, nie jak licealistka. Nie chcę uczniaka, tylko moją kobietę. -Zawarczał. 
-Dobrze Kochanie- świeciły mi się pewnie oczy i gapiłam się na niego zaczarowana. Normalnie skopałabym mu tyłek za rządzenie się, ale nie wtedy kiedy wiedziałam, że to tylko zabawa. 


*********************************************************************************************************

Kaśka jednak nie miała nic przeciwko, była zajęta swoim nowym facetem i raczej mało zwracała na nas uwagę. Nie mieliśmy jej tego za złe, świetnie potrafiliśmy się zająć sami sobą. Tańczyliśmy jak szaleni przez prawie cały wieczór. 
-Chodź wypijemy we dwie drinka. -Kaśka wyciągnęła mnie z nudnych pogaduch z jej koleżankami. 
-Ok- zgodziłam się natychmiast. Rozsiadłyśmy się na stołkach przy barze i zaczęłyśmy pogawędkę, nie widziałyśmy się ponad miesiąc więc buzie nam się nie zamykały. 
-Cześć dziewczyny- przypałętało się do nas dwóch kolesi. Jeden był ewidentnie pijany a drugi chyba go podpuszczał. 
-Odwróć się i idź sobie- wskazałam mu palcem głąb klubu. 
-Po co tak... 
-Idź, nie jesteśmy zainteresowane. Nie zrozumiałeś? Mam ci pomóc, czy pójdziesz sam?- Walczyliśmy na spojrzenia, a Kaśka milczała, wiedziała, że nie ma co mi przerywać bo i tak zrobię po swojemu. 
-Nie, to nie- uśmiechnął się głupio i usiadł na stołku za moimi plecami. Wróciłyśmy niby do rozmowy, ale ja byłam czujna, wiedziałam, za dobrze, że takim różne rzeczy do głowy wpadają. 
-Chodź, pójdziemy do stolika. -Kasia nie bardzo miała ochotę na taką atmosferę. 
-Ok, możemy iść. -Stanęłam na podnóżku (? takie coś co się na tym nogi trzyma wokół stopki stołka taka aureolka ) i uśmiechając się do sympatycznego barmana odstawiłam nasze kieliszki na blat. -Do zobaczenia- mrugnęłam do niego. Zagadywał nas wcześniej, bardzo sympatyczny koleś. 
Wszystko byłoby spokojnie i kulturalnie, gdyby nie to, że facet który nas wcześniej zagadywał złapał mnie bezczelnie za tyłek. 
-No chyba Cię po...-chwyciłam go za nadgarstek i miałam zacząć wykręcać rękę, ale wyręczył mnie Tomek, koleś w sekundę stał wygięty do przodu z głową na moich butach. -Nawet nie próbuj- warknęłam na gościa który z nim był gdy chciał złapać Tomka. -Bo ci tak skuję mordę, że nie będziesz się sam poznawał. -Chwyciłam go za kark i ścisnęłam. 
-Przeproś moją żonę- szatyn chwycił gościa za włosy i pociągnął do góry- teraz, albo wpierdol. Sam wybierz. -Wzruszył ramionami, miał zaciśniętą szczękę i napięte mięśnie. 
-Spieprzaj. 
-Gratuluje, wybrałeś- kopnął go w brzuch i pchnął na ziemię. -Podnieś się. Podnieś się- pomógł mu wstać, gdy facet się ociągał i walnął mu mocny podbródkowy. 
-Starczy- chwyciłam go za rękę, gdy się zamachnął znów. Zakręciła się koło nas ochrona i kazała nam się zbierać. Wszystkim, całej piątce. 
-Ty, uważaj- facet którego sprał mój mąż odzyskał siły po wyjściu na powietrze. 
-To chodź jak jesteś taki odważny- zachęciłam. -No chodź, dwa na dwa to całkiem uczciwie. -Stał i rozmyślał, ale jego kumpel pociągnął go za ramię i
odeszli w swoją stronę. -Bardzo dobrze, spadaj gnoju! 
-No już nie wykrzykuj obelg, na to jest paragraf. -Objął mnie i wyjął telefon, żeby zamówić taksówkę. Udało nam się ugadać z ochroną żeby pozwolili Kaśce zostać, po długiej batalii odpuścili jej faktycznie, więc teraz zamierzaliśmy pojechać do domu i tak świetnie bawiliśmy się przez cały wieczór. 
-Na pobicia nie ma. -Zadrwiłam. 
-Nie, jak sukinsyn maca twoją żonę. Wtedy można bić. -Patrzył na mnie podając adres dyspozytorce. -Poza tym jesteś kobietą, więc milcz i mnie nie dyscyplinuj- ucałował mnie namiętnie. -Jak to leciało o tych Słowiankach? 
-A nasze Panie nie mają kompleksów,Bo nie mają powodów ich mieć. A w teledysku nie ma podtekstów, 
Jak nie wierzysz, to pojedź na wieś! My, Słowianie, wiemy, jak nasze na nas działa, Lubimy, jak poruszasz tym, co mama w genach dała. To jest ta gorąca krew, to jest nasz słowiański zew!-Mruczałam bujając się koło niego. Tylko delikatnie kręciłam biodrami ale jemu się chyba podobało, bo wpadaliśmy do domu jak burza. Posadził mnie na szafce w przedpokoju i rozebrał w takim tempie, że byłam pełna podziwu, a może chodziło już o co innego? 
-Uwielbiam jak jesteś taki agresywny jak dziś- stwierdziłam zdziwiona, leżeliśmy godzinę później w łóżku i odpoczywaliśmy. 
-Agresywny? 
-Tak Kochanie, agresywny. Na warczałeś na mnie przed wyjściem, warczałeś na mnie na parkiecie a później skopałeś za mnie tego gościa. Niesamowity widok, -podparłam się na łokciu i go pocałowałam. 
-Ty jesteś niesamowitym widokiem- przejechał palcem po moim policzku i szyi kończąc na piersi. -Żaden pijak nie będzie mi macał mojej żony. Mam na ciebie akt własności- uśmiechnął się przecudnie. 
-Ja na ciebie też- zadowolona wtuliłam się w niego. -Przegadaliśmy prawie całą noc. Nie powiem żeby mi to pomogło wstać. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz