-Wpadniesz na obiad? Mama o ciebie pytała. -Spytał pojawiając się przy moim biurku.
-Nie wiem kiedy to skończę. -Usiłowałam się wymigać.
-Czy ty czasem nie pracujesz dla nas?- Spytał Bober kręcący się za moimi plecami a Tomek uśmiechnął się patrząc na niego.
Chce nadrobić to co zaniedbałam.
-Idź już- zachęcił mecenas. -Nie ucieknie ci ta praca.
-Ok- zgodziłam się, wiedziałam, że bronienie się nic nie da. -Zebrałam swoje rzeczy i wrzuciłam do torebki. -Daj mi pięć minut- poszłam się przebrać do łazienki. Miałam pracować dłużej i jechać do Beaty, więc wzięłam ciuchy do przebrania dla wygody. Miło było pozbyć się garsonki.
* * *
-Cześć- Uściskałam Panią Agnieszkę.
-Cześć Kochanie, tęskniłam za Tobą- przytulała mnie długo.
-Wiem, prze...
-Nie masz za co- spojrzała na Tomka i dodała. -Nie będę się wtrącać, nie zamierzam, to tylko jego sprawa, ja chciałam cie zobaczyć- znów mnie uściskała.
-Za to cię Kocham- dałam jej buziaka.
-Chodź zjesz coś, przepraszam, ale wyglądasz koszmarnie.
-Powiedz mi o tym- mruknęłam wchodząc do kuchni i zajmując swoje stałe miejsce. Nie wiedziałam o czym rozmawiać, na szczęście pani Agnieszka potrafiła wypełnić moje milczenie swoim mówieniem o klientach i nie musiałam się tym przejmować.
-Nie chcesz się przespać?- Spytała troskliwie widząc że ziewa mi się po raz któryś.
-Chyba pojadę do domu- zapewniłam kiwając głową.
-Nie Skarbie, takiej cię nie puszczę, umarłabym ze wstydu i wyrzutów sumienia.
-Ze wstydu przed moimi rodzicami?- Spytałam uśmiechając się.
-Też, chodź przekimaj się chociaż w gościnnym a później Tomek, albo ja cię odwieziemy.
-Musze do Beaty, obiecałam jej.
-Myślałam, że do szczecina dochodzą takie nowinki techniczne jak telefony komórkowe, ale jeśli nie to skorzystaj z mojego leży w salonie.
-Śmieszne mamusia, serio- burknęłam zaspana.
-Idź- ponagliła mnie.
-Nooo dobra- zgodziłam się. Zadzwoniłam do Bety i odwołałam spotkanie, wzięłam prysznic i położyłam się w naszej sypialni. Tomek był zaskoczony, ale przyjął to z uśmiechem. Siedział przed komputerem gdy wróciłam z pod prysznica, bez słowa wsunęłam się pod kołdrę. Przespałam trzy godziny i obudził mnie trzask. Otworzyłam oczy, Leżał obok i przeglądał akta, zacisnął powieki a jego ręka zastygła. Przechyliłam się przez niego, na ziemi leżała teczka która mu wypadła.
-Przepraszam.
-Spoko. -Ziewnęłam. Miał na nosie okulary korekcyjne, świetnie wyglądał, niesamowicie mi się w nich podobał. -Sugerując się włosem między twoimi palcami to dzięki twojemu głaskaniu spałam tak dobrze.
-Nie chciałem ci przeszkadzać, to tak jakoś odruchowo. -Sięgnął po teczkę, ale byłam szybsza.
-Zostaw to. -Zażądałam -i przytul mnie. -Ułożył się obok i całował mnie czule. Było mi tak dobrze, że kleiły mi się oczy a on nie przestawał, widział jak wiele przyjemności z tego czerpię. Byłam gotowa błagać o więcej gdyby przestał. Przytulona do jego torsu spoglądałam wprost w brązowe oczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz