-Nel, pyta o ciebie jakiś mężczyzna- do biura weszła jedna z naszych starych kelnerek.
-Niewidzialny?
-Nie jestem pewna, sorry. –Miała skruszoną minę.
-Spoko, po prostu nie mam ochoty na połowę z nich dzisiaj patrzeć- wyjaśniłam spokojnie. Po tym idiotycznym numerze jaki mi zrobili wróciłam do domu porządnie się ubrać i ogarnąć po czym wróciłam do pracy.
-Ładnie Ci w tej sukience-uśmiechnęła się do mnie.
-Dzięki- odpowiedziałam tym samym. Rozpuściłam włosy wstając od komputera i wyszłam za bar. –Sylwia, hej- uściskałam dziewczynę Konrada.
-Cześć- wyglądała pięknie, miała na sobie płaszczyk i elegancką sukienkę
-Co to za okazja?- Chciałam wiedzieć.
-Żadna właśnie- wyglądała na zawiedzioną. –Mieliśmy jakąś rezerwację tu niedaleko, ale ktoś z obsługi nawalił i okazało się, że musielibyśmy jakoś cholernie długo czekać na stolik. Więc zgodnie stwierdziliśmy, że przyjdziemy tu, bo lubimy twoje jedzenie. Znajdziesz coś dla nas?
-A gdzie Konrad?
-W toalecie.
-Daj mi dwie minuty- zapewniłam.
-Cześć chłopaki- podeszłam do stolika za przepierzeniem.
-Nela! Jednak jesteś, twoje kelnerki cię pilnują jak oka w głowie. –Jeden z grupy stałych klientów uśmiechnął się szeroko.
-Sorry, miałam dużo papierkowej roboty, ale teraz wynagrodzę wam zaniedbania i zaproszę do baru na kolejkę darmowych drinków- zapewniłam.
-Którą barmankę masz na zmianie? Magdę? Lubimy Magdę.
-A mogę być ja?- Uśmiechnęłam się.
-No toż to zaszczyt- zaczęli się śmiać.
-Zapraszam- wskazałam bar i złapałam kelnerkę za rękę. –Aga, ogarnij proszę szybko ten stolik i posadź tam dwójkę tych gości.
-Twojego Niewidzialnego z dziewczyną?- Spytała.
-Tak, nie daj się Konradowi rządzić i traktuj jego dziewczynę jak księżniczkę, umiesz prawda?
-Oczywiście, jeśli ma Pani ochotę- zaszczebiotała demonstrując swoje umiejętności.
-Moja niewolnica- przybiłam jej piątkę i uśmiechnięte oddaliłyśmy się w swoich kierunkach.
Stałam za barem i zabawiałam swoich klientów gdy zobaczyłam bandę debili w drzwiach razem z moim mężem. Śmiałam się akurat z jakiegoś dowcipu moich już pijanych towarzyszy.
-Masz moment? -Tomek przecisnął się między stołkami.
-Jasne, daj mi sekundę widzimy się w biurze- zapewniłam. –Panowie zostawiam was w sprawnych dłoniach Magdy, bawcie się dobrze- posłałam im szeroki uśmiech.
-Obiecałaś- protestowali.
-Miałaś z nami zostać.
-Przepraszam, nadrobimy to którymś razem, obiecuje.
-Jakiś dostawca?- Spytał jeden z nich z ciekawości.
-Nie, mój mąż- uśmiechnęłam się.
-No to jeszcze gorzej- znów wybuchnęli śmiechem, a ja dostrzegłam, że matoły zmierzają do stolika Konrada i Sylwii.
-Nie ważcie się- stanęłam im na drodze. –Oni mają czas dla siebie. Was nie ma tam uwzględnionych. Konrad dzisiaj myśli w przeciwieństwie do was, nie ważcie się im przerywać, bo każe chłopakom z kuchni was wyprowadzić. Nie żartuję. –Byłam wściekła na nich za ten wybryk.
-Chodź wreszcie do tego biura- Łukasz złapał mnie za ramiona i odwrócił w miejscu.
-Ciskasz się jak ciota, robiliśmy gorsze numery- Paweł przewrócił oczami. Nie widziałam, ale wiedziałam, że to robił.
-Czego chcecie? Ja tu pracuję- warknęłam zakładając ręce na biodrach i przebiegając po nich wzrokiem.
-Chcemy się dogadać bo obraziłaś się jak dziecko-Przemek gapił się na mnie jakbym rzeczywiście to ja robiła awanturę.
-Wyjdźcie, nie mamy o czym dyskutować. –Pokręciłam wściekła głową.
-Nel-zaczął rzeczowo Tomek.
-Jeszcze słowo i możesz iść z nimi- ostrzegłam. –Nie obchodzi mnie co macie do powiedzenia. Jestem wściekła, bo to był najgłupszy pomysł jaki mogliście wymyślić. Zabraliście mnie nagą, bez niczego z domu. Nie szanując zupełnie niczego a już najbardziej…
-tak kumamy byłaś naga- Kasjan przerwał mi niepotrzebnie.
-Nie!- Walnęłam go w splot słoneczny- Miałam na myśli moje zaufanie do was i to że jesteście odpowiedzialnymi ludźmi. Jak zwierzęta, wpadliście do mojego domu i nie pytając o żadne plany i potrzeby upokorzyliście mnie. Wyjdźcie teraz- wskazałam im drzwi. –Nie mam nic więcej do powiedzenia.
-Neluś- Tomek znów próbował.
-Jeśli chcesz ich bronić to zarobisz bardzo bolesnego liścia- przerwałam mu. –Nie mogę uwierzyć, że Ci to nie przeszkadza. Banda kolesi porywa twoją żonę z twojego domu w dodatku nagą a ty przychodzisz robić za mediatora. Wiesz co? Idź już lepiej, bo teraz też mam ochotę dać Ci w twarz- zacisnąłem dłonie w pięści.
-Boże jak ty dram… -Zaczął Kasjan.
-Proszę, usiłuję pracować. Wynoście się. Proszę- zaciskałam szczękę, żeby się nie rozpłakać. Nie miałam siły tłumaczyć dłużej o co mi chodziło.
-Słonko, nie płacz- Tomek dotknął mojego policzka.
-Tomek do cholery, wypad, teraz macie zabrać swoje tyłki i wyjść i to moja ostatnia prośba, nie będę robić cyrków w pracy. –Warczałam żeby nie dać dojść do głosu moim rozbuchanym emocją.
-Ok. –Podniósł dłonie do góry, wiedział, że za późno na mediacje. –Czekamy w domu.
-Nie chcę na nich patrzeć.
-Ok.- zebrali się i wyszli a mi chciało się tylko płakać.
-Wszystko ok.-Aga weszła do biura piętnaście minut później.
-Tak a co?- Zaciskałam dalej szczękę i usiłowałam oddychać głęboko.
-Twoi przyjaciele wychodzą.
-Dziękuję- wstałam i poszłam do nich.
-Widziałam Niewidzialnych czy mi się zdawało?- Spytała Sylwia.
-Nie można zobaczyć Niewidzialnego- uśmiechnęłam się wymigując się od odpowiedzi.
-A serio?- Przyglądał mi się Konrad.
-Kazałam im spadać, żebyś mógł spokojnie uwodzić Sylwię- zapewniłam.
-Dziękuję- przytulił mnie- nie wiem czemu ja robię rezerwacje gdzie indziej jak u ciebie jest idealnie. –Trzymał mnie w ramionach a ja zaczynałam przeciekać.
-Ja też nie wiem- wydawało mi się, że utrzymam się jeszcze w ryzach, ale nie bardzo mi poszło. –Och przepraszam, muszę sobie dać moment, lećcie już- oderwałam się od niego.
-Wszystko ok.? Jesteś roztrzęsiona- Sylwia złapała mnie za rękę i zajrzała mi głęboko w oczy. Usiłowałam ich dłuższą chwilę przekonać że powinni iść cieszyć się wieczorem we dwoje, ale zaciągnęli mnie do swojego stolika i zmusili mnie do opowiedzenia sytuacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz