Miałam jechać do restauracji, ale mama namówiła mnie najpierw na wizytę w domu rodzinnym mojego męża.
-Przyjedź, zjemy śniadanie, Aga nam pomoże, zdążymy, spokojnie.
-Cześć Mamusiu- krzyknęłam od progu.
-Cześć- uścisnęła mnie tak jak tylko matka może ściskać własne dziecko po paru tygodniach rozłąki.
-Tęsknię za Tobą- wyznałam spoglądając na nią. –Szkoda, że częściej nie zaglądasz.
-Wiesz, że obie pracujemy Kochanie. Nie mogłabym siedzieć w domu i czekać na tatę, to mnie męczy. A jak chcę pracować, to nie mogę robić sobie tak często wolnego jak on.
-Wiem, mamo wiem. Chciałabym tylko, żebyś wiedziała, że mi Ciebie brakuje. Kocham Kraków, uwielbiam tu być, ale czasem żałuję że nie zostaliśmy w Szczecinie i że tak szybko zgodziłam się na tą przeprowadzkę.
-Byłaś gotowym na wszystko smarkiem i za Hartmanem poleciałabyś wszędzie mały gadzie- Mój brat wyszedł z kuchni ze swoją córeczką na rękach.
-Zośka- westchnęłam szczęśliwa. –Co wy tu robicie? –Musnęłam policzek mojego brata wpatrując się w jego piękną córcie.
-Kleo się zaręczyła, chyba jasne, że jesteśmy wszyscy. Jesteś ciota, że się nie zorientowałaś. Młody planował wszystko za waszymi plecami. Jesteśmy my, Przemek, Bartek, Winiarscy, Rafał, Starzy Niewidzialnych będą na kolacji.-Opowiadał a mi szczęka opadała coraz niżej.
-Na jakiej kolacji? -Pisnęłam bo mój głos podniósł się o kilka oktaw.
-Zaręczynowej Słonko-moja teściowa uśmiechnęła się wychodząc z kuchni.
-Wszystko już zaplanowałyście?- Patrzyłam na moje matki oniemiała.
-Ale ty głupia jesteś- parsknął mój brat.
-Idę umyć ręce i wyściskać małą- oznajmiłam rzucając torebkę tam gdzie stałam i biegnąc do łazienki. Okazało się w sumie, że Młody już od dobrych 3 miesięcy zgrywał wszystko ze sobą i ściągał najbliższych Kleo do Krakowa na tę okazję a ponieważ nalegałam na zrobienie przyjęcia, co mogło wydać jego niespodziankę po wcisnął mi przy Kleo kit, że mogę zrobić przyjęcie które on już dawno zaplanował i które w życie pozwoliła mu wcielić moja matka i teściowa pracujące zgodnie w dwóch krańcach Polski. Ma rozmach sukinsyn. Zaskoczył mnie.
Wzięłam małą w ramiona i ucałowałam ją.
-Jest taka śliczna i tyle urosła od ostatniego spotkania -szeptałam do Oli bo mała kimała z uśmiechem na buzi.
-No, nawet nie wiem kiedy to się dzieje. Gdyby nie twoja mama to bym sobie nie poradziła. Sporo nam pomogła się z nią obchodzić. –Zapewniła mnie bratowa.
-A jak się spisuje mój matoł?
-Jest wspaniały ojcem. Kocham go teraz chyba jeszcze bardziej jeśli tak można. Tak cudownie wygląda z nią w ramionach. Chodzi z nią po pokoju i rozmawia jakby mogła go zrozumieć. Szczerzę się jak głupia za każdym razem gdy wyznaje jej miłość.
-No trudno, ale jakby coś się jednak złego działo to daj znać, ustawię go do pionu- wyszczerzyłam się widząc jak przewraca oczami.
-Przyjmij do wiadomości, że twój brat jest niesamowitym ojcem i mężem. –Powiedziała głośniej.
-Wydaje Ci się- dalej się szczerzyłam.
-Nie, nie wydaje mi się. –Mamy piły kawę przy stole, Olka stała przy szafkach a ja siedziałam po przeciwnej stronie stołu z małą w ramionach. Nagle wpadł do kuchni mój brat i pocałował swoją żonę.
-Kadź mi jeszcze- poprosił patrząc jej w oczy tym powłóczystym spojrzeniem.
-Kocham Cię- westchnęła.
-No wiem- uśmiechnął się tuląc ją. Usłyszałam kroki na schodach z góry zszedł Przemek z Bartkiem. Kurde Bartek miał już dwadzieścia lat to tyle co Tomek jak go poznałam. Nie wiedziałam kiedy ten czas minął. Wydawało się, że rozmawiali z Przemkiem o czymś poważnym bo mój przyjaciel usiłował ukryć swoje emocje pod głupim uśmiechem.
-Hej-schylił się, żeby mnie ucałować.
-Dajcie nam chwilę- oddałam małą Bartkowi, który w profesjonalny sposób zaczął ją tulić. –Nie wyjeżdżaj mi tu z hej- ja pocałowałam Przemka i złapałam za łokieć. –Cześć Bartuś- musnęłam policzek brata Kleo i polazłam z Przemkiem na górę. –Opowiedz mi. –Zażądałam słysząc jeszcze z kuchni.
-Ta to jest człowiekiem czynu-padające z ust Bartka.
Znając Przemka tak dobrze mogłam być pewna, że coś bardzo nie gra. Nie był gościem którego przybija trudna praca i nie poddawał się nigdy przy niewykonalnych zadaniach. Jedyne co go gnębiło to problemy prywatne. Okazało się, że moje pierwsze wrażenie było trafne. Laska z którą się spotykał okazała się być mężatką, w dodatku jej mąż miał pretensje do niego a nie do swojej żony i narobił mu syfu w pracy, a nie sprał swojej sukowatej żony.
-Boże jaki syf, tak mi przykro- siedzieliśmy na łóżku na wprost siebie gdy mój przyjaciel zakończył wywód.
-Nie wiem jak długo tam jeszcze wytrzymam Nela. Nie chce mi się chodzić do pracy, moi współpracownicy wiedzieli wcześniej, że jestem singlem i nie stronię od sexu z różnymi kobietami, tak jak moja grupka dziewczyn, ale teraz to mają mnie za gościa co umoczy wszędzie. Ta była u mnie w biurze z mężem płacząca, że ją upiłem i wykorzystałem. Ja nie jestem zdolny do przemocy! -Patrzył na mnie jakby szukał potwierdzenia swoich słów.
-Wiem, wiem, spoko. Nie możesz się czymś takim przejmować.
-Upiłem! Kochaliśmy się tyle razy a ona była taka czuła, że musiałbym ją trzymać przez dobry miesiąc bez przerwy na haju. –Oburzał się. Podeszłam do niego na czworaka i objęłam go za szyję.
-Może warto zmienić pracę?- Spytałam spoglądając mu w oczy.
-Może, nie wiem.
-Przemek, a co jak byś zmienił miasto? Nie chcesz się tu przeprowadzić? Rynek jest większy i zapotrzebowanie na twoją branżę jest większe.
-To za duża decyzja do podjęcia pod wpływem takiej zdziry.
-Wiem, ale zobacz mógłbyś wziąć urlop. Zostać tu poszukać czegoś, może akurat się uda.
-W sumie to mam wszystkie projekty skończone. Musiałem wszystko pozamykać przed przyjazdem, mógłbym wykorzystać cały urlop –układał w głowie plany. -Przecież mogę tu zostać rok a później ewentualnie wrócić.
-Jasne, że możesz. Możesz też zostać na zawsze ze mną-uśmiechałam się smutno. –Ja cię przygarnę, będziemy razem zjadać śniadanka. Znów będzie jak w akademiku. –Zapewniałam. –Proszę spróbuj.
-Pomyślę o tym, to duża decyzja. Co prawda mama też mi to podpowiadała. Ona twierdzi, że macie z Kleo dobry wpływ na moje zadowolenie z życia. Co prawda myślała, że będę z którąś z was, no ale teraz obie jesteście już poważnie zajęte. –Chyba po raz pierwszy uśmiechną się szczerze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz