Siedzieliśmy razem we czworo. Dorośli ludzie dyskutujący i przypominający sobie stare dobre chwile. Żartowaliśmy i słuchaliśmy opowieści o podróży poślubnej mojego brata i jego żony. Tomek mieszał warzywa w patelni, ja doprawiłam sos co chwila zaglądając do ryżu a Marek snuł kolejną historię ubarwioną na własny sposób. W kuchni paliło się światełko przy okapie i kilka podgrzewaczy.
-Zdejmij to zanim bardziej wyplamisz- spojrzałam na Tomka rozcierającego placem plamę na koszuli. Bez słowa zdjął ja przez głowę nie odpinając guzików.
-Ooooo- jęknął Marek.
-Gorący- zaśmiała się Ola biorąc łyk wina. -Przerzuciłeś się z soczewek na okulary?- Spytała.
-Przy długiej papierkowej pracy wysychają mi oczy, muszę je często zakrapiać, mam wtedy problemy z soczewkami.
-Mazgaj- burknął Marek i znów zaczęliśmy się śmiać.
-Kto to mówi, przecież to ty zawsze najgłośniej stękasz...
-Pewnie!- Przyznał się rozbawiany- ale tylko jak mi dobrze.
-Przy najmniejszym zadrapaniu! -Oburzyłam się.
-Nie prawda!
-Marek, po prostu bądź mężczyzna i choć raz przyznaj, ze twoja siostra ma rację, bo ma- Ola spojrzała na niego zauroczona, widać było jak bardzo bliskość mojego brata ja uszczęśliwia.
-To prawda, ona ma wyższy próg bólu.
-Ciota- zarechotałam z nad garnka i obie roześmiałyśmy się głośno.
-Idę do łazienki- urażony poczłapał we wskazanym kierunku.
-Ładnie to wszystko urządziłaś- chwaliła mnie bratowa.
-To nie ja to mama.
-Nie wiedziałam, że mam taką zdolną teściową.
-Nie masz- tym razem to Tomek się roześmiał, Ola była odrobinę skołowana.
-Mówiłam o mamie Tomka.
-A spoko- zaskoczyła.
-Lubie jak tak o niej mówisz- Tomek przytulał się do mnie a ja spoglądałam w jego ciemne oczy.
-Tak też o niej myślę. Uwielbiam twoją mamę.
-Co z wami?- Zapytała bratowa. -My już jesteśmy po ślubie a wy? Co planujecie?
-Docieramy się- wyjaśniłam.
-Dajemy sobie czas na dojrzewanie, ja popełniam błędy, Nela dopiero zaczyna studia, nie chcemy robić nic za szybko. Nie dopuszczam myśli, ze mógłbym być z kimś innym. Ja ją kocham, mama też, tata oznajmił mi, że powinienem się jej oświadczyć, twoi teściowie taktują mnie jak syna i okazują mi wiele wsparcia nawet przy moich szczeniackich wybrykach. To tylko kwestia dorośnięcia do podjęcia takiej decyzji.
-Będziesz dobrym prawnikiem- uśmiechnęła się szeroko. -Dużo i ładnie mówisz.
-Tylko obiecuje- klepnęłam go w pierś i wróciłam do gotowania.
-Nie prawda, Kocham cię- złożył delikatny pocałunek na moim karku. -Zostaw ja odcedzę- zabrał mi z rąk gorący garnek i zajął się ryżem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz