24 stycznia 2015

Rodzice na wychodnym

-Mały śpi spokojnie.- Zadowolona wyszłam z naszej sypialni zostawiając Filipa w wózku. 
-Dobrze Ci poszło- Tomek siedział z padem przy PS. Grał w jedną ze swoich ulubionych gier więc ja zajęłam się czytaniem. 
-Nie, no kurwa! Zabili mnie!- Spojrzał na mnie żaląc się. 
-Zaraz ja Cię zabiję, jak obudzisz Lipka. -Uśmiechnęłam się mimo wszystko patrząc na niego z nad laptopa. 
-Zapomniałem się- bąknął pod nosem rozpoczynając grę od nowa. Ubrany w dres, molestujący PS-a i wkurzając się na grę był całkiem zabawny. Nieźle sobie poradził tego popołudnia z Małym. Skoczyliśmy na spacer, później nakarmiliśmy go i zabawialiśmy póki nie poszedł spać. Roxie z Pawłem mieli dzisiaj wolne więc zaproponowałam im, że po obiedzie zabiorę małego i dam im czas tylko dla siebie. Nie znaczy to, że Ruda nie dzwoniła 50 razy żeby sprawdzić czy wszystko ok i że Paweł nie wtórował jej przy każdym telefonie. 

-Znów piszesz, super- Tomek rzucił się na sofę koło mnie i przebiegł tekst wzrokiem. 
-Chcesz coś dodać? 
-Nie, póki nie pozwolisz mi opisać tego co zrobiliśmy wczoraj w kuchni, albo chociaż siebie w tej bieliźnie w której byłaś w trakcie nocy poślubnej. 
-Muszę chyba kupić coś podobnego, skoro tak Ci się podobało. 
-Napijesz się wina?- Zmienił temat i wstał z sofy. 
-Nie, poczekam na rodziców.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz