-Nie, idźmy na coś innego. -Paweł nie bardzo miał ochotę na musical.
-Proszę przecież Niewidzialny wieczór...
-To nie męskie spotkanie, wiem. To triumf przyjaźni! Tak jak mówisz zawsze wiemy.- Przerwał mi brunet.
-Proszę?- Próbowałam ostatni raz choć czułam, że humory chłopaków już się zmieniają, prawdopodobnie moja szansa właśnie uciekała. Spoglądali po sobie ustalając coś z najbardziej niemy z niemych sposobów. Leżałam z głową na kolanach Młodego i gapiłam się na mojego przyszłego męża siedzącego tuż obok swojego najlepszego przyjaciela.
Poszliśmy, nikt chyba nie żałował.
-Dziwne, że nie śpiewacie- rechotał Piotr.
-Borat dał radę- dodał Kasjan gdy wychodziliśmy z Multikina.
-Co teraz?- Chciał wiedzieć Tomek.
-Piżama party!- Rzuciłam mu się na szyję. Chwycił moją nogę pod kolanem i podciągnął, więc odjęłam go nogami w pasie i całowałam jak zaczarowana. Nasze języki spierały się ze sobą, wargi muskały się zaciekle a my braliśmy głębokie wdechy.
-Wykorzystam Cię rano- szepnął mi do ucha i postawił mnie na ziemi, przyparta do auta gapiłam się w jego oczy jak zaczarowana. -Ogarnij się-klepnął mnie jeszcze i otworzył drzwi.
-Jedziemy na rynek balować jak kawalerzy!-Oznajmił nam Młody.
-Konrad, prowadzisz- Tomek rozsiadł się obok mnie.
-Nie macać się tylko z tyłu.
-Nie patrz w lusterko, będziemy uprawiać seks. -Odpowiedział mu Tomek. Rozśmiał się radośnie spoglądając na przyjaciela.
Bawiliśmy się świetnie, balowaliśmy pół nocy a później pieszo wróciliśmy do domu, załapując mandaty za przechodzenie przez ulicę w niedozwolonym miejscu (przez środek ronda). Cud, że nie za pijaństwo. Robiliśmy Francuską rewolucję w Krakowie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz