Siedzimy w salonie mi i Rafałowi usta się nie zamykają, dołącza do nas reszta "naszego pokolenia" jak zdefiniował nas wcześniej tata. On opowiada mi o wrażeniach z europeistyki a ja mu o Krakowie, mieszkaniu i studiach. Marek z Jackiem złośliwie komentują, Ola dopytuje nas o nurtujące ją rzeczy a Tomek uzupełnia moje wypowiedzi.
-Rafał masz ze sobą dokumenty?- Pytał wspólnik taty swojego syna.
-Alkoholizmowi mówię stanowcze nie, ale jak dasz poprowadzić to może się znajdą. -Odpowiada odrywając się od gadania ze mną.
-Agent- tata gwiżdże na placach- dopada do niego nasz czarny nowofunland, opiera się łapami o fotel i patrzy a niego czekając na komendę.
-Przynieś piwo- tata klepie go po grzbiecie a Agent idzie do kuchni Przychodzi z zaślinioną butelką. -Jeszcze jedną- komentuje tata- wycierając szyjkę nawilżanymi chusteczkami.
-Idź to lepiej umyć- krzywi się mama. Pies przynosi drugą butelkę, tata drapie go za uchem i chwali, rozgląda się po wszystkich, tylko mama dziwnie się uśmiecha. Wszyscy jesteśmy rozbawieni tym popisem.
-Dobra, jeszcze jedna i jesteś wolny. -Wydaje kolejną komentę, Agent rusza w stronę kuchni ale zatrzymuje się przy mamie, kładzie jej łeb na kolanach i siada.
-Bardzo dobry piesek- cieszy się mama drapiąc go za uchem- Pani nie pozwala pić więcej niż dwóch- cieszy się a Agent wyje zadowolony. Padamy ze śmiechu.
-Zdrajca- tata klepie psa zabierając zaślinione butelki i idąc do kuchni.
-Ałuuuu- wyję zadowolony pies i merda ogonem.
-Stawiasz się?- Pyta tata a on podbiega do niego i jak przystało na pieszczocha rzuca się na dywan z łapami do góry i czeka aż ktoś zacznie go drapać. Pada na Marka bo jest najbliżej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz