-Dzieciaki, pomyślcie o tym- siedzieliśmy w naszym salonie z naszymi rodzicami, czekaliśmy na Niewidzialnych z moim urodzinowym tortem, dochodziła 13.
-Mamo, przecież my chcemy wziąć ślub, czemu nas tak wałkujecie? -Tomek zwrócił się do Pani Agnieszki.
-Bo nie podejmujecie żadnych działań- oznajmił mój ojciec- ociągasz się Hartman. Zacznę się zastanawiać czy faktycznie chcesz moją córkę za żonę.
-Tato- warknęłam- posuwasz się za daleko, ostrzegam, ścisnęłam rękę Tomka i dodałam- nie słuchaj ich. Zrobimy to tylko i wyłącznie kiedy my będziemy chcieli. To nasz ślub.
-Kochanie, my po prostu chcemy wiedzieć, warto zacząć planować, czasem na miejsca trzeba długo czekać Marek z Olą czekali ponad rok na zamek.
-Wy jesteście już zaręczeni od dwóch lat, czas coś z tym zrobić. -Cisnęła Pani Agnieszka, popatrzyliśmy na siebie. Tomek pogładził moje włosy i uśmiechnął się.
-Zrobię co zechcesz, chcesz wziąć ślub choćby jutro, proszę. Za 20 lat, nie ma problemu, tylko bądź ze mną.
-Tomasz- zamruczałam wtulając się z jego ramię i spuszczając wzrok na nasze splecione ręce. Na moim palcu lśnił pierścionek zaręczynowy- jesteś wspaniały- musnęłam jego szyję.
-To co ustalamy?- Tata chciał konkretów gdy akurat zadzwonił domofon. Otworzyłam drzwi ale Niewidzialni biegli już po schodach, więc udawałam że nie słyszę taty.
-Cześć- wpadłam w ramiona Młodego- sto lat, sto lat- zaczęli śpiewać jeszcze zanim wszyscy weszli, stali w grubych kurtkach i nie zastanawiali się czy sąsiadom ich ryki przeszkadzają.
-Ale jesteś stara!- roześmiała się Kleo ściskając mnie jak najmocniej potrafiła.
-Co to za miny?- Roxie- spojrzała na rodziców szepcząc do mojego ucha.
-Chcą żebyśmy wzięli ślub- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-A wy nie chcecie?- Zdziwił się Kasjan- przecież ostatnio tyle o tym mówiliście.
-Chcemy brunet, ale nie mamy jeszcze wystarczająco kasy.
-No to teraz już kumam -odezwał się głośno mój ojciec- Dorota, Aga, bawcie się dobrze. To nie kryzys, oni chcą być SAMODZIELNI. Umywam ręce, Wy sobie poużywajcie. Ja wykładam kasę, nie wykastrujesz mnie mała babyjago, to mój obowiązek- tata trzymał mnie za ramiona. - Adam też chciał to zrobić, mamy na Was kasę, ani słowa. -Burknął gdy Tomek otworzył usta. -Sto lat- uściskał mnie.
-Tato!- Tomka dopadała frustracja. -Co ty gadasz? To nasz ślub. Więc czemu chcecie decydować za nas?
-Bo tak to zaplanowaliśmy z twoim ojcem, więc zamknij dziób i przytul tatę z wdzięcznością.
-Teraz to nam się wyjaśnisz. -Złapałam tatę za przegub i pociągnęłam do sypialni, tomek szedł za nami.
-Zanim Adam umarł postanowiliśmy o Was zadbać, wiedzieliśmy że coś się kroi- widać po tych waszych mętnych oczach jak na siebie patrzycie.
-Czemu mama tego nie załatwiła?- Szatyn marszczył brwi słuchając taty.
-Bo to ja nie mam uczuć- tata warknął i spojrzał na nas z wyrzutem- twoja matka nie miała głowy na to bo Adam umierał. Ja zająłem się formalnościami bo mnie o to prosił.
-Tato- wstałam i podeszłam do niego bo widać było że jest poruszony.
-Nie bierz mnie pod włos. -Powstrzymał mnie. -Wasz ojciec chciał żebyście mieli świetny ślub, taki o jakim opowiadała mu Nela. Teraz macie się ogarnąć podać matką datę i dać im się dobrze bawić. -Wyszedł wzburzony.
-Załatwione- usłyszeliśmy tylko zanim trzasnęły drzwi wejściowe od mieszkania.
Widziałam z okna jak mama idzie za nim. jak go przytula i uspokaja.
-Czuje się jak prostak i to niewdzięczny- Tom patrzył na to samo.
-Nie mazgaj się! Chodź na górę tato!- Krzyknęłam. -Nic nie wiedzieliśmy, nie wiń siebie, musimy z nim jeszcze pogadać.
-Bierzemy ślub?- Wyszeptał mi do ucha.
-Bierzemy ślub!- Rzuciłam mu się na szyję. -Będę Panią Hartman. -Super, nareszcie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz