23 stycznia 2015

Nieznajoma

Czekał na mnie przy drzwiach, wyszłam z kancelarii i ruszyłam w stronę rynku, wiedziałam, że za mną idzie, byłam pewna choć nie słyszałam jego kroków. W tłumie turystów i tak nie byłabym zdolna wyłapać tego dźwięku. Słońce grzało prosto w moje plecy, zsunęłam z ramion żakiet, sukienka miała spore wycięcie z tyłu więc teraz było o wiele przyjemniej, gdyby tylko jakiś wiatr, potarłam dłonią kark i zatrzymałam się przy stoisku z lodami. Śmiałam się w duchu widząc kątem oka jak staje w bramie po przeciwnej stronie uliczki. 
-Trzy gałki śmietankowych i sorbet malinowy i porzeczkowy. Oba w słodkim wafelku. 
-Zje Pani oba?- Zaśmiał się starszy Pan za ladą. Poczułam dłoń na biodrze, pocałował delikatnie mój kark i uśmiechnął się gdy spojrzałam mu w oczy. 
-Chyba nie, znalazła się moja zguba. -Rzuciłam tylko okiem na mężczyznę któremu wcześniej płaciłam i przytuliłam się do szatyna. 
-Czemu się skradasz? 
-Później ci wyjaśnię- przygarnął mnie do siebie. -Skąd wiedziałaś, ze śmietankowe?- Spytał ruszając dalej. 
-Zawsze wiem jak ci sprawić przyjemność- podniosłam głowę spoglądając na niego. Zaśmiał się rozbawiony. 


-To co powiesz mi czemu się skradałeś?- Siedzieliśmy w ogródku restauracji cioci i jedliśmy późny obiad. 
-Nie. 
-Niby dlaczego? 
-Bo to głupie. 
-Co jest głupie? 
-Takie tłumaczenie. 
-Ej! Obiecałeś. 
-Nie powiedziałem "obiecuje"- droczył się ze mną jak zwykle, podobno jak się oburzałam byłam słodka, choć świadomość tego że robi to specjalnie, sprawiała, że oburzałam się jeszcze bardziej. 
Nie odezwałam się, specjalnie, jadłam dalej ignorując go jak tylko umiałam najlepiej. 
-Jak idę za tobą, tak jakbyśmy się nie znali, to zachowujesz się inaczej, każdy gest jest przemyślany, świadomie poprawiasz włosy, głaszczesz kark i rzucasz ukradkowe spojrzenia. 
-Coś jak flirt. Tylko nieznajomych? 
-Mniej więcej. 
-Nela.-Wyciągnęłam do niego rękę. 
-Tomek- pocałował moją dłoń przedstawiając mi się. 
-Hehehe- jesteśmy nienormalni- podsumowałam. 
-Możliwe- przyznał mi rację. 
-Nie patrz tak na mnie. 
-Jak? 
-Jak starszy i mądrzejszy. 
-Jestem starszy i mądrzejszy. 
-Chciałbyś. 
-Nie będę się z Tobą kłócił dziewczynko. 
-No co ty? Nie?- Zrobiłam zawiedzioną minę. 
-Chcesz to ci zrobię awanturę- uśmiechnął się promiennie. 
-Super, ale to już w mieszkaniu. -Rzuciłam serwetkę na stół i poszliśmy się pożegnać z ciocią. 

Stanęłam na palcach i zamknęłam oczy, samo czekanie było podniecające, oparłam ręce na jego biodrach. Wiedziałam, że pochyla się nade mną i specjalnie każe mi czekać, nie zamierzałam protestować. Otaczał mnie zapach jego perfum, naszła mnie już ochota otworzenia oczu, ale nie chciałam psuć jego planów. Czubkiem nosa potarł moje ucho i przelotnie musnął je ustami, wyrwało mi się ciche westchnienie. Jego dłonie powędrowały do zapięcia mojej sukienki, sądziłam, że chce ją ze mnie zdjąć ale tylko dotknął palcami mojego karku. 
-Serce ci wali jak szalone- szepnął. Uśmiechnęłam się tylko, dobrze wiedział, że zawsze tak szybko bije gdy jesteśmy ze sobą blisko. 
-To dlatego, że nigdy nie robiłam tego z nieznajomym- teraz to on się uśmiechnął, nie widziałam tego, ale byłam pewna. Zdecydowanie mnie do siebie przyciągnął i pocałował, długo i czule, oszalałam, byłam w swoim niebie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz