24 stycznia 2015

Miły nieznajomy.

Mocny rock rozrywał mi bębenki, MP3 umilała albo obrzydzała podróż moim sąsiadom w promieniu jakichś trzech metrów, ale olewałam ich. Robiło się ich coraz mniej. Konrad siedział w przedziale i jadł prowiant zrobiony przez Patkę. Poprawiłam okulary i otworzyłam okno. Wiatr szarpał moje włosy, zdjęłam wiszące kolczyki w obawie, że spadną. Wsunęłam je do kieszeni. Wystawiłam twarz na działanie wiatru, przyszedł mi do głowy pies wychylający się przez samochodowe okno, ale olałam to, powietrze szarpało moja buzią, nos się trochę odginał a z pod zsuniętych okularów szarpały się rzęsy zamkniętych oczu. Było tak przyjemnie. Bezgłośnie poruszam ustami razem z wokalistą. Gdybym się nie opanowała to pewnie szarpałabym i struny gitary. Obok mnie coś upadło, poczułam, że podłoga się zatrzęsła. Otworzyłam oczy i odgarnęłam włosy. Przed trzydziestką, dobrze zbudowany, nie umięśniony, ale z szerokimi ramionami. Jeansy i koszula w kartkę. Całkiem nieźle, brązowe włosy ścięte na krótkiego jeża i zielone oczy. Rzucił najwyraźniej torbę moro która stała u jego stóp na korytarzu pociągu którym jechałam. Rzuciłam na niego okiem. 
-Jedziecie do jednostki żołnierzu?-Spytałam wyjmując słuchawki. 
-Tak jest pani generał. -Kiwnął głową. 
-Pułkownik wystarczy. -Dodałam jakby miał mnie znać, albo po tym zdaniu zorientować się, że jestem córką pułkownika. -Pociąg ma całkowitą rezerwację miejsc, czemu to stoisz?- Rzuciłam okiem na przedział w którym prawdopodobnie siedzieli jego koledzy z jednostki. 
-Wietrzę się. 
-Bagaż też?- Schylił się otworzył przedział i rzucił torbę na półkę. 
-Nie, jaki bagaż? 
-Po co ja z tobą rozmawiam- włożyłam słuchawki i okulary, wracając do czochrania się powietrzem. Uchyliłam powieki, ciągle tam stał i nie zrażając się moimi słuchawkami, mówił coś do mnie. Parsknięciem śmiechem, ale nie przestałam słuchać muzyki. Sięgnął do mojego ucha, zdążył tylko odgarnąć włosy bo złapałam go szybko za rękę robiąc krok w tył i wykręciłam nadgarstek. 
-Musicie się jeszcze dużo nauczyć żołnierzu, kiepskim się było z walki wręcz co? Combat kuleje. 
-Sporo wiesz, to jak scenariusz pornola, może jeszcze będziesz naszym szkoleniowcem w jednostce? 
-Nie, ale w gębę możesz dostać za fantazje. -Oznajmiłam lodowato. Z przedziału wyszedł Konard i objął mnie w pasie. 
-Jak tam? Przewietrzyłaś się?- Pilnował mnie, wiedziałam. 
-A ty też chcesz dostać?- Warknęłam na niego. -Nie potrzebuję nikogo do pilnowania. Jak widać radzę sobie świetnie. -Fuknęłam. 
-Też cię kocham- uśmiechnął się łagodnie. -Nie pilnuje cię, upewniam się czy wszystko ok. Bijesz się, może potrzebujesz pomocy. 
-To co ja potrzebuje to moja sprawa ty nie możesz mi tego dać- przewróciłam oczami. -Jesteśmy przyjaciółmi, co mnie odrobinę blokuje. 
-Ja nie jestem twoim przyjacielem. -Odezwał się żołnierz. 
-Zamknij się- warknęliśmy razem i rozbawieni spojrzeliśmy na siebie. -Idź sobie posiedź niedługo wrócę. -Zapewniłam. Posłuchał. 

Wiedziałam jednak, że i tak będzie mnie obserwował, dlatego bezczelnie zagadywałam żołnierza uśmiechając się i śmiejąc z jego dowcipów. W sumie był całkiem przystępny, więc mogłam spokojnie, poklepać go po ramieniu, albo pogłaskać po ręce, nie wywołując w nim żadnych obronnych odruchów. Konrad był wściekły, widziałam to po sposobie w jaki nas ignorował. Po godzinie zdecydowałam się do niego wrócić. Usiadłam przy oknie, przeganiając go na miejsce obok i spojrzałam mu w oczy. 
-Co ty robisz?- Spytał spokojnie, choć wewnątrz aż kipiał. 
-Co cię to obchodzi?- Napadłam na niego. -Nie robię nic złego i nie kryje się z tym, że z nim rozmawiałam. Jestem szczera i nie podrywam go więc zajmij się sobą. -Syczałam przez zaciśnięte zęby. -To nie ja tu jestem nie fair. 
-Myślisz, że Tomkowi to by się spodobało. 
-A mi się podobało? -Warknęłam- w przeciwieństwie do niego ja nie robię niczego bez jego wiedzy, akurat pytał przed chwilą co robię, więc mu powiedziałam. Poza tym, on ma o wiele większą tolerancję na mężczyzn wokół mnie niż wy wszyscy. - Schowałam się za książką i włożyłam słuchawki do uszu, mimo, że bateria mi się wyładowała, słuchawki zniechęcały wszystkich do odzywania się do mnie a to znowu ułatwiało mi życie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz