24 stycznia 2015

Rozstanie

-Zerwali, ok? Daj jej spokój i nie pytaj o nic- szeptałam odrobinę zła gdy Kleo po oznajmieniu tego Tomkowi wyszła do łazienki. 
-Dlaczego? 
-Jeszcze pytasz? Wiesz, że te wielkie kłótnie i pretensje Młodego to nie pierwszy raz, Kocham go ale w tym momencie to Kleo jest moim priorytetem i popieram jej decyzję. Też bym się nie chciała tak szarpać cały czas a wiesz jakie Młody ma spojrzenie nie to wszystko. Przypomina mi trochę Maćka z tym. 
-Nie przesadzaj- teraz to Tomek robił groźną minę. -Młody nie jest równie zaborczy i głupi. 
-Powiedziałam, ze przypomina nie że jest jak Maciek. 
-Kto jak Maciek?- Spytała Kleo. 
-Nikt- Tomek wyciągnął do niej rękę- pojedziesz z nami na kolację do mamy?-Spytał uśmiechając się czarująco. 
-Nie, to rodzinna sprawa. 
-No przecież jesteśmy rodziną- przygarnął ją do siebie i uściskał- nie będziesz siedziała sama. 
-Ok, przebiorę się tylko. 
-W co?- Popatrzyłam na nią jak na świra. 
-No nie wiem, tak o mam jechać?- Miała na sobie rurki i bluzkę granatowo białe paski, idealnie przylegającą do szczupłego ciała. 
-Tak- odpowiedzieliśmy jej razem. 

* * * 

Jedliśmy we czwórkę kolację gdy drzwi się otworzyły. 
-Hartman? Jesteś? Potrzebuje cię u Młodego- oznajmił od progu brunet i wszedł do kuchni. Zastygł tak jak my wszyscy. 
-Co się stało? 
-Pogadamy w drodze. 
-Będziemy w kontakcie- szatyn zostawił wszystko i wstał od stołu- pocałował mamę w policzek i mrugnął do nas. Kasjan czekał już w drzwiach- zamachał tylko i już ich nie było. Wszystkie trzy się nie odzywałyśmy, nie bardzo wiedziałam co powiedzieć. 

-Co jak sobie coś zrobił?-Szepnęła Kleo. 
-Młody to nie typ szajbusa, pewnie zwyczajnie poszli z nim pogadać, nie przejmuj się. 
-Nela ma rację- dołączyła się mama- Łukasz pewnie kiepsko to znosi, wiesz coś o tym prawda? To nie jest miłe dla nikogo- Pani Agnieszka przyglądała jej się łagodnie. 
-Prawda. 
-Więc nie ma się czym martwić, Niewidzialni zawsze stali za sobą murem, to dla nich nowa sytuacja, gdy jedno z nich ma inne zdanie niż reszta. 
-Nela się wyłamuje- westchnęła moja przyjaciółka. 
-Nie wyłamuje się, żal mi go, ale on ma pięć osób które za nim stoją a ja nie zamierzam zostawić cie samej, jasne? 
-Wiem, znam cię, przejdź się tam chociaż, wiem, że i o niego się martwisz. 
-Czemu miałabym się o niego martwić? To on postąpił nie w porządku. 
-Nie wiem czemu to taka Nelowa cecha. Idź. 
-Kleo ma rację, idź poradzimy sobie pozmywamy, obejrzymy jakiś film i będziemy na ciebie czekać- zapewniła mama. 
-Ok, jeśli tak uważacie- zostawiłam je same. 

Bluza, szalik, czapka, buty. Chłodny wiatr na twarzy, zziębnięte dłonie w kieszeniach, szerokie ziewnięcie i masa korków. 

-Dobry wieczór- stanęłam w drzwiach domu Łukasza. 
-Nelu, witaj, proszę wejdź- zachęciła mama Młodego. 
-Dziękuje. -Siedzieli w salonie i kłócili się jeden przez drugiego, pokrzykiwali, szukali winy i rozwiązania. 
-Cześć- powiedziałam wyraźnie, żeby mnie zauważyli. Młody poderwał się na nogi. 
-Cześć- odpowiedział ostrożnie. 
-Nela, na prawdę więcej oskarżania nie potrzebujemy- powiedział spokojnie Paweł. -Kleo już powiedziała wystarczająco dużo. -Zabiłam go wzrokiem. 
-Możemy pogadać na zewnątrz?- Spojrzałam na Młodego. 
-Nel, serio, daj mu już spokój. - Konrad stał przy drzwiach na taras i patrzył na mnie gniewnie. 
-Posłuchaj mnie- stanęłam przed nim tak, żeby patrzył mi w oczy- nie obchodzi mnie czy uważasz mnie za Niewidzialną tak samo jak resztę czy mnie nie, bo jestem dziewczyną i jestem najnowsza z was wszystkich, ale jeśli za sekundę nie wypuścisz nas na taras to będziesz jedyną osobą którą dziś opierdzielę. 
-Mam uwierzyć, że nie będziesz bronić Kleo?! 
-Wypuść nas- Młody włożył bluzę i spojrzał na Konrada. 

Staliśmy za szklanymi drzwiami i rozmawialiśmy cicho, tłumaczyłam Młodemu swój punkt widzenia. Było mi przykro, że się rozstali, bo uwielbiam Młodego, ale tym razem uważam, że Kleo miała rację. Też tym nie mogła komuś wiecznie tłumaczyć, tego co Kleo tłumaczyła jemu. Czułam na sobie wzrok reszty. 
-Nie mam chyba za co przepraszać tak uważam- stwierdziłam wreszcie- wiem taki jesteś i nie obwiniam ciebie, nic między nami się nie zmienia, ale teraz ona potrzebuje mnie bardziej, ty masz resztę chłopaków. Oni zadbają o ciebie. 
-Nie chciałem, żeby to się tak skończyło- przyznał ze spuszczoną głową. 
-Wiem, ona też nie chciała, ale może to zmieni trochę twoje poglądy. 
-Może- zacisnął zęby- wiedziałam, że wierzył w swoje racje i nie bardzo podobała mu się ta wizja zmiany poglądów. 
-Pamiętaj, że Kocham cię tak jak resztę- uściskałam go. 
-Czy ona bardzo się martwi? 
-Co chcesz usłyszeć? 
-Prawdę. 
-Przeżywa to jak Kleo, nie przestaje się kochać jednego dnia. Czuje pustkę, jak ty- poklepałam go po ramieniu- wracam do domu. 
-Dobrze, że się nią opiekujesz- jeszcze raz przyciągnął mnie do siebie. 
-Opiekowałabym się i Tobą gdybyś potrzebował, ale masz już swoje nadopiekuńcze niańki. -Spojrzałam na wpatrujących się w nas chłopców. 
-Idź już, chyba mi lepiej. 
-Łukasz, ona nie żywi wobec ciebie negatywnych emocji, jest zawiedziona i smutna, to wszystko. 
-Wiem, to Kleo. 
-Na razie chłopcy- ruszyłam przez salon. 
-Już?- Paweł nie krył zdziwienia. 
-Ta którą obwiniasz bardziej mnie potrzebuje. -Byłam na niego zła, wiedziałam co powie jak tylko wyjdę. "Nie przejmuj się to jej wina". 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz