W czwartek przyleciała mama, miał po nią pojechać tata, ale pomyślałam, że zrobię mamie niespodziankę i zastąpię jej mężusia. Się zdziwiła! Szuka mięśniaka wygolonego na 3 milimetry a stoi zdechlak z długimi włosami.
-Nelly, Kochanie!- Jeszcze bardziej się ucieszyła, biedna miała aż łzy w oczach, wyściskała mnie, wycałowała i wygłaskała.
-Mamusia, wiesz, obiad wystygnie jak się nie pospieszymy, jeny ale ty masz muły, tata każe ci robić pompki?. -Przytulałam ją i uśmiechałam się rozbawiona wylewnością.
-Tak dawno cię nie widziałam- oglądała mnie. Fakt, ostatni raz po maturze z angielskiego. To dość dawno, też o niej myślałam, no ale płakać? Wstydź się mamo! Była przy tym urocza, tak się ucieszyła, że aż mi głupio było, ze sama się nie popłakałam. Zebrałam jej walizki (oczywiście płaciła za nadbagaż) i zaprowadziłam ją do terenówki.
-Gdzie jest tata?
-Mój, czy twój?- Roześmiałam się wyjeżdżając z miejsca parkingowego.
-Twój...
-Patrz jak jeździsz!-Nakrzyczałam na jakiegoś 30. latka (na oko).
-Ty patrz gówniaro a jak nie potrafisz, to jeździj autobusem!
-A ty kup sobie okulary zezolcu! Sam nie potrafisz jeździć! -Pokazałam mu środkowy palec i pojechałam- Co za baran nie cierpię takich, jak kobieta to nie umie jeździć.
-Nie zajechałaś mu drogi?
-Nie, jechał jakoś 60, to on powinien zwolnić, tu jest ograniczenie, gdyby jechał przepisowo to by na mnie nie wjechał, zdążyłabym.
-Więc mu jednak zajechałaś drogę.
-Bo jechał nieprzepisowo- wyszczerzyłam się. -To parking a nie A2.
-Oj Nela, Nela a gdyby się nie zatrzymał?
-To Tomek zabiłby mnie za terenówkę. Jakby co to chcę na pogrzebie muzykę Green Day.
-Nie mów głupot- zezłościła się.
-Mamusia, to tylko czarny humor, wdech, wydech.
-Co z tatą?
-Moim czy twoim?- jej wzrok powiedział mi, że nie chcę znów odpowiadać na to pytanie. -O jeny, już cię wiozę do mężulka. Zaraz go zobaczysz.
-Jak mieszkanie?
-W poniedziałek podpisuje papiery. Wyobraź sobie to spotkanie, Tomek i tata chcą iść ze mną. Tomek będzie podważał umowę a tata zabijał faceta wzrokiem.
-Może ja z tobą pójdę bo ci jeszcze wymówi to twoje wymarzone mieszkanie.
-Myślę, że ciocia Ewa ci nie pozwoli, już mnie zasypuje obiadami i kartkami. "Co z Dorotą? Kiedy przyjeżdża?"
-Nie mów o jedzeniu, kobieta w fotelu obok miała chorobę lokomocyjną.
-BUHAHAHAHAHA! Ciesz się, że jej woreczka nie trzymałaś jak ja dzieciakowi w tamtym roku. To dopiero było obrzydliwe.
-Daruj mi szczegóły, otworzyła sobie okno.
-Ale nie jest ci niedobrze- przyjrzałam się czy nie robi się zielona. -Wiesz wolałabym, żebyś nie pobrudziła deski którą tak dokładnie Tomkowi wypolerowałam.
-Jedź Nela, już wiem czemu w domu jest tak cicho, nie trajkoczesz.
-Mamo mój słowotok spowodowany jest niepojętą radością z powodu twojego przyjazdu. -Dałam jej buziaka.
* * *
Dojeżdżałyśmy do domu gdy zobaczyłam Kasjana, Tomka, Karolinę i mojego tatę grających razem w kosza. Na schodach siedziała moja kochana teściowa i popijała herbatę.
-Darek!- Mama przyspieszyła kroku widząc ojca.
-Cześć Dorotka- też się ucieszył a mama... jak zawsze rzuciła mu się na szyję.
-Tomek!
-Neluś!-Też się rzuciłam na swojego, kto mi zabroni?
-Darek- mama pogłaskała tatę.
-Tomek- pogłaskałam Tomka.
-Kasjan!- Karolina rzuciła się na bruneta. Kasjan- pogłaskała go po policzku. A teściowa śmiała się z nas wszystkich w najlepsze.
-Przełożę cię przez kolano. -Zagroził tata.
-Obawiam się tatusiu, że byłby już za krótkie.
-Teraz to chyba nie byłaby kara- usłyszałam jak Tomek szepta wprost do mojego ucha.
-Nie szepta się w towarzystwie. -Poprawił go tata.
-GOL!- Karolina trafiła do kosza. Popatrzyliśmy wszyscy na nią z takimi samymi minami.
-No jak zawsze jak ja trafię to źle- obruszyła się a Kasjan wybrechtał ją głośno.
-Ciebie też nie lubię!
Siedzimy w salonie. ja, mama, Pani Agnieszka i Karolina. Tata męczy Kasjana przy koszu, a Tomek jest w gabinecie i pracuje.
-Masz to zdjęcie?- Spytała mama. Czekają aż im pokaże zdjęcie z urządzonym wnętrzem które gdzieś mi się zapodziało w laptopie.
-Zaraz- mruczę pisząc do Tomka na gg. Karolina śmieje się z naszych wiadomości nad moim ramieniem.
-No zacznij szukać. -Szturcha mnie podła bestia.
-Co ty tam robisz?- Niecierpliwi się mama.
-Ochrona danych osobowych- przymykam laptopa gdy chce spojrzeć.
-Matce nie pokażesz?
-Lepiej nie- śmieje się Karolina. Tomek w gabinecie wybuch śmiechem czytając moje wypociny.
-Nie śmiej się Tomasz.
-Przyzwyczaj się, czasem siedzą na dwóch sofach na wprost siebie i piszą do siebie na gadu gadu- wyjaśnia mamie teściowa. Oczywiście obie patrzą na mnie jak na szurniętą.
-HAHAHAHA!- Karolina zaczyna się śmiać z wiadomości Tomka.
-Hahahahaha!- Ja też wybucham śmiechem i zaczynam płakać.
-Dwa do jednego, bo jesteście dwie!- Krzyczy szatyn.
-Nie ma tak!- Oburzam się. -Tylko ja piszę!
-Nie możesz mu tego napisać?- Pyta mama zatykając uszy.
-Po co mam pisać jak siedzi w gabinecie?- Spoglądam na nią jakby mówiła bzdury a cała reszta się cieszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz