24 stycznia 2015

Problematyczne święta

Czekałam cierpliwie, miał przyjechać więc do tej pory mogłam się spokojnie uczyć i powtarzać materiał. Rano wyjechał tata a ja szczęśliwie wróciłam do swojego mieszkania bez nianiek. 

Jak zawsze w drzwiach zgrzytnął klucz, ale później był głuchy huk, drzwi od lodówki, pss..., i kapsel na blacie. Wstałam i zeszłam na dół. Stał przy blacie w kuchni i sączył piwo, miał taką minę... pod szafą leżała sportowa torba wypchana po brzegi. 
-Nie patrz tak na mnie- powiedział gdy przyglądałam mu się zainteresowana. Chciałam wyjaśnić to wszystko, nie było normalnie tak jak się spodziewałam. 
-Wyjaśnij mi- poprosiłam patrząc jak pociąga kolejny łyk piwa. 
-Musiałem ją zawieść na lotnisko, nie wytrzymałaby tu świąt. Pojechała do Caroline na dwa tygodnie. Nie mogłem jej odmówić. -Spojrzał na mnie, wiedziałam już wszystko. Mama wyjechała na święta do Kanady a my zostaliśmy. 
-Nie piwa teraz potrzebujesz- uśmiechnęłam się blado i go objęłam. 
-Powinniśmy jechać do Szczecina. Wiem, że wolisz spędzić święta z rodzicami. -Usiadłam na blacie, tak żeby móc mu się lepiej przyjrzeć, teraz nasze twarze znajdowały się na jednej wysokości. Głaskałam jego zarośnięty policzek, miał w oczach coś takiego... za co chciałam krzyczeć i bić, ale kogo miałam obwiniać? Właśnie... 
-Nigdzie nie pojedziemy, wiem, że teraz będziesz potrzebował wsparcia Niewidzialnych. Mamą zajmie się Caroline a my? Będziemy się we dwoje świetnie bawić w święta- zapewniłam go uśmiechając się szeroko. -Obiecuje, nie pożałujesz. 
-Czasem nie znoszę, że znasz mnie tak dobrze. Jedźmy do Szczecina, nie chcę... 
-Tam będzie dużo nieznanych. Rodzina Jacka, Oli, rodzice zrobili tam wielka imprezę z tego co mówił tata. 
-Szykujesz mi zawór bezpieczeństwa? Gdybym miał podły nastrój, żebym mógł po prostu położyć się do łózka? W towarzystwie to nie byłby takie łatwe a tobie nawet nie będę musiał tłumaczyć. 
-Wiesz, że dla ciebie zrobię wszystko- objęłam go za szyje i przytuliłam. 
-Dziękuje. -Uśmiechnęłam się tylko i pocałowałam go czule. 
-Tak bardzo cię Kocham. -Objął mnie i przyciągnął do siebie, zaniósł do sypialni. Położył się i okrył nas kocem. Leżeliśmy całując się, przez dobre kilka godzin, było nam dobrze, wiedzieliśmy, że razem sobie poradzimy. 

Nie mieliśmy ochoty kłaść się spać. Zrobiliśmy sobie grzane wino i zaczęliśmy ustalać świąteczne menu. Znaleźliśmy kilka fajnych przepisów i zaczęliśmy dzielić obowiązki. Zasnęliśmy na sofie a dziś jedziemy po choinkę i bombki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz