Wszystko mieliśmy świetnie zorganizowane. Piotrek i Konrad mieli mnie odebrać z pracy i pomóc we wszystkim. Mocowałam zdobienia w parku przy ławce a chłopaki kończyli posypywać miejsce sztucznym śniegiem. Listopad był dość mroźny, ale mimo wszystko nie na tyle świąteczny na ile powinien.
-Tak dobrze?- Piotrek stanął parę kroków przed ławką i się przyjrzał.
-Świetnie- uśmiechnęłam się zadowolona. Ławka w cichszym zakątku parku zaraz obok iglastego krzewu wszystko obsypane sztucznym śniegiem. Gwiazdy betlejemskie i girlandy przyczepione do oparć i gruby czerwony koc przykrywający siedzisko, do tego drugi, żeby się okryć w razie czego. Pochodnie powbijane wokół do oświetlenia scenerii. Byłam z nas zadowolona.
-Jadą-Konrad zaczął szybko podpalać pochodnie.
-Spokojnie, mamy z dziesięć minut. –Zapewniłam go.
-Piotr, przyniesiesz mi mój niezbędnik z auta?- Poprosiłam.
-Jasne.
-No skoro Boże Narodzenie to twoje ulubione święta ze względu na atmosferę-Kasjan uśmiechnął się podchodząc z Karoliną. Stałam z drugiej strony krzewu, żeby dać im chwilę prywatności. Nie umknęło mi jednak, że brunet wyglądał nieskazitelnie, na bank Kleo musiała mu wiązać krawat, sam z trzęsącymi rękoma nie zrobiłby sobie takiego supła. Czarny płaszcz z garniturem, wyglądały świetnie a on był jeszcze przystojniejszy niż zwykle, natomiast Karolina. Jej nie można było nie zauważyć, wyglądała pięknie w purpurowej sukience przed kolana i świetnie skrojonym płaszczyku. Niebotycznie wysokie szpilki na pewno nie były totalnie wygodne, ale nogi brunetki wyglądały w nich wspaniale.
-No coś ty- roześmiała się.-Bez przesady, po co to wszystko? -Była wzruszona, było słychać w jej głosie. Poprawiłam jeszcze moją piramidkę z ciasteczek i zrobiliśmy z Konradem dwa pierwsze kroki.
-Nie przesadzaj, wiesz, że razem jesteśmy w stanie przenosić góry, to tylko miła atmosfera na randkę. –Konrad odezwał się gdy tylko nas zauważyła.
-Co oni tu robią?- Roześmiała się brunetka. –Serio zmusiłeś ich żeby tu marźli. Miała już na ramiona zarzucony ciepły koc i siedziała z podkulonymi na ławce szczelnie okryta przytulona do bruneta.
-Dla Pani nektar gorąca- podałam jej szklankę i nalałam ciepłego mleka. –Dla Pana też i może Pan dozować ciasteczka, żeby nie przesadziła- podałam talerz Kasjanowi i mrugnęłam uśmiechając się a Karola siedziała oniemiała gdy Konrad robił z niej jeszcze większy kokonik okrywając jej nogi dodatkowym kocem.
-Ciepło?- Upewnił się. Pokiwała tylko głową.
-Na razie-pomachałam jej tylko i odeszłam w stronę auta zostawiając bruneta w idealnych warunkach.
Dalsza część z opowiadań Karoliny, przemaglowałam ją dobrze żeby znać też przeżycia wewnętrzne, więc ubiorę to w swoje słowa, przy odrobinie szczęścia uda mi się opisać to prawidłowo.
-Jak ci się podoba? -Upewnił się Kasjan.
-Oni tak poszli? Po prostu? -Spytałam zaskoczona. –Konrad przyszedł owinąć mi nogi kocem? -Skrzywiłam się zdziwiona a on siedział i patrzył na mnie z tymi ciastkami w ręku.
-Tak- odpowiedział tak spokojnie jakby to było normalne, że Konrad przychodzi mi w trakcie naszej randki owijać nogi kocem. Ot tak po prostu. Jest zimno więc on siedzi w domu i myśli, „O robi się zimno, pójdę owinąć Karolinę kocem, nie wiadomo czy nie marznie” i przychodzi. No absurd. Kumam mógłby przyjść i owinąć mnie kocem, jak bylibyśmy umówieni, ale sam też by się wcisnął iż jadł chociaż ciastko a nie poszedł po prostu.
-Dziwne- żeby się czymś zająć wzięłam ciastko i zapiłam łykiem mleka. –Nela robiła? Te czekoladowe potwory dybią na moją figurę- uśmiechnęłam się i oparłam głowę na jego ramieniu.
-Grubą też chyba będę cię Kochał-zaśmiał się wiedziałam po poczułam jak się trzęsie z radości.
-Super- znów wzięłam łyk mleka- świetny pomysł z tym mlekiem szampan albo wino byłby za zimne. –Ty to jednak wiesz, jak sprawić kobiecie przyjemność- spojrzałam mu w oczy. Boże jak ja Kochałam tego faceta. Mogłabym z nim siedzieć tak do końca życia. Uwielbiałam to, że był przystojny i taki cholernie Kochany. –Kocham Cię-wyznałam bo wytłaczały mnie już moje uczucia i szukały ujścia.
-Ja Ciebie też. –Uśmiechnął się szeroko i schylił się całując mnie czule.
-Dobra, te ciastka są pyszne, ale odstaw je już i przytul mnie- wyszczerzyłam się. –Spraw, że ta randka będzie idealna.
-Musisz wziąć jeszcze jedno-zachęcił. –Sięgnęłam po ciastko, bo na czekoladowe nigdy nie trzeba mnie długo namawiać. –Jeszcze jedno dla mnie, zła kobieto.
-Dobra, dobra- wzięłam następne ciastko z wierzchu i moim oczom ukazał się pierścionek leżący miedzy ciastkami.
-Weźmiesz?- Spytał patrząc mi uważnie w oczy. Wyjęłam delikatnie pierścionek z pomiędzy ciastek i odłożyłam na talerz ciastka. Nie mówiąc nic.
-Czy… -głos uwiązł mi w gardle. Nie bardzo wiedziałam co powiedzieć.
-Kochanie, wyjdziesz za mnie? –Spytał a ja byłam w zbyt dużym szoku, żeby mu cokolwiek odpowiedzieć. Patrzył na mnie tymi ciemnymi oczami a na czole miał zmarszczkę która pokazywała się zawsze gdy bardzo intensywnie nad czymś myślał. Patrzył na mnie uważnie a ja siedziałam z tym pierścionkiem w ręku i obserwowałam go bo jest taki cholernie przystojny a ja Kocham go tak jak tylko można kochać tak świetnego mężczyznę. –Karola? Nie chcesz?
-Jasne, że chcę- uśmiechnęłam się szeroko zdając sobie sprawę, że milczę już naprawdę długo. –Kocham Cię-Klęknęłam objęłam go za szyję i pocałowałam.
-Już zaczynałem mieć wątpliwości-przycisnął mnie mocno do siebie i całował tak, że miałam wrażenie, że zaraz polecę do góry. –Więc zostaniesz moją żoną- złapał mnie za przedramiona i odsunął od siebie.
-Tak- wyszczerzyłam się przepełniona szczęściem. Wszystko było z naszym związkiem ok., uwielbiałam tyć jego dziewczyną i nie miałam jakiegoś parcia na ślub, ale to też mnie uszczęśliwi.
-Jak chciałabyś to zorganizować? –Przygarnął mnie do siebie i pocałował delikatnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz