Siedziałam rozgrzewając się w salonie i przytulałam się do mojego męża oglądającego informacje. Przyłożyłam buzię do jego szyi bo był rozgrzany a ja miałam wszystko przemarznięte przez to szykowanie. Właśnie miałam zacząć się rozpływać na temat mojej miłości gdy zadzwonił domofon.
-Mamby idą na górę- oznajmił Przemek.
-Już? -Tomek spojrzał na zegarek.
-Nie wiem, ja wywiązałam się idealnie. Kuba z Pawłem mieli sprzątać- wzruszyłam ramionami.
-No to chodź- podniósł się i podał mi rękę pomagając się wyplątać z koca. Nie zdążyłam nawet dobrze stanąć na nogi gdy do środka wpadł spięty Kasjan.
-Gratuluję- usłyszałam Przemka z przedpokoju.
-Dzięki- szczęśliwa Karolina obejmowała go za szyję gdy Kasjan padał ciężko na sofę i patrzył na mnie jak na koło ratunkowe.
-Powiedz jej, że to niemożliwe. –Spojrzał na mnie oczekując reakcji.
-Nie pękaj, jesteś duży i groźny damy radę. –Karolina klepnęła go w ramię przysiadając na oparciu sofy koło niego i biorąc go za rękę. –No nie dąsaj się. Po prostu zaręczyny wyszły ci idealnie a atmosfera była magiczna. Chcę taką samą na ślubie.
-Ona chce wziąć ślub w święta Bożego Narodzenia. –Stwierdził oburzony.
-A ty wolisz latem czy co?- Przemek usiadł na oparciu drugiej sofy na wprost a my z Tomkiem dalej staliśmy i gapiliśmy się na Mamby.
-Nie, mi pora roku wisi, ale ona chce się pobrać za miesiąc! Miesiąc! Wiesz ile Nela wszystko planowała, wiesz ile Kleo chce planować? Boże, trzeba było się oświadczyć w styczniu, chociaż miałbym rok!- Załamywał się brunet.
-Serio, Karo?- Spojrzałam na przyjaciółkę.
-No tak, na co czekać. Uda nam się chyba wszystko zorganizować, nie chcę wielkiego wesela. Max sto osób, najlepiej sześćdziesiąt. Cała Niewidzialność, kilku członków rodziny. Śnieg, świece, może jakiś mały hotel. –Wyjaśniała.
-A jak śniegu nie będzie to co?- Burknął brunet, ale trzymał ł ją za rękę i głaskał po kolanie. Na pierwszy rzut oka było widać, że jest szczęśliwy. Karolina nie bardzo miała na to odpowiedź.
-Można wynająć armatkę i zapewnić śnieg. Na jakąś imprezę branżową robili nam tak w tamtym roku- odezwał się Przemek.
-No to teraz tylko kwestia załatwienia dokumentów i powiadomienia gości. Jak najszybciej musicie dostać zaświadczenia o sakramentach, załatwić księdza, i rozesłać zaproszenia. Proponuje wam załatwić na jutro l4 i przyjść do mnie, cały dzień spędzimy na planowaniu. Musimy wziąć byka za rogi. –Poinformowałam ich.
-Chcesz tak na wariata?- Karolina po raz pierwszy okazała wątpliwości spoglądając na Kasjana.
-Stawiasz przede mną wyzwanie, wiesz że my uwielbiamy wyzwania- uśmiechnął się i pocałował jej dłoń. –Zabieramy się za to. –Zdjął marynarkę. –Ty dzwonisz po Niewidzialnych. –Wskazał Tomka palcem. –ty, szukasz kartek i długopisów. –Wskazał Przemka. –A ty na kolana, muszę się zrelaksować- wskazał mnie za co oczywiście dostał w łeb od Karoli.
-Ty się żenisz. –Powiedziała gdy spojrzał na nią urażony.
-No- uśmiechnął się szeroko. –Fajnie, nie?
-Gratuluję- pocałowałam Karolinę w policzek i przytuliłam. –Tobie też boże grzmocenia-uściskałam bruneta. Wprawiliśmy machinę organizatorską w ruch. Niewidzialni wisieli na telefonach w każdym zakątku naszego mieszkania.
Kilka dni później:
-Nie, nie wiem, coś nie tak- Karolina nie mogła się zdecydować. Stała w piątej już chyba sukience i zaczynała panikować. –Co ja wymyśliłam. –Załamywała ręce.
-Karola, spokojnie- złapałam ją za rękę.
-Nela, do cholery! Przestań mi robić sesje terapeutyczną. Odpuść sobie. Nie o to prosiłam! Miałaś mi pomóc wybrać!
-Rozbierz się-Roksana wskazała jej przebieralnię, -nie ma sensu cisnąć. Zrobimy sobie przerwę.
-Nie mamy czasu na przerwę!- Z brunetki wychodziła Ślubna Godżilla. –Co ja kurwa zrobiłam?
-Rozebrałaś się?- Kasjan zagrzmiał z za kotary. –Czekał na zewnątrz z Tomkiem żeby nie widzieć sukni, ale Kleo stwierdziła, że to odpowiedni czas, żeby go zawołać na pomoc.
-Tej i tak nie chcę!- Wrzasnęła.
-Świetnie- odsunął kotarę i zastał Karolę jeszcze w sukni. –Co się dzieje?- Zażądał odpowiedzi patrząc na chlipiącą narzeczoną.
-Nic, nie wiem. Cholera, co za gówno- Szarpała się z welonem.
-Zostaw to!- Warknął a ona jednym zgrabnym ruchem pozbyła się welonu. –Spójrz na mnie! –Podniosła głowę spoglądając na jego twarz. –Uspokój się i przestań buczeć!- Wszystkie komendy były ostre i konkretne, ale wydawało się, że na Karolinę działały. Stałyśmy w trzy i gapiłyśmy się na nich gotowe pomóc we wszystkim. –Macie chusteczki?- Spojrzał na nas, ale pracownica salonu była już obok z pudełkiem.
-Proszę się nie denerwować, każda Panna Młoda chce pięknie wyglądać, pewnie stąd ten stres. –Zaczęła tłumaczyć, ale Kasjan jej przerwał.
-Wiem, dziękuję. –Oddał jej pudełko po wyjęciu trzech chusteczek, szybkimi nerwowymi ruchami. Wyglądali faktycznie nieciekawie rozumiałam czemu babka z salonu chciała trochę ich uspokoić, ale my wiedziałyśmy, że nie trzeba. Karola bez butów na obcasie wyglądała przy nim na naprawdę malutką, jej głowa była poniżej jego ramion a chlipiąca wyglądał na jeszcze mniejszą. W dodatku skuliła się w sobie gdy tylko zaczął na nią warczeć. On za to wyglądał na uosobienie władzy, wysoki, postawny i wkurzony. Miał na sobie kurtkę i ciężkie buty, a Karola tylko delikatną sukienkę i gołe ramiona. Patrzył na nią pochylając głowę i miażdżąc wzrokiem z grymasem na twarzy. Jak się ich nie znało, można było pomyśleć, że ją terroryzuje, ale tak za serio, tylko on potrafił ją opanować. Po to z nami był, bo stresu było coraz więcej a czasu proporcjonalnie mniej.
-Trzymaj- podał jej pierwszą i poczekał aż się wysmarka. –Weź głęboki oddech i opanuj się. –Podał jej kolejną chusteczkę i patrzył jak wyciera zapłakane oczy. Dopiero po tym dało się zobaczyć pierwszy czuły gest, gdy ocierał resztę tuszu z jej dolnej powieki zgiętym palcem. –Lepiej?- Spytał patrząc na nią czule.
-Chyba tak, sorry- mruknęła cicho.
-Opanuj się Słonko, jesteś śliczna, znajdziesz coś na pewno. Ta też nie jest zła, ale możesz wyglądać dużo lepiej. –Przyjrzał się jej krytycznie. –Zdecydowanie, może coś bardziej dopasowanego?
-Coś wybiorę, dzięki, już mi lepiej. Zaczynam histeryzować.
-Ty chciałaś zorganizować ślub w miesiąc, ja tylko trzęsę wszystkimi, żeby robili to co chcesz. To był twój pomysł- Uśmiechnął się szeroko i zagarnął jej włosy do tyłu. –Jesteś już stabilna emocjonalnie? Mogę iść marznąć?
-Jeszcze nie- weszła na mały podeścik na którym stawała, żeby było widać suknię w całości, oczywiście trzymając bruneta za rękę. Odwróciła się w jego stronę i zrobiła dziubek. Roześmiał się i ją pocałował. Delikatnie i czule, tak że nie bardzo można się było spodziewać takiego pocałunku po takim wielkim kolesiu.
-Dajcie znać, jakby siała panikę- oznajmił opuszczając przymierzalnię i uśmiechając się szeroko. –Kleo, bądź w pogotowiu- puścił jej oczko i poszedł.
-Przyda ci się taki mąż co potrafi cię opanować- stwierdziła szczerze Roksana.
-Straszny był- wyrwało się naszej konsultantce.
-Tylko tak wygląda- zapewniłam ją.
-Przepraszam, nie powinnam- zasłoniła usta ręką. –Przepraszam- spojrzała na Karolinę.
-Lubię jak jest taki władczy- wzruszyła ramionami i zasłoniła kotarę żeby móc się przebrać w następną suknię.
-Dobrze, że jest- Kleo wzięła głęboki oddech i szepnęła patrząc na mnie a Roxie zachichotała.
-Zajrzyj do kalendarza i daj znać, czego nam jeszcze brakuje. –Poprosiłam ją.
-Dzisiaj kolacja z rodzicami- przypomniała mi.
-No wiem, Kuba ich odbiera, chyba już. –Spojrzałam na zegarek. –Potwierdzę –wyjęłam telefon i zadzwoniłam, żeby się upewnić.
-To co moi rodzice już są?- Karola wyszła ubrana w kolejną suknię, gapiłyśmy się jak głupie i nie miałyśmy nic do powiedzenia.
-To ta- powiedziała jej Roksana.
-Serio?- Uśmiechnięta brunetka patrzyła na siebie w lustrze.
-Tak. Na pewno, piękna jest- dodałam. –Dzisiaj już tylko bielizna zostaje- przypomniałam.
-Tomek zabierz go i kup mu wyjściowe bokserki- Kleo wychyliła się na zewnątrz i wyszczerzyła do facetów.
-Serio?- Mój mąż zajrzał do środka. Roześmiałyśmy się. –Karo, wyglądasz świetnie- zastygł na moment w progu spoglądając na brunetkę.
-Spodobam mu się?
-Na sto procent- zapewnił. –Szczęśliwy matoł- wyszczerzył się i musnął policzek brunetki.
-Dzięki.
-To co mam serio mu kupić gacie?
-W sumie to tak, pamiętasz jak twój kuzyn miał się rozebrać i miał na sobie jakieś rozciągnięte bokserki z Batmanem?
-Co jest złego w Batmanie? –Oburzył się.
-To że był stary i rozciągnięty!
-Dobra, kupię mu gacie. –Przewróci oczami. –Karola, masz jakieś preferencje? Stringi czy coś?
-Bokserki są ok, on lubi te z luźnymi nogawkami. –Odpowiedziała dalej przeglądając się w lustrze.
-Dobra, na razie- Roksana w mało delikatny sposób wskazała Tomkowi drzwi.
-Paaa- krzyknął wychodząc.
-Pa- odpowiedziałyśmy mu i skupiłyśmy się na brunetce.
-Musimy dzisiaj kupować bieliznę? -Spytała Karola gdy wyszłyśmy- Chciałabym się już zobaczyć z rodzicami.
-To nam zajmie chwilę w porównaniu z suknią, a będziesz miała jedno mniej z listy. –Przekonała ją Kleo.
-Ok, chodźmy. –Wzięła mnie pod rękę. –Super, że jesteście- uśmiechnęła się do nas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz