W pracy na razie luz, ale przegotowujemy się na większy chaos i spęd ludzi, więc przyjmujemy nowych pracowników. Dziwni ludzie... jak zaczynacie gdzieś i jesteście nowi, to staracie się poznać ludzi i raczej wszystkim się przedstawiacie uśmiechając się, żeby zrobić dobre wrażenie, czy patrzycie na wszystkich nachalnie i się nie odzywacie? Ja zawsze wybieram pierwszy wariant, ale nam trafili się DZIWNI pracownicy, serio, takie patrzenie nie przysparza nikomu sympati.
Życie prywatne? Czy może być lepiej?
-Może pójdziemy na randkę?- Spytał Tomek któregoś popołudnia.
-Po co? My już jesteśmy zaręczeni, teraz to ja zaczynam się zapuszczać, a w ogóle to przycieś mi piwo kobieto.- Spojrzałam na niego wyczekująco utrzymując chwilę poważną minę.
-Ubieraj się- rozkazał.
-Nie chce mi się- wymruczałam jak małe dziecko kładąc się na łóżku i pomrukując cicho jakaś melodię.
-Noooo, rusz się- próbował mnie postawić na nogi choć przelewałam mu się na złość przez ręce. -Noooo! Wstawaj- zmęczony usiadł obok mnie.
-Gdzie idziemy?
-Na kolację do chińczyka.
-Mogę włożyć jeansy?
-Nie, spódniczkę, najlepiej tą czerwoną, ale możesz włożyć japonki, zamiast szpilek.
-No dobra, domyję się tylko- ruszyłam pod prysznic. Przez te koszmarne upały cały dzień wszystko się kleiło. Brałam kilka pryszniców dziennie i tyle też razy zmieniałam ubranie.
Wreszcie wyszykowani wyszliśmy z domu, ale na chińczyka było już za późno, więc zaliczyliśmy kebab otwarty 24/7 i poszliśmy na długi nocny spacer. Ach te silne ramiona...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz