25 stycznia 2015

Mediacje

-Nel, pyta o ciebie jakiś mężczyzna- do biura weszła jedna z naszych starych kelnerek. 
-Niewidzialny? 
-Nie jestem pewna, sorry. –Miała skruszoną minę. 
-Spoko, po prostu nie mam ochoty na połowę z nich dzisiaj patrzeć- wyjaśniłam spokojnie. Po tym idiotycznym numerze jaki mi zrobili wróciłam do domu porządnie się ubrać i ogarnąć po czym wróciłam do pracy. 
-Ładnie Ci w tej sukience-uśmiechnęła się do mnie. 
-Dzięki- odpowiedziałam tym samym. Rozpuściłam włosy wstając od komputera i wyszłam za bar. –Sylwia, hej- uściskałam dziewczynę Konrada. 
-Cześć- wyglądała pięknie, miała na sobie płaszczyk i elegancką sukienkę 
-Co to za okazja?- Chciałam wiedzieć. 
-Żadna właśnie- wyglądała na zawiedzioną. –Mieliśmy jakąś rezerwację tu niedaleko, ale ktoś z obsługi nawalił i okazało się, że musielibyśmy jakoś cholernie długo czekać na stolik. Więc zgodnie stwierdziliśmy, że przyjdziemy tu, bo lubimy twoje jedzenie. Znajdziesz coś dla nas? 
-A gdzie Konrad? 
-W toalecie. 
-Daj mi dwie minuty- zapewniłam. 

-Cześć chłopaki- podeszłam do stolika za przepierzeniem. 
-Nela! Jednak jesteś, twoje kelnerki cię pilnują jak oka w głowie. –Jeden z grupy stałych klientów uśmiechnął się szeroko. 
-Sorry, miałam dużo papierkowej roboty, ale teraz wynagrodzę wam zaniedbania i zaproszę do baru na kolejkę darmowych drinków- zapewniłam. 
-Którą barmankę masz na zmianie? Magdę? Lubimy Magdę. 
-A mogę być ja?- Uśmiechnęłam się. 
-No toż to zaszczyt- zaczęli się śmiać. 
-Zapraszam- wskazałam bar i złapałam kelnerkę za rękę. –Aga, ogarnij proszę szybko ten stolik i posadź tam dwójkę tych gości. 
-Twojego Niewidzialnego z dziewczyną?- Spytała. 
-Tak, nie daj się Konradowi rządzić i traktuj jego dziewczynę jak księżniczkę, umiesz prawda? 
-Oczywiście, jeśli ma Pani ochotę- zaszczebiotała demonstrując swoje umiejętności. 
-Moja niewolnica- przybiłam jej piątkę i uśmiechnięte oddaliłyśmy się w swoich kierunkach. 

Stałam za barem i zabawiałam swoich klientów gdy zobaczyłam bandę debili w drzwiach razem z moim mężem. Śmiałam się akurat z jakiegoś dowcipu moich już pijanych towarzyszy. 
-Masz moment? -Tomek przecisnął się między stołkami. 
-Jasne, daj mi sekundę widzimy się w biurze- zapewniłam. –Panowie zostawiam was w sprawnych dłoniach Magdy, bawcie się dobrze- posłałam im szeroki uśmiech. 
-Obiecałaś- protestowali. 
-Miałaś z nami zostać. 
-Przepraszam, nadrobimy to którymś razem, obiecuje. 
-Jakiś dostawca?- Spytał jeden z nich z ciekawości. 
-Nie, mój mąż- uśmiechnęłam się. 
-No to jeszcze gorzej- znów wybuchnęli śmiechem, a ja dostrzegłam, że matoły zmierzają do stolika Konrada i Sylwii. 
-Nie ważcie się- stanęłam im na drodze. –Oni mają czas dla siebie. Was nie ma tam uwzględnionych. Konrad dzisiaj myśli w przeciwieństwie do was, nie ważcie się im przerywać, bo każe chłopakom z kuchni was wyprowadzić. Nie żartuję. –Byłam wściekła na nich za ten wybryk. 
-Chodź wreszcie do tego biura- Łukasz złapał mnie za ramiona i odwrócił w miejscu. 
-Ciskasz się jak ciota, robiliśmy gorsze numery- Paweł przewrócił oczami. Nie widziałam, ale wiedziałam, że to robił. 
-Czego chcecie? Ja tu pracuję- warknęłam zakładając ręce na biodrach i przebiegając po nich wzrokiem. 
-Chcemy się dogadać bo obraziłaś się jak dziecko-Przemek gapił się na mnie jakbym rzeczywiście to ja robiła awanturę. 
-Wyjdźcie, nie mamy o czym dyskutować. –Pokręciłam wściekła głową. 
-Nel-zaczął rzeczowo Tomek. 
-Jeszcze słowo i możesz iść z nimi- ostrzegłam. –Nie obchodzi mnie co macie do powiedzenia. Jestem wściekła, bo to był najgłupszy pomysł jaki mogliście wymyślić. Zabraliście mnie nagą, bez niczego z domu. Nie szanując zupełnie niczego a już najbardziej… 
-tak kumamy byłaś naga- Kasjan przerwał mi niepotrzebnie. 
-Nie!- Walnęłam go w splot słoneczny- Miałam na myśli moje zaufanie do was i to że jesteście odpowiedzialnymi ludźmi. Jak zwierzęta, wpadliście do mojego domu i nie pytając o żadne plany i potrzeby upokorzyliście mnie. Wyjdźcie teraz- wskazałam im drzwi. –Nie mam nic więcej do powiedzenia. 
-Neluś- Tomek znów próbował. 
-Jeśli chcesz ich bronić to zarobisz bardzo bolesnego liścia- przerwałam mu. –Nie mogę uwierzyć, że Ci to nie przeszkadza. Banda kolesi porywa twoją żonę z twojego domu w dodatku nagą a ty przychodzisz robić za mediatora. Wiesz co? Idź już lepiej, bo teraz też mam ochotę dać Ci w twarz- zacisnąłem dłonie w pięści. 
-Boże jak ty dram… -Zaczął Kasjan. 
-Proszę, usiłuję pracować. Wynoście się. Proszę- zaciskałam szczękę, żeby się nie rozpłakać. Nie miałam siły tłumaczyć dłużej o co mi chodziło. 
-Słonko, nie płacz- Tomek dotknął mojego policzka. 
-Tomek do cholery, wypad, teraz macie zabrać swoje tyłki i wyjść i to moja ostatnia prośba, nie będę robić cyrków w pracy. –Warczałam żeby nie dać dojść do głosu moim rozbuchanym emocją. 
-Ok. –Podniósł dłonie do góry, wiedział, że za późno na mediacje. –Czekamy w domu. 
-Nie chcę na nich patrzeć. 
-Ok.- zebrali się i wyszli a mi chciało się tylko płakać. 

-Wszystko ok.-Aga weszła do biura piętnaście minut później. 
-Tak a co?- Zaciskałam dalej szczękę i usiłowałam oddychać głęboko. 
-Twoi przyjaciele wychodzą. 
-Dziękuję- wstałam i poszłam do nich. 
-Widziałam Niewidzialnych czy mi się zdawało?- Spytała Sylwia. 
-Nie można zobaczyć Niewidzialnego- uśmiechnęłam się wymigując się od odpowiedzi. 
-A serio?- Przyglądał mi się Konrad. 
-Kazałam im spadać, żebyś mógł spokojnie uwodzić Sylwię- zapewniłam. 
-Dziękuję- przytulił mnie- nie wiem czemu ja robię rezerwacje gdzie indziej jak u ciebie jest idealnie. –Trzymał mnie w ramionach a ja zaczynałam przeciekać. 
-Ja też nie wiem- wydawało mi się, że utrzymam się jeszcze w ryzach, ale nie bardzo mi poszło. –Och przepraszam, muszę sobie dać moment, lećcie już- oderwałam się od niego. 
-Wszystko ok.? Jesteś roztrzęsiona- Sylwia złapała mnie za rękę i zajrzała mi głęboko w oczy. Usiłowałam ich dłuższą chwilę przekonać że powinni iść cieszyć się wieczorem we dwoje, ale zaciągnęli mnie do swojego stolika i zmusili mnie do opowiedzenia sytuacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz