23 stycznia 2015

Ślub Marka

Powoli zaczynało świtać. Goście rozchodzili się do spania, parkiet pustoszał zostawały już tylko, co wytrwalsze pary. Stoły świeciły pustkami, przy jednym spał kuzyn Oli, którego już dwa razy usiłowałam wyprowadzić do pokoju, ale nie miał zamiaru kończyć imprezy. Tomek oczywiście pojawił się i na wieczorze kawalerskim Marka i na ślubie, ale zginał mi z oczu tuż po oczepinach i do tej pory go nie widziałam. Obrałam sobie za cel sprawdzenie się w roli świadka i nie zamierzałam nic spieprzyć mojemu szczęśliwemu bratu swoim podłym nastrojem. Uśmiechałam się i tańczyłam całą noc. Świadek był fajnym facetem więc nie było trudno okazywać mu sympatii, razem staraliśmy się wywiązywać ze swoich obowiązków, przy okazji gdy zauważył, że odpływam myślami starał się mnie pocieszyć co uznałam za urocze i nie zapomniałam go o tym poinformować. Zawsze obok był też Przemek, Niewidzialni przewijali się w różnych zestawieniach. Kilka razy próbowali poruszać drażliwy temat, ale ostrzegałam ich, że nie dam spieprzyć Markowi tego dnia i mają się zamknąć póki jeszcze jestem w stanie znieść tą ich zmowę. 
-Słuchaj brunet- warczałam przez zaciśnięte zęby broniąc się przed płaczem- jak jeszcze raz spróbujesz zahaczyć o temat to pożałujesz. To jest dzień Marak i Oli, nie zamierzam nic tu zepsuć, daj mi spokój. Nie będę z Tobą na ten temat rozmawiać, to nie ty ze mną jesteś, więc daruj, ale mam swoje obowiązki. –Uśmiechnęłam się do niego tym teatralnym uśmiechem, którego używałam przez cały dzień i dodałam- baw się dobrze- radosnym głosem. 
-Nie, czekaj- chciał mnie zatrzymać, ale dołączył do nas tata. 
-Kasjan, pozwól jej iść- powiedział delikatnie. Nie było w tym ani odrobiny rozkazu, albo złości, bardziej brzmiało to jak prośba. Podeszłam do bruneta i pocałowałam jego policzek. 
-Tym razem musimy to załatwić sami brunet- szepnęłam. –Dzięki tato- spojrzałam na ojca wracając do środka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz