Armatka śnieżna pracowała od paru godzin. Na tyle żeby udało nam się pokryć teren w miarę dobrze. Miał być śnieg i był, Konrad z Sylwią zadbali o to, świetnie się wywiązali. Pogoda była kapryśna, nie taka jak wymarzyła Karolina, ale zrobiliśmy wszystko, żeby dorównać do ideału. Obeszłam cały dół, żeby sprawdzić czy wszystko jest tak jak ma być. Tort dojechał, wyglądał pięknie. Wszędzie były rozwieszone typowo świąteczne ozdoby, przeźroczyste bombki ze sztucznym śniegiem w środku i brokatowe gwiazdki na czerwonych wstążkach zawisały z sufitów razem z kulkami z jemioły, żeby wszystkim dać okazję do bezkarnego całowania. Ośnieżony taras był gotowy na romantyczne schadzki, przy wyjściu leżały koce a ławki były dokładnie odśnieżone. W lobby były dostawione dodatkowe miękkie sofy dla tych którzy chcieliby odpocząć od szału wesela i porozmawiać być może z dawno nie widzianą rodziną. Trzaskający w kominku prawdziwy ogień i choinki które ubrała Roksana z Pawłem i Piotrek z Kubą były przepiękne, aż chyba będę ich musiała przekonać, żeby ubrali moją w przyszłym roku. Zajrzałam jeszcze na salę jadalną i posprawdzałam usadzenie gości i nakrycie stołów. Zrezygnowałyśmy niemal całkowicie z kwiatów, poza gwiazdami betlejemskimi, na rzecz gałązek jodły, białych i czerwonych świec. Osobiście byłam zachwycona Karolina parę godzin później miała się nawet popłakać.
Teraz siedziała na krześle, fryzjerka uwijała się przy upinaniu jej fryzury. Mi udało się załapać w pierwszej kolejności kiedy ona brała jeszcze prysznic. Dzięki temu mogłam jeszcze być w pogotowiu gdyby coś nas zaskoczyło, jak na przykład Kuba pukający do pokoju.
-Serio? -Słyszałam jak spiera się z Kleo. –Czy my jesteśmy bandą gówniarzy?
-Nie, po prostu dmuchamy na zimne- warczała moja przyjaciółka. –Przed ślubem Neli mało się nie upiliście.
-Wypiliśmy po drinku! -Oburzył się Kuba.
-Pozwól kochanie, że ja się tym zajmę, ty się spokojnie szykuj. –Posłałam Kleo ubraną w lekki szlafrok do przylegającej do pokoju dziennego sypialni, gdzie czekała już wizażystka.
-Wyglądasz ślicznie, ale i tak jestem wkurzony-oznajmił. –Czemu tak dziwnie idziesz? Masz niewygodne szpilki?
-Chodź załatwimy to u was. Idę sprawdzić chłopaków! Jakby co to dzwońcie!- Krzyknęłam wychodząc.
-Nela, to za dużo- Tomek też był wkurzony, że tak ich pilnujemy.
-Wiem, też tak myślę- odpowiedziałam mu oburzona, -ale to na mnie spada cała odpowiedzialność za granie swojej damskiej roli, więc może moglibyście być odrobinę milsi? Muszę się napić. Podwinęłam kilka warstw tiulu i pociągnęłam za butelkę whiskey. –Macie nóż?- Mocowałam się ze sznurkiem którym byłam obwiązana na wysokości bioder. Siłowaliśmy się chwilę chłopaki twierdzili, że nie da się odwiązać i zaczynałam już powoli przyzwyczajać się do myśli, że przeżyję ślub brunetów z butelką pod sukienką. Stałam po środku pokoju połową warstw spódnicy trzymaną w górze przez Pawła, Kuba klęczał przede mną usiłując odwiązać sznurek.
-Zbijmy to może- spojrzał na Tomka.
-Ochujałeś? Chcesz jej zrobić krzywdę. –Oburzył się mój mąż.
-Zostawcie ją- Kasjan który w samych bokserkach robił pompki po środku pokoju wstał i złapał zapalniczkę.
-Nie podpal sukienki bo się sfajczy w sekundę- ostrzegł Konrad. Chwilę później byłam uwolniona a mój sapiący wybawca stał z butelką alkoholu w ręku i starymi bokserkami na tyłku.
-Miałeś mu kupić gacie!- Spojrzałam na Kasjana a później na męża.
-Kupił, idę pod prysznic i się w nie przebiorę, po prostu daje mu popatrzeć trochę na to piękne ciało w ramach wdzięczności. Polejcie, zaraz będę.
-Umyj się porządnie, zaraz przyjdzie fryzjerka. –Pogoniłam go i załapałam szklankę z alkoholem. Siedzieliśmy nabijając się z czegoś jak zwykle. Kasjan w bokserkach siedział na krześle i dawał się uczesać fryzjerce, chociaż lamentował bez przerwy.
-Kazałaś mi zrobić paznokcie, poszedłem, on kupił mi nowe majtki, Karolina wybrała garnitur, czemu nie mogę mieć normalnych włosów? –Spojrzał na mnie z wyrzutem.
-Aż tak cię to boli?
-Tak, nie wyglądam tak i nie będę tak wyglądać nigdy- spojrzał na siebie. Moim zdaniem wyglądał super.
-Ja skończyłam- umęczona marudzeniem Kasjana opuściła ręce i spojrzała na niego w lustrze. –Wygląda Pan elegancko.
-Wiem- westchnął.
-Dziękuję- Kuba odprowadził fryzjerkę do drzwi.
-Włóż garnitur, za piętnaście minut wychodzimy- przypomniałam mu. Tomek poszedł mu pomóc a ja wymknęłam się zobaczyć jak udało się przygotować Karolinę.
-Nela myślę, że możemy mieć problem- Marek złapał mnie w międzyczasie.
-Coś się stało? -Byłam zaskoczona że akurat on mógł coś wyłapać.
-Zajrzeliśmy z Olą do twojej kapliczki- nakreślił cudzysłów palcami –i myślę, że możesz mieć przesrane.
-Co?! Jak to?- Wkurzyłam się.
-Chodź sama zobacz. –Pociągnął mnie na dół.
-No ale nie możesz mi powiedzieć?- Złościłam się gdy milczał po drodze.
-Zobacz- wszedł do sali i stanął na podeście dla młodej pary. Szorował głową o zwisające z sufitu bombki i jemiołę! Kasjan wsadzi pomiędzy nie głowę bo jest wyższy!
-Boże! Nie! To się nie dzieje!- Warknęłam na siebie. -Pieprzony ślub, chciało mi się organizować ślub! Pewnie jeszcze tysiąc takich rzeczy wypłynie bo jestem nieudolna! Człowieki, potrzebuje pomocy!- Ostatnie zdanie krzyknęłam w stronę lobby wzięłam krzesło stanęłam na nim i zaczęłam wiązać ozdoby wyżej. Marek, Ola, kuzyn Karoliny, jej tata i Alan pomagali mi zabezpieczyć głowę bruneta przed szuraniem po brokatowych gwiazdkach. Ludzie powoli schodzili się, żeby zająć miejsca a ja cały czas stałam na krześle. Wreszcie rozdzwonił się mój telefon.
-Czego?- Warknęłam na słuchawkę w uchu.
-Możemy już iść? Miałaś nam powiedzieć kiedy- usłyszałam stremowanego Kasjana.
-Przepraszam, tak możecie, ja jestem już na dole. Obczaje was przy schodach- zapewniłam.
-Dobra, to idziemy- rozłączył się.
-Marek Kasjan już idzie, dowiąż te kilka- poprosiłam.
-Spoko zdążę- zapewnił a ja zeskoczyłam z krzesła na ugięte nogi. Tata Kasjana i kilku innych mężczyzn podniosło się szybko gotowych pomóc mi wstać, ale wylądowałam gładko. –Lecę po Pana Młodego szykujcie się- oznajmiłam śmigając na szpilkach w stronę lobby.
Staliśmy po dwóch stronach ołtarza, między nami brunet z księdzem.
-Nie pękaj- upomniałam go widząc jak nerwowo się zachowuje. Poczochrał już tak swój łeb od przeczesywania jakby żaden fryzjer w życiu go nie dotykał. Zaciskał palce i nerwowo klepał swój zegarek palcami. Miał na sobie prosty matowy biały garnitur i taką też koszulę. Wyglądał świetnie. Karolina stanęła ze swoim tatą w drzwiach i Kasjan pękł. Widziałam jak najpierw się uśmiechał a po chwili delikatnie krzywił walcząc ze sobą, czułam że tak będzie. Zaczął sączyć łzy, był wzruszony. Przetarł szybko oczy speszony tym, że ludzie mogą go obserwować i wziął głęboki oddech, gdy Tomek poklepał go po ramieniu szepcząc „gratuluję”. W naszą stronę zmierzała oszałamiająca Karolina. Warto był jechać po suknię chociażby po to, żeby ją w niej zobaczyć. Góra była bardzo prosta, bez dekoltu, rękawów i żadnych zdobień. Dół miał rozcięcie po środku tak, że z każdym krokiem z pod spódnicy pojawiała się jedna ze zgrabnych nóg brunetki i króciutki tren z tyłu. Podchodząc do nas tata Karoli złapał ją za dłoń i przekazał ją Kasjanowi. Powinna wtedy zgodnie z planem podać mi bukiet i stanąć przed ołtarzem ale prawie rzuciła we mnie kwiatami i objęła swojego emocjonalnego narzeczonego.
-Myślałam, że ja będę pierwsza-zaśmiała się dźwięcznie i pocałowała jego policzek.
-Za późno -odpowiedział jej i chwycił jej dłoń siadając przed księdzem.
-Kochanie- mama Kasjan poderwała się, żeby ich uściskać pierwsza, ale Tomek niemal zepchnął ją i zarzucił ramiona na tę dwójkę.
-Najlepszego! –I grzecznie się odsunął.
-Pierwsza kobieta przynosi pecha, musi być facet- wyjaśnił jej Młody bo z zabobonów był już otrzaskany. Karolina pozwoliła sobie w końcu na szlochanie przy życzeniach, więc gdy do niej podeszliśmy z Tomkiem tym razem grzecznie zgodnie z kolejką podałam jej najpierw chusteczki i wstrzymując kolejkę pozwoliłam jej się wysmarkać i obtarłam oczy.
-Najlepsi świadkowie na ziemi-powitał nas Kasjan.
-Nie technicznie -przypomniałam mu. Na dokumentach podpisali się Młody z Kleo. My z Tomkiem byliśmy szarymi eminencjami.
-I tak was kocham-złapał nas oboje w ramiona.
-Gratuluję, wiem że znajdziesz w małżeństwie tyle szczęścia ile ja znalazłam-przytuliłam Karolę. –Życzę wam samego szczęścia.
Zapraszaliśmy z Niewidzialnymi ludzi którzy złożyli już życzenia Młodej Parze do sali jadalnej, żeby nie robić tłoku. Roksana i Kuba sprawdzali w międzyczasie jak ma się szykowanie dań. Ostatnie osoby wyszły i została tylko Karola z Kasjanem i my z moim mężem.
-Damy wam chwilę, jeśli chcecie sobie coś powiedzieć będziemy za drzwiami- powiedział Tomek i my też wyszliśmy. Wiedzieliśmy, że nam zabrakło tych paru minut w samotności zaraz po przysiędze, chcieliśmy dla nich wyrwać te kilka minut.
-Zostawiłam torebkę na krześle- mama Piotrka chciała przejść koło nas.
-Zaraz przyniosę. –Zapewniłam ją.
-Ok.- stanęła a ja też nigdzie się nie ruszyłam. Popatrzyłyśmy na siebie, ona wyczekująco a ja z rozbawieniem. –To jakiś kod? -Spytała po dłuższej wymianie spojrzeń.
-Mają trzy minuty dla siebie-wyjaśniłam.
-A ok., no dobra, to będę przy stoliku. –Pokiwała głową i poszła we wskazanym wcześniej kierunku.
Obiadowe postukiwanie talerzami i sztućcami przerwał mój mąż podnosząc swój zacny tyłek z krzesła i zaczynając mówić.
-Liczę, że wszystkim udało się najeść i że smakował wam obiad. –Ludzie kiwali głowami, żartowali albo kończyli powoli posiłek. –Przepraszam jeśli komuś przerwałem jedzenie, proszę nie krępujcie się i kończcie spokojnie ale bałem się, że zaraz wszyscy się rozejdą. Chciałbym tylko powiedzieć parę słów na prośbę mojego najlepszego przyjaciela z dzieciństwa i jego ślicznej żony. Karolina uśmiechnęła się szeroko.
-Przejdź do sedna- Przerwał mu Kasjan.
-Skoro prosisz- Tomek wzruszył ramionami uśmiechając się. W jednej ręce trzymał kieliszek z szampanem a drugą ręką gestykulował łagodnie. –Mój tata powiedział kiedyś coś co wziąłem sobie do serca. Miłość jest słaba bez przyjaźni, jeśli nie przyjaźnisz się ze swoją drugą połówką, nie dzielisz wszystkim co masz w sercu i duszy to znaczy, że albo ty masz problem albo twoja druga połówka nie jest tego warta. –Spojrzał na Pułkownika jakby chcąc powiedzieć „spróbuj przebić to” a ja zauważyłam, że mama ma łzy w oczach. –Skoro z oczywistych powodów my nie mogliśmy wziąć ślubu- wskazał siebie i Kasjana a goście patrzyli na niego rozbawieni –w razie wątpliwości po prostu nie podobasz mi się. –Stwierdził rozbawiony, mój uroczy hipnotyzujący tłum mąż. –Znalazłem kobietę z którą to co mówił tata jest możliwe. Od pewnego czasu jest moją żoną i ja jestem najszczęśliwszym draniem na świecie, to samo widzę patrząc na was. Wiem, że będziecie równie szczęśliwi jak my, bo moja żona wam tego życzyła a ma staż w kojarzeniu ludzi i mówieniu im z jakiego powodu będą szczęśliwi. Widzę, że Karolina przy tobie stała się pewniejsza siebie i bardziej zrelaksowana, patrzy też na ciebie z miłością, nawet jak oboje po pijaku bełkoczemy coś niewyraźnie. Przepraszam Pani Krysiu, to się zdarza- spojrzał na mamę Kasjana która już chwilę sączyła łzy. –A ty- westchnął- Kochanie możemy powiedzieć coś miłego na jego temat? –Zwrócił się do mnie a ja bezradnie wzruszyłam ramionami.
-Nie bardzo.
-No to zdrowie!- Wyszczerzył się wznosząc kieliszek. –Za Karolinę i Kasjana.
-Dzięki- brunet był rozbawiony, taki koniec toastu przypadł mu do gustu, nie udźwignąłby chyba patetycznego zakończenia o miłości i poświęceniu. Nikt nie wiedział tego lepiej niż mój mąż, jego najlepszy przyjaciel z którym wyjątkowo często się dziś przytulał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz