-Mam prośbę- odebrałam telefon od ojca i jak poznałam po pierwszych słowach miał zamiar przejść do meritum od razu. -Chcę wpaść z kumplami do Krakowa na parę dni, przenocujesz nas? Wiesz, że Wojtek się rozwodzi, musimy zadbać o jego rozrywkę.
-Serio? Przyjedziesz ze swoimi kumplami karkami żeby balować jak student?- Śmiałam się siedząc rozparta w krześle w biurze i przeglądałam grafik.
-Pewnie, musimy się dobrze zabawić, zadbasz o nas?
-Oczywiście, zabiorę was w najlepsze miejsca. Tato będzie super! Nigdy porządnie jeszcze razem nie balowaliśmy. Kiedy przyjeżdżacie?
-Jurto?-Zdębiałam. Mam do posprzątania całe mieszkanie, siedzę do późna w pracy i nie wiem czy znajdę tak szybko zastępstwo, ciocia możne mieć coś zaplanowane.
-Stawiasz mi trudne zadania.
-Jesteś Watrin.
-Jestem Hartman tato!- Jęknęłam. Musisz przywyknąć.
-Gówno tam. To co może być jutro?
-Czekam- rozłączyłam się nie czekając na więcej. -Dobra, teraz zaplanuj wszystko dobrze.
Szorowałam właśnie łazienkę gdy ktoś zadzwonił do drzwi.
-Porozmawiamy o Jezusie?- Tata Kleo uśmiechał się radośnie stojąc na progu mojego mieszkania.
-Już jesteście?- Ucałowałam go i wpuściłam do środka. -Tato-pisnęłam rzucając się ojcu na szyję i ściskając go mocno. Witałam ich wszystkich entuzjastycznie. Przyjechał Wojtek, Mirek, Krzysiek, tata, Rafał i Michał.
-Hej, miło Cię widzieć- uścisnęłam rękę ucznia mojego ojca. -Czyli mam wam wszystkim pomóc zdradzić swoje żony- spojrzałam na nich z powątpiewaniem. Do połowy nie byłam przyzwyczajonej bez munduru, dziwnie wyglądali w koszulach i koszulkach, nie mówiąc o jeansach.
-Ja tam już nie mam żony- Wojtek miał minę jakby wygrał życie.
-Ja też, żona to bezsensowna decyzja- Michał szeroko się uśmiechał.
-Nic o życiu nie wiesz, -drzwi otworzył mój mąż. Miał mi pomóc sprzątać zanim zjawią się nasi goście. Złapał mnie w pasie i pocałował.
-Co słychać?- uśmiechnął się patrząc mi w oczy.
-Nie zdążyłam- mruknęłam gdy reszta rozbierała się z okryć wierzchnich.
-Dobra, co jest jeszcze do zrobienia?- Tata podwinął rękawy.
-Mam zrobione tylko łazienki- skrzywiłam się.
-Ja odkurzam.
-Ja mogę wziąć kuchnię- Oznajmił Mirek.
-Ja kurze- zaoferował się Michał.
-Ja pomyje co twój ojciec odkurzy- dorzucił się Wojtek.
-Zmienić pościel?- Usiłował znaleźć coś dla siebie Krzysiek.
-Jasne, pokaże Wam gdzie co jest.
-Ja mogę zmienić baterie we wszystkim co znajdę w sypialni- Rafał był dumny że zwrócił na siebie uwagę wszystkich.
-Czemu ty jesteś taki głupi? Stłuc Cię znów?- Spytałam obejmując go ramieniem. Dostał za to w łeb od ojca.
-Może, ale jak znajdziemy chwilę we dwoje. -Rozpromienił się.
-Jak ja Kocham te męskie rozrywki- szczerzyłam się rozdając im środki czystości, załatwiliśmy wszystko w pół godziny, a mój mąż pomył nawet część okien.
-No dobrze Panowie. -Tomek wyszedł z kuchni z tacą shotów.- Na odwagę i żeby przypomnieć sobie jak to jest dobrze imprezować. -Świetnie się bawił nabijając się z mojego ojca i jego kumpli. Wychyliliśmy po 4 shoty i ruszyliśmy na miasto.
-No i jesteśmy- stanęliśmy w kolejce do jednego z lepszych klubów w Krakowie.
-Może pójdziemy gdzie indziej, zobacz jak kolejka- Mirek był niepocieszony że musimy czekać.
-No to słabe, idźmy gdzie indziej- Krzysiek podszedł i zaczęli się naradzać, co robić.
-Jak wy nic nie wiecie- dałam im się pomartwić i ruszyłam wzdłuż kolejki. -Marcin! Marcin!- Wrzeszczałam na bramkarza, nic nie słyszał, więc zagwizdałam na palcach. -Marcin do cholery!
-Nela!- Odkrzyknął i wpuścił mnie do środka.
-Masz dla mnie moją lożę?- Spytałam uśmiechając się.
-Jasne, wchodźcie. -zaprosił do środka. -To twoi ludzie?- Spoglądał zdziwiony na facetów.
-No-wyszczerzyłam się.
-Co się stało z dobrą zabawą?-Mirek stał na schodach z moim ojcem i wytrzeszczali oczy obczajając parkiet.
-Nie ma co czekać- Wojtek przepchnął ich do przodu i ruszył za kelnerką prowadzącą nas do stolika. Rozłożyliśmy się i wyciągnęłam ich na parkiet, ale byli jeszcze nie wystarczająco rozluźnieni.
-Idziemy do baru-chwyciłam Rafała.
-Tato!-Pociągnął za sobą swojego ojca a za nimi poszła reszta.
-To go-go?-Krzysiek stał za moimi plecami.
-Nie- roześmiał się Tomek-czemu? Mirek płacił już za drinki które zamówiłam.
-Na barze tańczą laski?- Wojtek też wydawał się zdziwiony.
-To tancerki, nie rozbierają się. Każdy może dołączyć- wyjaśniłam im.
-Każdy?- Mój tata był co najmniej zdziwiony.
-No prawie- roześmiałam się. -Ja zawsze dołączam.- Odsunęłam ich od baru bo facet go właśnie dla nas podpalał. Razem z barem zaświeciły im się oczy.
-Do dna!- Wychyliliśmy kolejne shoty razem ze zmieniającą się piosenką.
-To ta piosenka co wiecznie leci w radio!- Wojtek zaczął się nawet nieźle kiwać. -Idziemy potańczyć?- Spytał mnie.
-Znajdź sobie kogoś innego- Tomek wziął mnie w ramiona uśmiechając się szeroko.
-Hej, potańczysz?- Zagadnął dziewczynę przy barze. Wojtek- przedstawił się. Chwilę się wahała i spoglądała na koleżanki, ale jak mój ojciec, Mirek i Krzysiek też się do niego dołączyli, dziewczyny uznały chyba, że w grupie będą bespieczne.
-Jesteś taka seksowna- mój mąż uwodził mnie właśnie tuląc mnie do siebie.
-Przestań- uśmiechnęłam się ciut zawstydzona.
-Świetnie wyglądasz w tych jeansach, masz piękną pupę.
-Zostaw ją, bo Ci pułkownik da- Michał wyrósł za nami w ciągu sekundy. Nawet nie zauważyłam kiedy podszedł. Zaczęliśmy się śmiać.
-Ale wiesz, że to moja żona i nic nie może zrobić?-Tomek obrócił nas bokiem tak, żeby Tata miał dobry widok na nas oboje i zaczął mnie całować. Później wyszczerzeni spojrzeliśmy na tatę a on pokręcił tylko głową też się uśmiechając. -Widzisz, teraz może się wściekać z daleka, mam akt własności- pokazał Michałowi moją dłoń.
-Hej, mógłbym cię poprosić na moment- gdy sączyliśmy piwo stojąc grupką przy barze podszedł do mnie jakiś całkiem elegancki facet.
-Jasne- kiwnęłam głową, choć moja "obstawa" zaraz się za nami obejrzała. -Co mogę dla ciebie zrobić? -Byłam zainteresowana o co może chodzić.
-Za ile kończysz pracę? Dasz radę się może wyrwać na piętnaście minut? Świadczysz usługi w toalecie?
-Słucham?- Teraz to zdębiałam.
-Ile weźmiesz za oral?-Teraz się zrozumieliśmy. Uśmiechnęłam się i powiedziałam.
-Poczekaj, załatwię to z moim opiekunem, nie idź nigdzie- mrugnęłam do niego i podeszłam do taty. -Tatuś ten pan wziął mnie za dziwkę. Chce ci zapłacić za loda którego mam mu zrobić w toalecie. Powiedziałam mu, że jesteś moim opiekunem. -Ojciec najpierw zbladł, później poczerwieniał, a później zzieleniał zamieniając się w Hulka. To nie tak, że nie rozumiem tego gościa, pojęłam po chwili że faktycznie, byłam jedna z grupą sporo starszych facetów w klubie, odstawiona jak na świetną imprezę przytulałam ich, śmiałam się i namawiałam na kolejne drinki, można się było pomylić. Może mogłam mu odpuścić, ale nie zamierzałam siebie darować tego przedstawienia. Tata wstał podszedł do gościa, wyjaśnił mu parę słów wrzeszcząc i wskazując na mnie po czym wymierzył mu taki prawy sierp, że koleś padł jak długi natychmiast. Później został podniesiony do pionu i ocucony. Tata poświecił mu telefonową latarką po oczach i sprawdził reakcję na światło. Koleś musiał być mocno zesrany bo bał się ruszyć jeszcze po tym jak tata się odwrócił i wrócił do piwa.
-Kocham Cię- pocałował mnie w czubek głowy i przytulił.
-Chyba musimy porozmawiać- pojawił się koło nas Marcin ze słuchawką w uchu.
-Nie, nie musimy-Tomek zawsze załatwiał takie sprawy. -Już wychodzimy, żadnych kłopotów nie będzie. Zabieramy rzeczy i nas nie ma.
-Sorry-uśmiechnęłam się pod nosem wychodząc.
Dochodziła 1 a my byliśmy już w drugim klubie, tu podpasywał nam klimat. Pewnie dlatego, że wszyscy byliśmy już całkiem wstawieni. Śpiewaliśmy głośno i skakaliśmy na parkiecie, czasem w parach, czasem po prostu całą grupą. Wirowałam jak wariatka dawno się tak dobrze nie bawiłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz