24 stycznia 2015

Obrzydliwa wpadka

Mmm miał pyszne usta, muskał moje tak delikatnie i czule, cieple wargi dotykały moich i sprawiały przyjemność. Na moment wyłączyłam się, nie wiedziałam co się dzieje, nie rozumiałam. Ej co jest?- Zaświtało mi po chwili w głowie, położyłam ręce na jego torsie i odepchnęłam go od siebie, ale, wrócił by znów mnie całować. Tym razem zareagowałam bardziej stanowczo, obróciłam głowę tak, że trafił tylko w policzek. 
-Zostaw- szarpnęłam się. -Zostaw mnie Krzysiek!- Warknęłam -nie dotykaj- wymierzyłam mu policzek trochę, żeby go ostudzić a trochę, żeby ukryć własny wstyd, że dałam mu zabrnąć tak daleko. 
-Co Ty sobie wyobrażasz?! 
-Przecież wiesz, nie udawaj od dawna mi się podobasz, ja Cię chyba kocham- patrzył mi prosto w oczy a mnie po prostu mdliło. Ze wstydu, złości i nadmiaru wydarzeń. 
-Nigdy więcej tego nie rób i nie mów, nie masz szans z Tomkiem, wiesz dobrze, że jestem zaręczona! -Odwróciłam się szukając szatyna. Pub nie był pusty, ale dało się szybko zorientować, że go nie ma. Wyszedł, no tak można się było tego spodziewać, sama bym pewnie wybiegła już w pierwszej chili. Wyszłam na zewnątrz, siedział na murku ze spuszczoną głową, obok na ziemi jakiś dwóch facetów. Z początku nie zrozumiałam sytuacji, ale gdy warknął na nich, żeby tylko spróbowali szczęścia, zobaczyłam że chyba odpuszczają bo nieźle dostali. Cholera! 
-Tomek?- Podeszłam ostrożnie do niego, był podejrzanie spokojny, wydawało mi się, że to tylko taki pozór, nie bardzo wiedziałam co zrobić, no bo co można powiedzieć w takiej sytuacji? Sorry? 
-Przepraszam, nie chciałem robić awantury- odezwał się łagodnie. 
-Co? O czym ty...? 
-O tych gościach. - Wskazał połamanych facetów. - Napatoczyli się a byli chamscy przy okazji. 
-Nie ważne- pokręciłam głową - to nieistotne. -Usiadłam ostrożnie obok niego. -To ja przepraszam, nie wiem co mam Ci powiedzieć. -Bawiłam się palcami patrząc w chodnik. -Tak bardzo mi głupio. 
-Jedźmy do domu, to był męczący wieczór- odjął mnie ramieniem wstając i ciągnąc do góry. Poszłam z nim nawet się nie odzywając. Nie chciał pewnie się kłócić na ulicy, nie znosił takich scen. 

-Idziesz pierwsza?- Normalnie bym zrozumiała, ale teraz stałam i patrzyłam na niego mrugając powiekami, stał na środku naszego salonu a ja przy drzwiach. -Pod prysznic- dodal widząc moje ogłupienie. 
-Po co? 
-Żeby się umyć. 
-Najpierw pogadajmy, wyrzuć to z siebie, proszę powiedz coś. 
-O czym? 
-Tomek! Nie udawaj, że nie wiesz!- Puściły mi nerwy, nie mogłam czekać i udawać, że nic sie nie stało, dałam dupy i chcę wiedzieć co on na to. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz