23 stycznia 2015

Parapetówka

<puk-puk> 
-O, cześć Nela.- Zdziwił się mój sąsiad otwierając drzwi swojego mieszkania. 
-Cześć- uśmiechnęłam się i spytałam:- co robisz? Jesteś sam? 
-A co chcesz wejść?- Wyglądał na rozbawionego. 
-Marzenie, to jak sam? 
-Nie! Ze mną!- Usłyszałam z wnętrza mieszkania. 
-Świetnie, bo ja się wprowadzam, robię niedzielny obiadek możecie się czuć zaproszeni. 
-Extra! Nam w domu została sucha kromka chleba. 
-W takim razie wykorzystam was do pomocy. -Zadowolona z tego, że złapali się na jedzenie mogłam ich teraz wykorzystać. 
-My nie gotujemy. 
-Nie chce, żebyście gotowali! Wyglądam na kogoś kto chce umrzeć?- Roześmiałam się. 
-Tak, ponabijaj się jeszcze ze starszych sąsiadów. 
-Hahahaha! 
-Buhahahaha- wybrechtała cię. -Ten z wnętrza pofatygował się do drzwi. 
-Chodźcie, to pójdziecie ze mną piętro niżej, bo tamtych gorzej znam. 
-A nas znasz lepiej? 
-Tylko teoretycznie- odezwał się wreszcie Tomek, czatujący pod drzwiami pewnie od kiedy wyszłam z mieszkania. 
-Jest zazdrosny?- Spytał mój sąsiad. 
-No- mruknęłam rozmarzona. 

W sumie z rodzicami, sąsiadami i Niewidzialnymi, oraz Betą, Adamem i ciocią wyszło mi 24 osoby. Wszystko w moim małym mini-mini mieszkanku! Tata i ciocia pomogli mi w kuchni. Zrobiło się z tego małe żywienie zbiorowe. Wielkie gary i gotowanie na wszystkich palnikach. To była zabawa, ale wszystko było super. Dowiedziałam się co nieco o poprzednich lokatorkach i byłam w szoku! Były różowe!!! AAAA!!! To by tłumaczyło, czemu miałam różowe ściany po wprowadzeniu się. Na szczęście remont zakończony, mieszkanie urządzone, były problemy z łóżkiem, żeby je wnieść na to moje poddasze, wąskimi schodkami, ale na szczęście dało się je rozkręcić na pojedyncze deseczki i wnieść Najwięcej problemu sprawił nam, duży obijany zagłówek, ale i z nim się tata dogadał (chyba mu groził), ale tego potwierdzić nie mogę. 

-Ok, to co? Pijemy za nową sąsiadkę?- Spytał Wojtek. Sąsiad z naprzeciwka, blondyn z niebieskimi oczami! 
-Pewnie- poparła go Magda, dziewczyna mieszkająca pode mną a ze swoim chłopakiem Arkiem. 
-Nie tłumaczcie swojego pijaństwa moją obecnością- roześmiałam się siedząc oparta o Tomka, który z kolei siedział pod barkiem i przytulał mnie do siebie. 
-Daj im się cieszyć z tego, że będziesz z nimi mieszkać- szatyn pocałował mnie w policzek. 
-No ja mam nadzieję, ze jak tu się pojawi jakiś pająk to przyjedziesz na białym koniu z odsieczą- popatrzyłam na niego. 
-Wolałbym je zabijać w naszej sypialni. 
-Tu też jest nasze mieszkanie Tom, nie myśl o tym inaczej. -Zatopiłam się w jego ciepłych ustach. Pocałunki którymi mnie obdarowywał odurzały mnie i wywoływały uczucie senności oraz poczucie bezpieczeństwa. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz