Obudził mnie ból i jakiś stłumiony jęk. Tomek obok trzymał się za głowę i zwijał z bólu jęcząc.
-Tomek, co się dzieje- usiadłam i ułożyłam zdrową dłoń na jego policzku.
-Uderzyłaś mnie- jęknął a oczy zaszły mu łzami.
-Ja? Jak? Przepraszam.
-Wywaliłaś mi głowę gipsem z rozpędu. -Mruknął kuląc się. Już wcześniej zdarzało się, że śpiąc otulona jego ramionami w pół śnie chcąc znaleźć jego buzię rozespana, dałam mu w twarz, wyciągając rękę za siebie, ale tym razem musiałam przyłożyć mu na prawdę mocno.
-Przepraszam, pójdę po lód, żeby nie spuchło- zrzuciłam kota z kołdry, prychnął tylko zły gdy odrzuciłam pościel i poszedł za mną na dół. Lód wczoraj zużyli niewidzialni, więc został tylko mrożony groszek. Uderzyłam nim o blat i zaniosłam na górę. Tomek mruczał rozcierając łuk brwiowy.
-Przepraszam cię bardzo.
-Wiem, że to niechcący- uśmiechnął się uroczo przykładając groszek do oka. -Nieźle mnie znokautowałaś.
-Przepraszam- pocałował jego policzek.
-Przeproś mnie ładniej- zażądał. Ułożyłam się obok i pocałowałam go czule.
-Bardzo cie przepraszam Kochanie- szepnęłam wprost do jego ucha.
Leżał z groszkiem na twarzy a ja opierałam gips o jego tors i całowałam go delikatnie
Teraz mogę was już zapewnić, spuchło i Tom ma duże granatowe limo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz