Wsiadłam do samochodu, właśnie wracałam z pracy, dostałam sms-a od Przemka, ucieszyłam się bo dawno nie dawał znać.
"Co robisz?"
-Niewiele -pomyślałam, ale może to dobry początek.
-"Wracam z pracy do siebie, a ty?"- Pozostałam przy krótkiej formie. Nie odpisał, byłam zawiedziona, liczyłam na coś więcej, no ale może jest zajęty w końcu pracuje.
Z głową pełną planów na sprzątanie i gotowanie obiadu szłam po schodach do swojego mieszkania.
-Hej! Co tam?- Przywitał mnie entuzjastycznie sąsiad.
-Wracam z pracy a ty? Miałeś jechać do rodziców.
-Jadę jutro. Iść z Tobą na górę? Tam jakiś psychol od godziny siedzi- szepnął.
-CO?- Zaśmiałam się rozbawiona.
-Jakiś koleś siedzi pod twoimi drzwiami.
-Nie mów!- Puściłam się biegiem na górę- O BOŻE! PRZEMEK! TAK SIĘ CIESZĘ!- Rzuciłam mu się na szyję. -Co ty tu robisz? na długo przyjechałeś? Długo czekasz? Zostaniesz? Jesteś głodny?
-Dobrze, że jesteś. -Ścisnął mnie mocno trzymając w ramionach.
-To nie wróży nic dobrego co?- Odchyliłam się chwytając jego ramion- coś się stało?
-Zaraz ci opowiem.
-Ok, chodźmy.
-Znaczy, że w porządku?- Spytał sąsiad stojący na schodach.
-Jasne, ale dzięki za troskę- uśmiechnęłam się do niego. -To miłe, że tak o mnie dbasz.
-W końcu jesteś smarkata i mieszkasz sama- wyszczerzył się i poszedł na dół.
-Policzymy się jeszcze- krzyknęłam za nim.
-Chcesz wziąć prysznic?- Spytałam spoglądając na Przemka stawiającego torbę przy szafie.
-No, trochę śmierdzę.
-Nie aż tak bardzo- pokręciłam głową uśmiechając się. -Dam ci ręcznik.
-Dzięki, fajne to mieszkanie, na zdjęciach wygląda na mniejsze.
-To wszystko zabiegi Pani Agnieszki, lustra, kolory, wszystko optycznie powiększa.
-Nasze zdjęcia!- Wskazał ścianę z czterdziestoma nieuporządkowanymi ramkami.
-A myślałeś, że ciebie zabraknie? oczywiście, że tam jesteś. -Musnęłam delikatnie jego policzek. Uśmiechnął się obejmując mnie ramieniem i uśmiechając się. -Jesteś dziwny, idź się wykąp, mamy do pogadania- oznajmiłam rzeczowo.
-Ok, już idę, służbistko.-Zdążyłam zrobić nam mojito do picia a on już był wykąpany.
-Daj mi tylko sekundę, tam masz picie- wskazałam mu stolik na balkonie.
-Mała alkoholiczko, kto cię nauczył robić takie drinki?
-Kuba był na kursie barmańskim- wyszczerzyłam się- za sekundę jestem.
-Ok, czekam.
Siedział na balkonie w jasnych lnianych spodniach i białej koszulce popijał drinka i patrzył na ulicę. Był jakiś taki nieobecny, popołudniowe słońce grzało jego twarz, lekko zarośnięty z wilgotnymi włosami, wyglądał powalająco, można by się było w nim zakochać.
-Ok, mów co się dzieje- objęłam go za szyję stając za jego krzesłem i pocałował policzek. -Martwisz mnie.
-Chyba narobiłem sobie problemów. Zakochałem się.
Przegadaliśmy cały wieczór, pół nocy i ledwo wstałam do pracy, ale jakoś się udało. Mam nadzieję, że uda mi się zabrać Przemka do jednego kawałka, choć będzie ciężko, dobrze, że ma urlop i mogę go u siebie zatrzymać na dłużej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz