-Tato, to o co w końcu chodzi z tym wkładem?- Spytałam siedząc z tatą przy barku. Spojrzał na mnie jak tylko tata może patrzeć na córkę przyznającą się do błędu.
-Przeprosiny przyjęte- oznajmił i pociągnął łyk piwa. Siedzieliśmy przy barku, Niewidzialni zawładnęli podłogą w naszym małym salonie i grali w twistera. Tomek stał na wprost nas i czekał na wiadomość od własnego ojca. Było widać że się niecierpliwi. -Prosił mnie o to tydzień przed śmiercią, zadzwonił wyjaśnił że napisał do mnie list i że wszystko w nim znajdę, powiedział gdzie mam czego szukać i wypisał mi wszystkie potrzebne pełnomocnictwa. Miał wszystko załatwione gdy odebrałem polecony, wtedy kiedy byłaś w Krakowie. Wypełniłem jego ostatnią wolę, do pewnego stopnia, teraz czekam tylko aż weźmiecie ślub.
-Tata zostawił jeszcze jakieś instrukcje?- Dopytał szatyn.
-Nie chciał Cię informować, nie prosił o to, nie powiem Ci nic. Weźcie ślub to się dowiecie- uśmiechnął się zadowolony. Wiedział jak ciekawi jesteśmy.
-Wiesz, że nie dlatego się decydujemy- przykleiłam się do jego ramienia.
-Wiem, kochasz go, ja to akceptuje bo to porządny facet i zawsze może u mnie liczyć na ojcowską radę- uśmiechnął się do mnie. -Jego ojciec też bardzo Cię kochał Księżniczko, był zachwycony Tobą i Tomkiem razem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz