Pamiętam wzrok jakim patrzył na mnie mój Mąż wypowiadając przysięgę i te pełne uczucia oczy. Pamiętam jak pocałował mnie po wszystkim i że trudno było mi się od niego oderwać i słowa które wypowiedziałam gdy tylko przytulił mnie do siebie.
-Teraz jestem najszczęśliwszą kobietą pod słońcem, dziękuje.
-Nie żartuj teraz jestem kompletny, Kocham Cię- ucałował mnie sekundę przed tym jak Niewidzialni zaczęli nas ściskać. Ich szczera radość była chyba najpiękniejszymi życzeniami dla nas. Zapłakane mamy i tata trzymający fason ściskali nas sama nie wiem jak długo, ale nam też było trudno ich puścić. Kolejka ludzi cieszących się naszym szczęściem zdawała się nie mieć końca. Ponad godzinę staliśmy i całowaliśmy się z kolejnymi gośćmi. Później dostaliśmy okazję zjedzenia obiadu przy największym stole dla najbliższych jaki widziałam. Biesiadowaliśmy śmiejąc się, płacząc ze szczęścia i całując co chwila.
-Musicie iść zatańczyć- przypomniała nam Beata.
-Mężu?- Upewniłam się, że Tomek przegryzł obiad do końca.
-Z Tobą na koniec świata- rozpromienił się i wstał podając mi rękę.
-Moi Drodzy- stanęłam po środku sali -zamierzamy teraz z Mężem zatańczyć pierwszy taniec, jeśli ktoś ma ochotę to zobaczyć to zapraszamy do sali balowej- ruszyliśmy z naszymi gośćmi we wskazanym kierunku.
-Poczekaj tren Ci się odpina- Kleo złapała jedno miejsce które wyglądało niepewnie, zrobiła to tak szybko i sprawnie, jakby trenowała to wcześniej pod okiem mojego ojca.
7 lat wcześniej.
-Co jest z Wami? Kuba z Piotrkiem maczali w tym palce?- Konrad zajrzał do pokoju Tomka i Kasjana.
-Co?- Hartman ledwie oderwał się od monitora komputera. Zmienił kolejną piosenkę na YT i włączyło się kolejne pościelowe gówno.
-Pyta o muzykę pewnie- Kasjan trochę bujał się w rytm Briana Adamsa , on też nie odrywał się od kompa YT chodził u nich na okrągło już od ponad godziny.
-Szukamy dobrego kawałka, o co chodzi?- Szatyn po raz pierwszy faktycznie spojrzał na kumpla.
-Wiecznie jakaś pościelówa u was leci, co się dzieje?- Konrad rozłożył się na jednym z łóżek i czekał na wyjaśnienia. –Chciałem iść na kebsa, nikogo innego nie ma, ale bałem się Wam przeszkodzić.
-Szukamy dobrej piosenki dla tej małej. –Wyjaśnił brunet.
-Jakiej małej?- Konrad nie kumał o co chodzi póki Hartman nie spiorunował go wzrokiem. –A tej MAŁEJ. Kumam, jak ona się nazywa? Alina? Szpak Filip? Edyp?
-Nel, kretynie- roześmiał się Kasjan a Tomek przewrócił tylko oczami.
-To czemu Marek nie nazywa się Staś?
-Może nie taka była koncepcja.
-Dobra, zamknijcie dupy, idziemy na tego kebaba- Hartman zajrzał do portfela i podniósł tyłek z krzesła.
-Może love me tender?- Rzucił Konrad- to jest takie że laski lecą na to.
-Nie, nie Elvis, no proszę Cię jedno oryginalne imię wystarczy. –Tomek był przeciwny.
-Nory Johns! Ona zrobiła cover i jest lepszy.
-Serio?- Wciskał nerwowo guzik windy, - może i tak, dasz mi później posłuchać.
-No i to możesz zagrać jej na gitarze stojąc pod oknem- roześmiał się. Winda otworzyła się a w środku stał Łukasz z kebabem.
-Sam polazłeś?!- Oburzył się Konrad. –A ja to muszę wysłuchiwać poematów o jakichś dziewczynach.
-Nie musisz, goń się- bronił się Tomek.
-Cześć- Przemek wsiadł z nimi do windy i przywitał się z całą czwórką. –Co tam?
-Nic- Tomek stanął na stopę otwierającego usta Konrada. –Idziesz na kebaba.
-Nie dzięki, moje małe już coś gotują.
-Jakie małe?- Spytał Łukasz.
-Przyjaciółki. Nelę możecie kojarzyć.
-Z widzenia, chyba- pośpieszył z odpowiedzią Tomek. –No to smacznego- uśmiechnął się wysiadając z windy na parterze.
-Kretyn, to jej przyjaciel- Konradowi dostało się w głowę.
***
-Chodź zatańczymy- pierwsze takty Nory Johns zaczęły się przebijać przez poprzednią piosenkę, zaraz po tym jak Nela zdążyła zakumumplować się z chłopakami. Nie tak miało być, Ślimak zawsze puszczał wolne kawałki kilka godzin później, ale skoro to jedyna okazja wykorzystać wybrany przez niego kawałek nie zamierzał jej przepuścić. Tomek złapał ją za rękę i pociągnął na środek parkietu.
-To chyba nie dla nas- spoglądała po tańczących ludziach.
-Ja to lubię- objął ją w pasie i przyciągnął blisko. Spiorunował wzrokiem gapiących się na nich chłopaków i natychmiast znaleźli sobie zajęcie. Obok Marek bujał się z Mariką, ona była zachwycona a on prześmieszny z tymi udawanymi rozmydlonymi oczami.
-Ja też- objęła go za szyję, był wyższy niż wcześniej się zdawał. Musiała się postarać a i tak było średnio wygodnie. Mimo tego było przyjemnie, on spoglądał jej w oczy i przyciskał mocniej do siebie, chyba pierwszy raz działała na nią tak czyjaś obecność, była zachwycona tym facetem i chyba dlatego tak ją onieśmielał. Opuściła ręce a on mocniej chwycił ją za biodra. Uśmiechnęła się nieśmiało i objęła go w pasie.
-Ścierpły mi ręce- przyznała szczerze.
-Przykro mi- odparł chwytając jedną z jej rąk i całując, ich spojrzenia się skrzyżowały i dziewczyna spłonęła rumieńcem. Nikt nigdy jej tak nie traktował, czuła się przy nim wyjątkowa a on dzięki temu mógł latać, wszystko było kruche i niestałe, ale chyba coś się między nimi rodziło. Ociągali się z puszczeniem siebie Nela pierwsza opuściła ręce, ale Tom chwycił ją jeszcze w pasie odprowadzając.
-Chodź, umykasz mi cały wieczór, -przechwycił ją Przemek- Hartman, grabisz sobie, to moja przyjaciółka- pogroził mu na żarty, choć może było w tym trochę prawdy.
-Nie umykam, poznaje nowych ludzi- uśmiechnęła się spoglądając w cudowne oczy przyjaciela. –Oni są na serio ok., może poza tym jednym. –Przewróciła oczami. –Zresztą to Marek się z nimi kumpluje ja po prostu spędzam z nimi trochę czasu, żeby nie odstraszać babek od Ciebie.
-Nie można ode mnie odstraszyć babek, bo jestem świetny, czarujący i super.
-Jesteś- roześmiała się radośnie. Była pełna energii, zadowolona i rozpromieniona i na prawdę szczęśliwa. PrzeNiemek dobrze wiedział co się kroi, zakochiwała się w Hartmanie.
Tak wyglądał nasz pierwszy taniec w ogóle, ten na weselu był inny. Nora Johns została, Konrad miał czuja, jest mega nastrojowa. Tomek prowadził pewnie, z wyczuciem i dużą wprawą, dobrze wiedział jak tańczę i jakie mam marzenia i tak właśnie mnie traktował, przez to też przemknęła mi przez głowę myśl, że oczekiwania wszystkich i uważne spojrzenia zaraz zaczną go przytłaczć, bo to nagle stał się odpowiedzialnym mężem, opiekunem i niemal protektorem na miarę mojego ojca. Nie chciałam żeby zabijała go powaga, więc położyłam mu głowę na ramieniu i ugryzłam go a później połaskotałam kosmykiem włosów po nosie.
-Hej, człowieki patrzą- słyszałam że jest rozbawiony nie musiałam na niego patrzeć.
-Człowieki mnie nie interesują, interesuje mnie czy ty się dobrze bawisz. –Mruczałam mu w szyję a później serio zaczęłam po prostu mruczeć, zawsze twierdził, że wibracje które wywołuje moje mruczenie powodują u niego łaskotki, więc kombinował chwilę jak pozostać sztywniakiem i uratować sytuację, ale wie dobrze że jestem uparta więc roześmiał się po prostu i wyglądał na bardzo szczęśliwego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz