24 stycznia 2015

Nocny kebab

Ok, ok zmartwię was ŻYJĘ! Żyję sobie nie najgorzej, wiecie, że nie przepadam za narzekaniem. Sesja jakoś poszła, tylko jeden egzamin mam na wrzesień u takiej żylety co to czystki na wydziale robi i co roku odrzuca połowę studentów, żebyśmy mieli luźniej w ławkach na drugim roku. Sądzę, że nie będzie problemu ze zdaniem tego egzaminu, w końcu ja potrafię sobie ze wszystkim poradzić  

W pracy na razie luz, ale przegotowujemy się na większy chaos i spęd ludzi, więc przyjmujemy nowych pracowników. Dziwni ludzie... jak zaczynacie gdzieś i jesteście nowi, to staracie się poznać ludzi i raczej wszystkim się przedstawiacie uśmiechając się, żeby zrobić dobre wrażenie, czy patrzycie na wszystkich nachalnie i się nie odzywacie? Ja zawsze wybieram pierwszy wariant, ale nam trafili się DZIWNI pracownicy, serio, takie patrzenie nie przysparza nikomu sympati. 

Życie prywatne? Czy może być lepiej?  

-Może pójdziemy na randkę?- Spytał Tomek któregoś popołudnia. 
-Po co? My już jesteśmy zaręczeni, teraz to ja zaczynam się zapuszczać, a w ogóle to przycieś mi piwo kobieto.- Spojrzałam na niego wyczekująco utrzymując chwilę poważną minę. 
-Ubieraj się- rozkazał. 
-Nie chce mi się- wymruczałam jak małe dziecko kładąc się na łóżku i pomrukując cicho jakaś melodię. 
-Noooo, rusz się- próbował mnie postawić na nogi choć przelewałam mu się na złość przez ręce. -Noooo! Wstawaj- zmęczony usiadł obok mnie. 
-Gdzie idziemy? 
-Na kolację do chińczyka. 
-Mogę włożyć jeansy? 
-Nie, spódniczkę, najlepiej tą czerwoną, ale możesz włożyć japonki, zamiast szpilek. 
-No dobra, domyję się tylko- ruszyłam pod prysznic. Przez te koszmarne upały cały dzień wszystko się kleiło. Brałam kilka pryszniców dziennie i tyle też razy zmieniałam ubranie. 
Wreszcie wyszykowani wyszliśmy z domu, ale na chińczyka było już za późno, więc zaliczyliśmy kebab otwarty 24/7 i poszliśmy na długi nocny spacer. Ach te silne ramiona... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz