-O, cześć Nela.- Zdziwił się mój sąsiad otwierając drzwi swojego mieszkania.
-Cześć- uśmiechnęłam się i spytałam:- co robisz? Jesteś sam?
-A co chcesz wejść?- Wyglądał na rozbawionego.
-Marzenie, to jak sam?
-Nie! Ze mną!- Usłyszałam z wnętrza mieszkania.
-Świetnie, bo ja się wprowadzam, robię niedzielny obiadek możecie się czuć zaproszeni.
-Extra! Nam w domu została sucha kromka chleba.
-W takim razie wykorzystam was do pomocy. -Zadowolona z tego, że złapali się na jedzenie mogłam ich teraz wykorzystać.
-My nie gotujemy.
-Nie chce, żebyście gotowali! Wyglądam na kogoś kto chce umrzeć?- Roześmiałam się.
-Tak, ponabijaj się jeszcze ze starszych sąsiadów.
-Hahahaha!
-Buhahahaha- wybrechtała cię. -Ten z wnętrza pofatygował się do drzwi.
-Chodźcie, to pójdziecie ze mną piętro niżej, bo tamtych gorzej znam.
-A nas znasz lepiej?
-Tylko teoretycznie- odezwał się wreszcie Tomek, czatujący pod drzwiami pewnie od kiedy wyszłam z mieszkania.
-Jest zazdrosny?- Spytał mój sąsiad.
-No- mruknęłam rozmarzona.
W sumie z rodzicami, sąsiadami i Niewidzialnymi, oraz Betą, Adamem i ciocią wyszło mi 24 osoby. Wszystko w moim małym mini-mini mieszkanku! Tata i ciocia pomogli mi w kuchni. Zrobiło się z tego małe żywienie zbiorowe. Wielkie gary i gotowanie na wszystkich palnikach. To była zabawa, ale wszystko było super. Dowiedziałam się co nieco o poprzednich lokatorkach i byłam w szoku! Były różowe!!! AAAA!!! To by tłumaczyło, czemu miałam różowe ściany po wprowadzeniu się. Na szczęście remont zakończony, mieszkanie urządzone, były problemy z łóżkiem, żeby je wnieść na to moje poddasze, wąskimi schodkami, ale na szczęście dało się je rozkręcić na pojedyncze deseczki i wnieść
Najwięcej problemu sprawił nam, duży obijany zagłówek, ale i z nim się tata dogadał (chyba mu groził), ale tego potwierdzić nie mogę. -Ok, to co? Pijemy za nową sąsiadkę?- Spytał Wojtek. Sąsiad z naprzeciwka, blondyn z niebieskimi oczami!
-Pewnie- poparła go Magda, dziewczyna mieszkająca pode mną a ze swoim chłopakiem Arkiem.
-Nie tłumaczcie swojego pijaństwa moją obecnością- roześmiałam się siedząc oparta o Tomka, który z kolei siedział pod barkiem i przytulał mnie do siebie.
-Daj im się cieszyć z tego, że będziesz z nimi mieszkać- szatyn pocałował mnie w policzek.
-No ja mam nadzieję, ze jak tu się pojawi jakiś pająk to przyjedziesz na białym koniu z odsieczą- popatrzyłam na niego.
-Wolałbym je zabijać w naszej sypialni.
-Tu też jest nasze mieszkanie Tom, nie myśl o tym inaczej. -Zatopiłam się w jego ciepłych ustach. Pocałunki którymi mnie obdarowywał odurzały mnie i wywoływały uczucie senności oraz poczucie bezpieczeństwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz