25 stycznia 2015

Serwetki z monogramem



Wróciliśmy razem do domu. Chłopaki dostali pozwolenie na poinformowanie swoich dziewczyn i każdego kogo chcą. Przeszłam długą rozmowę z mamą, teściową i ciocią Ewą. Nie miałam siły na więcej, czułam się wymęczona a była ledwo jedenasta gdy do domu wpadły razem dziewczyny, wiedziałam że są bo wygrażały się od progu. Mi i swoim mężczyznom.
-Opanujcie się!- Mój mąż brzmiał na wściekłego. –Do niczego nie jesteście potrzebne! Jak wam się coś nie podoba to możecie wyjść, serio, drzwi są tam! Gówno mnie obchodzi jak bardzo urażone jesteście, możecie mieć mi za złe, moja żona nie ma nastroju awantury z wami. W takim nastroju wejdziecie tam po moim trupie! Jasne? Jasne?! –Wrzeszczał. Coś bąkały pod nosem ale chyba opadły z nich emocje. –Teraz możecie sobie zrobić herbaty bo ja idę zobaczyć ja ma się moją żona.
-Cześć opiekunie- uśmiechnęłam się na jego widok. –Mogę wyjść z łóżka?
-Chcesz?- Spytał łagodnie.
-Nie ma powodu do leżenia, jutro będę musiała leżeć. Super, że mnie bronisz?- Wysmarkałam się i przytuliłam do niego.
-Ał, uważaj proszę, boli mnie szczęka. –Odsunął się odrobinę.
-Przepraszam, postaram się to załatwić.
-Wiedziałem na co się piszę, wiedziałem, że powinienem do niego zadzwonić, ale przede wszystkim chciałem, żeby to było załatwione po twojemu, tak jak ty chcesz a nie tak jak Pike by chciał.
-Zasługujesz na buziaczka, jesteś kochany- pocałowałam delikatnie jego szczękę.

Popołudnie było już spokojniejsze, dziewczyny nie miały odwagi się odgrażać, że im nie powiedziałam. Myślę, że po części też przez swoich partnerów zostały do końca sprowadzone na ziemię. Kolejnego dnia przeszłam zabieg, do końca póki nie usnęłam był ze mną Pan Hubert, może to dziwne, pewnie powinnam czuć się tym skrępowana, ale faceci mi bardziej pomagali. Niewidzialni czekali na mnie po zabiegu.
-Kim jesteście?- powitałam ich z przymkniętymi oczami.
-Nie wydaje mi się, żebyś zapamiętywała rzeczy macicą. –Spojrzał na mnie z politowaniem Paweł.
-Po narkozie wydawało się dobrym dowcipem- roześmiałam się. –Kocham Was, ale chce mi się spać, idźcie już. –Spojrzałam na mojego męża.
-Już sobie idą, zapewnił mnie.
-Ty też idź popracuj, dam sobie radę, wpadnij najwyżej wieczorem, jakby co to poproszę kumpla Hubcia, żeby się za mną wstawił. –Zapewniłam go.
-Ja zostaje, nie przekonasz mnie niczym. –Pocałował mnie w czoło. Chłopaki zostawili kwiaty kazali nawet na bukiecie przyczepić czarną wstążkę z napisem „na zawsze w naszym sercach mięśniaki”. Chore poczucie humoru, ale chichotałam jak norka gdy odkryłam to wieczorem.-Rozłożył się obok mnie na łóżku, przytulił mnie i czytał książkę a ja spokojnie spałam w jego ramionach.
Obudziłam się a w sali było ciemno, Tomek miał w ręku czytnik i skupiał się na czytanej historii. Bardzo podobał mi się z okularami na nosie, wyglądał tak przystojnie.
-Musisz zbrzydnąć-odezwałam się, żeby mnie zauważył.
-Czemu?- Pogładził mnie po ramieniu rozbawiony.
-Sześć tygodni bez sexu, myślisz że wytrzymamy? –Skrzywiłam się.
-Wytrzymamy- stwierdził pewnie. -Musisz tylko zacząć nosić piżamy- pocałował mnie czule.
-Nie będzie łatwo, zwłaszcza jak przestanie boleć. –Wtuliłam się w niego. W szpitalu przetrzymali mnie trzy dni a do pracy wróciłam zaraz po zdjęciu szwów, czyli osiem dni później.

Za chwilę miała mieć spotkanie z Parą Młodą z którą miałam ustalić szczegóły przyjęcia, jednak uparcie wydzwaniał mój telefon. Ignorowałam go już chyba trzeci raz bo musiałam przygotować wszystkie papiery. Wiem to niezbyt profesjonalnie z mojej strony, że robię to na ostatnią chwilę, ale to tylko ten jeden raz. Zazwyczaj przygotowuje sobie wszystko dzień wcześniej, ale oczywiście poprzedniego dnia mieliśmy taką falę kryzysowych sytuacji do zażegnania, że nie dałam rady.
-No co tam?- Zmęczona ignorowaniem upierdliwych połączeń wyrzuciłam z siebie zła.
-Co jest z tobą? Wydzwaniam jak debil- Obruszył się Kasjan.
-Wybacz Księżniczko, ale pracuję- odpowiedziałam równie zirytowana.
-No masz alleluja, myślałem że leżysz w SPA. Wiem przecież! O której mogę przyjść pogadać?
-Chwilę po tym jak się udławisz. –Burknęłam. –Potrzebujesz czegoś?
-Tak rady! Mały niewdzięczny potworze. Staram ci się to przekazać, ale fukasz cały czas.
-Mam spotkanie za dwie minuty, przyjdź za godzinę to wypijemy kawę. Teraz nie mogę.
-No zaskakujące, rozumiem. Będę, buziaczki- zmoknął do słuchawki i się rozłączył.
-Zdechnę przez nich- burknęłam, Magda stojąca za barem roześmiała się.
-Uwielbiam podsłuchiwać jak rozmawiasz z przyjaciółmi. Jesteście niemożliwi.
-Nie, to oni są- posłałam jej uśmiech i usiadłam przy stoliku żeby poczekać i porozkładać papiery.

-Neluś- naturalne światło dostające się do biura przestało do niego docierać bo zasłonił je sobą Kasjan.
-Hej- uśmiechnęłam się podnosząc tyłek z przed biurka.
-Tyle roboty?- Spytał zamykając mnie w uścisku.
-Nie wiedziałam, że restauracja to tyle papierkowej roboty- wyznałam. –Czego się napijesz?
-Może być ta twoja herbata z malinami.
-Magda zrobisz nam dwie?- Spojrzałam na swoją barmankę.
-Jasne- wyszczerzyła się. –Jak przyprowadzisz więcej przystojnych facetów to mogę zrobić nawet więcej. –Zapewniła zadowolona a Kasjan jak zwykle wyszczerzył się szczęśliwy jak za każdym razem gdy ktoś zauważał jego obecność. A że trudno było go nie zauważyć przy niemal dwóch metrach wzrostu to wiecznie ktoś łechtał jego próżność.
-Nie mów mu tak, bo później my musimy z nim żyć- obruszyłam się na żarty, żeby utrzeć brunetowi nosa.
-Wszystkie laski w tym lokalu teraz chętnie zamieniłyby się z tobą miejscami-stwierdził przytulając mnie, jakby to była oczywista oczywistość!- Dobra dość z próżnością- odrzucił głowę jakby miał długie włosy.
-Miło, że chociaż ją zauważasz- uściskałam go i ruszyłam do wolnego stolika. –Mów co jest- zaczęłam konkretnie gdy usiedliśmy.
-Musisz mi powiedzieć jakie są normy moralne w mojej sprawie, bo znasz dziewczyny lepiej.
-Nie, żadna poza Karoliną się z tobą nie prześpi- chichotałam gdy patrzył na mnie jak na głupią.
-To o Karolinę chodzi- obruszył się. –Chciałem wiedzieć czy gdybym- zamilkł na moment- najpierw coś. –Przerwał. –Nie rób z tego szałowej wiadomości ok? To nic takiego, dopiero się zastanawiam.
-Noooo- patrzyłam na niego podejrzliwie przez całą długą chwilę gdy Magda stawiała na naszym stoliku herbaty. Milczeliśmy mierząc się wzrokiem.
-Czy ja muszę poczekać do ślubu Kleo zanim oświadczę się Karolinie?
-Co?- Byłam zupełnie zaszokowana, ani Karolina, ani Kasjan nigdy nie wydawali się spieszyć do żeniaczki a tu taki zaskakujący zwrot akcji i to ze strony Kasjana! Musiałam mieć cały koktajl emocji na twarzy w ciągu kilku sekund bo podniósł ręce do góry i pokręcił głową.
-Nie, nie, nie. Opanuj się. –Poprosił. –Nie rzucaj mi się na szyję, spokojnie. Jeszcze nie zdecydowałem, ale chciałem wiedzieć.
-Nie, no jasne, że nie musisz czekać. Nie możecie czekać? Karolina jest w ciąży? Czemu teraz. Chcesz wziąć ślub? Będziecie razem do końca życia? –Wyrzucałam z siebie pytania jakbym straciła rozum.
-Spokojnie Pudelku. –Uśmiechnął się. –Kocham ją, chce z nią być, nawet jak mnie wyrzuca z domu- uśmiechnął się na wspomnienie awantury którą nie tak dawno zrobiła Karolina.
-No ale kochałeś ją wcześniej.
-Ostatnio gadaliśmy o tym z chłopakami, no i my się starzejemy wszyscy.
-A to ty się boisz, że się przeterminujesz?
-Nie, jeny jaka ty bywasz irytująca- widać było, że się wkurzył.
-No dobrze, obejdę się z Tobą delikatnie. Widzę, że to twój pierwszy raz z kimś kto szydzi. Jeśli na sto procent jesteś przekonany, to na nic nie musisz czekać.
-Kleo nie będzie zła? Wiesz ty miałaś całą tą sprawczą otoczkę wokół ślubu, ona też coś planuje takiego wielkiego. Organizacja, matki, jaranie się. Ja nie chcę jej się wpieprzać a chce, żeby Karolina miała to czego pragnie.
-Kleo, będzie szczęśliwa, jeśli wy będziecie. Moja Kleo w życiu nie byłaby wściekła z powodu czyjegoś szczęścia, ona nie chce uwagi i wyłączności. Może będzie wam nawet łatwiej gdybyście chcieli coś szykować, bo ty z Młodym umyjecie ręce, one będą się jarały we dwie.
-Umyjemy ręce i olejemy, niech się same męczą- roześmiał się.
-Nie do końca, ale wiesz, że dziewczyny mają różnie. Mogą się jarać za bardzo a jak mają z kim to będzie ci lżej.
-Ja nie chce żeby mi było lżej, chcę jej sprawić przyjemność. Wiem co mówisz, -przerwał mi gdy nabrałam powietrza, żeby mu znów zacząć wyjaśniać. –Myślę, że to czas na nas, widzę że chyba dorośliśmy do tego.
-Dorośliście już dawno.
-Nie, to wy byliście oczywistością do ślubu. Mieliście nawet grafik ustalony.
-To było głupie, nie można tak się podporządkować, ale ja się cieszę. Uwielbiam to, że Tomek ma na palcu obrączkę, jara mnie jak bierze coś do ręki i ta obrączka postukuje, to wspaniałe uczucie wiedzieć, że on jest taki sto procent mój, nawet prawnie.
-Mam nadzieję, że Karolinę też tak to będzie cieszyć.
-Zamówić wam już serwetki z mnogramem? -Wyszczerzyłam się.
-Z czym?
-Nie ważne. –Pokręciłam głową rozbawiona.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz