Siedziałam w salonie w domu rodzinnym, na parapecie jak zawsze i piłam ciepłe kakao. Ubrana w szlafrok i jeszcze nie ogarnięta. Po całym mieszkaniu grasowali różni ludzie, głównie rodzina, ale nie miałam ochoty z nimi gadać więc schowałam się za zasłoną. Myślałam o swoich sprawach, o tym co się teraz dzieje w moim życiu. Przyszedł mi na myśl poranek gdy obudziłam się w ramionach Tomka, zupełnie odpłynęłam myślami.
Wstawał słoneczny dzień a my leżeliśmy w tym niewygodnym łóżku w akademiku, nie przeszkadzało nam to jednak, obok leżał Tomek i obejmował mnie w pasie, czułam się odrobinę skrępowana jego obecnością, nie byłam pewna czy wyglądam w miarę ok i czy nie chrapał w nocy. Z perspektywy czasu wydaje mi się to zabawne, ale w końcu każdy by się chyba denerwował za pierwszym razem. Patrzyłam jak leży z zamkniętymi oczami, wyglądał świetnie, jak zawsze, uśmiechnęłam się sama do siebie, byłam taka szczęśliwa. Skosiłam się i pocałowałam go delikatnie, powoli pochyliłam się i musnęłam jego usta, niby niewiele, ale sprawiło mi sporo przyjemności. Nie udało mi się jednak zrobić tego tak delikatnie, żeby Tomek się nie obudził, otworzył oczy, poczułam jak mocno jego ręka zaciska się wokół mojej talii, przyciągnął mnie do siebie stanowczo i zaczął całować, odpływałam za sprawą jego ust, czułam motylki i między muśnięciami nie mogłam powstrzymać się od szerokich uśmiechów. Chciałam krzyczeć z radości.
Pamiętam tez gorączkowe zbieranie się do domu, żeby tylko zdążyć na czas, żeby mam się nie złościła i nie nabrała uprzedzeń do Tomka.
-Nellusia, tu jesteś- nakrył mnie świeżo upieczony mąż.
-Jak tam mój ustatkowany brat?- Uśmiechnęłam się odganiając wspomnienia.
-Jak tam moja kryzysowa narzeczona?
-Nie jestem niczyja narzeczoną- oparłam głowę na jego ramieniu, stał wystarczająco blisko.
-Czytałem bloga.
-No i co?
-Pisza, żebyś walczyła.
-Nie znają sytuacji.
-Masz rację, ja znam i uważam, że powinnaś dać mu spokój, sam zrozumie, albo przestać się katować i powiedzieć "żegnaj".
-Wydaje ci się to takie proste?
-Myślisz, że jest jakaś Nela bez Tomka?
-Lubię Tomka, to fajny facet, ale nie sądzisz, że przesadził tym razem?
-Czy ty czasem nie przesadzałeś? Ja nie przesadzałam?
-No ty to jesteś akurat wielka winowajczynią, zawsze masz się za taką choć najmniej błędów popełniasz właśnie ty. Przywiązujesz się jak szczeniaczek do ludzi i zawsze chcesz być dla nich dobra. Nie można wiecznie brać winy na siebie. Daj mu w gębę, może ci ulży a później daj w gębę jej, złap Hartmana za chabety zaprowadź do domu i opierdzielaj aż ci nie ulży a jak już poczujesz ulgę to się do niego dobierz i będzie po sprawie.
-Marek...-zaczęłam zniecierpliwiona.
-Co nie posłuchasz brata? To ja tu mam zonę a nie ty moje metody są skuteczne. Źle wylądowałem?
-Ty nie ale nad Olą to się muszę zastanowić- ucałowałam jego policzek.
-Zabawne. -Zaśmiał się obejmując mnie ramieniem. Zeszłam z parapetu i poszliśmy na śniadanie.
-Nie ma jeszcze twojej żony- zauważyłam, stół był pełen jedzenia i brakowało już wolnych krzeseł.
-Jeszcze śpi- uśmiechnął się do mnie.
-No nie widzie się, tez bym pewnie była zmęczona- wyszczerzyłam się.
-Ty mały świntuchu- szepnął mi do ucha.
-Hehe.
-Daj znać jak będziesz potrzebować mojego wsparcia.
-Łapy precz, jesteś żonaty- oburzony Przemek odepchnął Marka i wziął mnie na kolana. -Nie ma miejsca chętnie cię ugoszczę- oznajmił zadowolony przyjaciel.
-Nel, a gdzie Tomek?- Spytała jedna z ciotek.
-Tomek teraz zajmuje się kancelarią swojego taty, ma bardzo dużo obowiązków- wyjaśnił szybko Przemek.
-Ale zobaczymy go jeszcze? To taki uroczy chłopak.
-Darek, ty już mam nadzieję zbierasz na następny ślub- kolejna 'urocza" ciocia spojrzała na tatę.
-Żeby być mężem mojej córki trzeba się postarać, ja mam wysokie kryteria.
-Zawsze go lubiłeś- walczyła ciotka numer jeden.
-To nie jest dobry temat do śniadania, córeczka tatusia ma jeszcze czas.
-ja miałam dwadzieścia lat jak wyszłam za mąż- ripostowała ciocia numer dwa. Po minie taty widziałam, ze ma ochotę dodać "i 32 jak zostałaś wdową", ale powstrzymywał się z całej siły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz