25 stycznia 2015

Poranek po ślubie

W dniu ślubu okazało się, że może nam zabraknąć czterech pokoi w związku z zaistniałą sytuacją postanowiliśmy stłoczyć się wszyscy w jednym pokoju na poślubną drzemkę. Roksana z Pawłem i Filipem, Tomek i ja, Kleo z Młodym, Kuba z Piotrkiem i Konrad z Sylwią. W sumie na początku brakowało nam trzech pokoi, ale wtedy Pułkownik zostawał na lodzie jako ostatni z wpisanych na listę, więc Tomek wspaniałomyślnie odstąpił mu pokój, żeby nie wpadło mu do głowy kręcić się koło mamy, choć nie wierzyliśmy że mama pozwoliłaby mu spać koło siebie. Pozwoliliśmy Sylwi i Konradowi zająć łóżko, bo ona nie była jeszcze do końca przyzwyczajona do naszej komuny a całą resztą ułożyliśmy się na mataracach na podłodze. W jednym ciągu usiłowaliśmy nawet wszyscy razem przytulić się na łyżeczki po pijaku, ale w końcu skumaliśmy, że raczej nam się nie uda. 
Przebudziło mnie konkretne klepnięcie w buzię. Otworzyłam oczy i spojrzałam na Filipa. 
-No cześć- uśmiechnęłam się do niego. Wkrótce dotarł do mnie raczej nieprzyjemny zapach, i zrozumiałam co mogło być powodem porannej pobudki w jego wypadku. Toaleta. Odwróciłam się w stronę Pawła, ale tulił uśmiechającą się przez sen Roksanę więc sama podniosłam tyłek. Wzięłam małego do łazienki i przewinęłam. Wyglądał na zadowolonego. Umyłam ręce, buzię i zęby, sama zrobiłam siku i byłam gotowa wrócić do łóżka. Mały kręcił się jednak i nie miał ochoty spać więc wzięłam go na ręce i zaczęłam kołysać w nadziei, że zmorzy go sen. Sam podpowiedział że jest głodny wbijając mi się zębami w pierś, postanowiłam dać mu mus jabłkowy bo widziałam go wcześniej w jego torbie. Kończył ciamkać razem z przychodzącym snem. Potarł oczka i zamrugał a na koniec ziewnął, byłam oczarowana. Nawet nieprzyjemna pobudka zniknęła z mojej głowy. –Chodź spać Lipek. –Ułożyłam się pomiędzy moim mężem i Pawłem i przytuliłam do siebie małego. W sumie mieliśmy jakoś z pół godziny przerwy. Szybko oboje zasnęliśmy. Kolejny raz obudziło mnie parskanie. No wiem dziwne, bo koni w pokoju nie było. Otworzyłam jedno oko i zobaczyłam, że Roksana siedzi na końcu materaca mojego męża i pociąga małego za nogę, ale ten nie daje za wygraną i co chwila podpełza ze śmiechem do Tomka, żeby mu położyć dłoń na usta w którą on dmucha. Wydawało się, że we trójkę mieli ubaw. Paweł wyglądał na zaspanego mimo, że Kleo leżąca po jego drugiej stronie zaczynała się już kręcić w poszukiwaniu swojej kosmetyczki. 
-Śpimy?- Spytał spoglądając na mnie. 
-Nooo- zamruczałam podpełzając do niego i przytulającą się. Szybko skuliliśmy się obok siebie i wtuleni znów się kimnęliśmy. Nie na długo, ale zawsze. 
-Kotku? -Młody usiłował bez otwierania oczu znaleźć narzeczoną. 
-Tylko ja i Nela- odpowiedział mu blondyn odwracając się i przyjmując pozycję embrionalną razem ze mną. 
-No trudno- usłyszałam parsknięcie i nowa rękę wylądowała na moim udzie. 
-Chyba jednak musicie się powoli podnosić- odezwał się mój mąż. Spojrzałam w kierunku z którego dochodził jego głos. Siedział pod ścianą na materacu i trzymał w ramionach Filipa, był już świeży i ubrany, mimo, że popijał wodę z aspiryną. –Roxie zaraz wychodzi z łazienki i zostajecie tylko wy śmierdziuchy. –Zaśmiał się. 
-Jesteś najsłabszym ogniwem bo najdłużej się szykujesz- Paweł odepchnął mnie zdradziecko z naszego trójkąta i załapał Młodego za rękę otulając się nim tak, że leżeli na łyżeczki. 
-Zdrajca. –Mruknęłam siadając. 
-Neluś, piękna szopa- odezwała się Roksana otwierając drzwi łazienki. 
-Dzięki- poczochrałam się bardziej. 
-Ty go przewijałaś? -Spytała wskazując na syna. 
-Tak i dałam mu mus, bo dał mi w pysk i ugryzł w pierś. –Ziewnęłam szeroko nie myśląc nawet o zastawianiu ust. 
-Śmok- mały postanowił dziś dodać nowe słówko do „mam” i „tata”. 
-Ale przynajmniej wytarłam ci tyłek- odgryzałam się z uśmiechem. 
-Jak ty pięknie mówisz- Roxie pogłaskała go. 
-Serio włożyłeś ten sweter?- Popatrzyłam na Tomka. –Miał na sobie uroczy obciachowy sweter w świąteczne wzory. 
-Reszta też- pokiwał głową rozbawiony. –Widać sami czują się dziś tak tańczący Mikołaj i renifery- wskazał na swój ubiór. Rodzice Konrada wpadli na genialny pomysł kupienia nam obciachowych swetrów, mówiąc nam nie mam na myśli wszystkich oczywiście dostały się tylko Niewidzialnym, dziewczyny dostały piękne białe sweterki, ja dostałam męską S, która i tak była za duża. Dziękuję Kochani!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz